Harry Kane po meczu z Liverpoolem
Harry Kane stwierdził, że według niego Paul Tierney podjął prawidłową decyzję i nie odesłał go do szatni po wejściu w nogi Andy’ego Robertsona w pierwszej połowie.
Napastnik Tottenhamu z pełnym impetem wpadł korkami prosto w nogi Robertsona, jednak po analizie VAR sędzia wyciągnął tylko żółtą kartkę.
Po meczu, reporterzy Sky Sports zapytali się go o tę sytuację:
- Nie bałem się, że otrzymam czerwoną kartkę.
- Wiedziałem, że było to twarde wejście, ale wydawało mi się, że zdobyłem wtedy piłkę. Nie oglądałem jeszcze powtórki, ale to był poważny mecz przeciwko silnej drużynie. Kiedy bezustannie walczy się o piłkę na całym boisku, to wiadomo, że niektóre wejścia mogą być bardziej agresywne. Jeśli po sprawdzeniu okazało się, że to tylko żółta to okej, grajmy dalej.
- Tak jak mówię, nie widziałem powtórki, ale wtedy, na murawie nie wydawało mi się, żeby to była czerwona kartka. Nawet Andy (Robertson) stwierdził wtedy, że to raczej nie był faul.
- Kiedy zobaczy się jakąś akcję w zwolnionym tempie, z reguły wszystko wygląda o wiele groźniej, jednak ostatecznie VAR podjął taką decyzję, wyciągnijmy z tego pozytywy.
Kane dodał jeszcze w wywiadzie dla BBC:
- Szczerze mówiąc, byłem całkiem zaskoczony, że sytuacja ta będzie analizowana przez VAR.
- Takie mecze rządzą się innymi prawami, jest o wiele ostrzej.
Był to pierwszy mecz Tottenhamu w ciągu ostatnich dwóch tygodni, z racji anulowania poprzednich spotkań z powodu zarażeń koronawirusem.
Kane dodał, że mecz przeciwko Liverpoolowi był najtrudniejszym, w jakim zagrali od czasu przybycia Antonio Conte. Jest jednak zadowolony z powodu ducha i woli walki, jaką okazali.
- Widzimy niewątpliwy progres od czasu pierwszych meczów z Antonio, cały czas byliśmy w grze, udało nam się zdobyć punkt. To był jeden z naszych najtrudniejszych meczów z nie lada rywalem. Wydaje mi się, że pokazaliśmy się z dobrej strony, tworzyliśmy dużo okazji i jesteśmy rozczarowani, że nie zamieniliśmy tego na bramki.
- Dobrze, że udało nam się zdobyć drugą bramkę. Przy wyniku 1:2 pokazaliśmy wspaniałą wolę walki. Czekaliśmy na to spotkanie kilka tygodni, a w międzyczasie anulowano nasze mecze. Dobrze było wejść na boisko i znowu zagrać. Wspaniałe uczucie.
Komentarze (11)
Szczegolnie przy uwzglednieniu tego co pozniej wydarzylo sie na boisku.Po co dolewac oliwy do ognia!
Cos jak ze slynna reka Henryego w meczu z Irlandia gdzie zamiast milczec na temat to on jeszcze probowal udowadniac,ze nic takiego nie bylo.
Stare ,obre przyslowie mowi ze "mowa jest srebrem..."
Kane chyba go nie zna-;)