Co dalej z Minamino?
Na papierze styczeń zapowiadał się jako szansa dla Takumiego Minamino, ale w rzeczywistości określił jego miejsce w układance Jürgena Kloppa.
Droga Minamino w Liverpoolu nie była łatwa od kiedy do niego przeszedł w styczniu 2020 roku. Dołączył do przyszłego mistrza ligi w przeddzień pandemii, która wciąż trwa.
Zupełnie normalne jest, że nowi gracze u Kloppa muszą przejść okres adaptacyjny, wystarczy spojrzeć na Andy’ego Robertsona czy Fabinho, którzy są tego najlepszymi przykładami.
Gdy ci dwaj mieli szansę się rozwinąć, wypchnięcie ze składu kogoś z bramkostrzelnej trójki – teraz czwórki – atakujących, nie było łatwym wyzwaniem dla Minamino.
Puchar Narodów Afryki zapowiadał się jako nowy początek, ale w rzeczywistości podkreślił tylko jak niskie miejsce w hierarchii zajmuje.
Tydzień prawdy
W pięciu meczach bez afrykańskiego trio, Minamino rozegrał łącznie 208 minut, ale tylko jedno starcie rozpoczął w pierwszym składzie.
Ze względu na kontuzję Divocka Origiego oraz absencję Mohameda Salaha i Sadio Mane, pojawiła się pusta przestrzeń i aż prosiło się, żeby wypełnił ją 27-latek, co sugerował sam Klopp.
- Wrócił i jest dla nas bardzo, bardzo ważny – szczególnie, że mamy mnóstwo meczów do rozegrania, a naszych dwóch głównych atakujących jest niedostępnych – powiedział Klopp po zwycięstwie nad Shrewsbury, w którym Minamino wszedł z ławki.
Oznaczało to powrót Minamino po drobnym grudniowym urazie. Czas zaczynać. Jednak to nie nastąpiło.
Pomimo ogromnego pragnienia, by zaistnieć, jego występ w pierwszym składzie w pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Ligi z Arsenalem został zapamiętany przez fatalne pudło w końcówce meczu. Czas zaczynać. Jednak to nie nastąpiło.
W trzech kolejnych meczach w pierwszej trójce wychodził nastolatek i pomocnik, co więcej nam mówi o Minamino niż o Kaide Gordonie i Oxlade-Chamberlainie.
Mała liczba minut w meczu z Brentford była zrozumiała, biorąc pod uwagę szybki powrót po urazie, ale rewanż z Arsenalem i wyjazdowe starcie z Crystal Palace dokładnie nam pokazały, w którym miejscu znajduje się aktualnie Minamino.
Trzy mecze z rzędu rozpoczął na ławce, podczas gdy dwaj najlepsi napastnicy Liverpoolu byli poza kadrą. To mówi wszystko.
Minamino jest z pewnością graczem pewnym siebie, a świadomość, że każdy występ to autoprezentacja będzie tworzyć atmosferę, która niekoniecznie musi sprzyjać rozwojowi piłkarza.
Podczas gdy Gordon i Oxlade-Chamberlain dobrze się czują na prawym skrzydle obok Firmino i Joty, Minamino okazał się być nieefektywny na pozycji, która nie jest jego ulubioną.
Nie przesuwanie numeru 20, aby dostosować się do reprezentanta Japonii wyraźnie pokazało niechęć do osłabienia potencjału obu skrzydeł dla piłkarza, który musi budować swoją pewność.
Liverpool nie mógł sobie pozwolić na niezbalansowaną linię ataku w walce o dużą stawkę, ale jeżeli Klopp nie zaufał Minamino podczas nieobecności gwiazd, co to może oznaczać dla jego przyszłości?
Co dalej?
Na początku 2021 roku Minamino dołączył do Southampton na wypożyczenie, co wielu odebrało jako jego początek końca w Liverpoolu.
Klopp obalił taki pomysł mówiąc:
- Takumi to projekt długoterminowy, zawsze nim był.
Czy rok później ciągle tak jest?
27-latek nie był w stanie zawalczyć na boisku, wyglądał słabo i choć czasem miał przebłyski możliwości, to zazwyczaj wszystko robił sekundę za wolno.
Rozegrał 49 spotkań dla the Reds – jedynie 18 zaczął w pierwszym składzie, z czego 10-krotnie w meczach FA Cup i Pucharu Ligi.
Odejście w styczniu wydaje się być mało prawdopodobne, chyba, że pojawi się oferta, na którą Liverpool zwróci uwagę. Jednak można założyć, że oferty rozważać będą latem, a odzyskanie włożonych 7,25 milionów funtów będzie punktem wyjścia.
W tym miesiącu został postawiony niżej niż 17-latek, na marginesie bardzo utalentowany i pomocnik, a Liverpool latem będzie chciał wzmocnić linię ataku – jego czas dobiega końca.
Utalentowany zawodnik, ale nie sprawdził się w Liverpoolu. Czas zaczynać, być może jednak nie na Anfield.
Komentarze (26)
Jak by jakimś cudem FSG chciało zainwestować w skład to bym się z Minamino pożegnał.
Niech zmieni klub - z korzyścią dla LFC i przede wszystkim dla siebie.
Jeden daje efekty pozytywne inny zas wrecz przeciwnie.
Lubie Mino ale jego miejsce na Ziemii to na pewno nie Liverpool.
Z tej maki chleba u nas nie bedzie,wiec rozstanie w lecie uwazam za logiczna konsekwencje nieudanego projektu.
To ja polecam zobaczyć statystyki Thiago w zagrywaniu tzw. progressive passes według których jest w TOP 3 w Europie razem z Krossem i Kimmichem. Ale wiadomo, Thiago zły, za to Gini to bóg futbolu.
No właśnie. Na początku sezonu. Mamy środek i Thiago nie gra, a jak gra to prawie w każdym meczu otwiera drogę rywalowi do bramki Alissona poprzez swoje babole. To jest cień tego co grał w Barcelonie czy też Bayernie. Nie rozumiem zachwytu tym grajkiem. Jest jak Pogba. Jeden dobry mecz, a potem chłopak znika na kolejne 10 albo ląduje w gabinecie lekarskim. Na takich zawodnikach nie zbudujemy nic solidnego.
Ktoś porównał statystyki Thiago do Krossa i Kimmicha. Zgoda, ale Ci dwaj mają mniej opuszczonych meczów w całej karierze, niż nasz hiszpansko-brazylijski otwieracz do konserw tylko w tym sezonie. O Keicie nawet nie wspomnę, bo jego książka medyczna ma więcej kartek, niż on rozegranych MINUT w naszych barwach. Jak można budować zespół na takich grajkach? Kompletnie nieprzydatni. Postawcie sie na miejscu Klopp. Jak może coś zbudować skoro co chwilę któregoś z tych dwóch nie ma? Przecież to kompletnie rujnuje mu założenia taktyczne, które były ćwiczone przez cały tydzień na dany mecz.
Jest taka stajnia w Paryżu, która skupuje takich panów, po to żeby zagrali po 7-10 ważnych meczów w sezonie (głównie LM), a na ligowy mecz wychodzi drugi skład, bo lista kontuzjowanych lub niedostępnych graczy jest dłuższa od wyjściowego składu.
My potrzebujemy młodego Milnera, który będzie biegał od bramki do bramki, przecinał, wybijał i przechwycał piłki. Do niego dorzucić pana, który czasem lub częściej podłączy się do akcji ofensywnej, posiadający technikę i przegląd pola i trzeci z pomocy właśnie kreatywny, ofensywny z mocnym kopytem, któremu strzelać zza szesnastki nie zabroniono.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby Ci trzej mogli rozegrać po 80-85% meczów w sezonie. A do takich, tych naszych dwóch geinejsko-hiszpanskich kreativo nie możemy zaliczyć.