Morison przed wizytą na Anfield
Menadżer Cardiff City - Steve Morison przyznaje, że jego podopieczni mogą być spięci i poddenerwowani, kiedy w niedzielę przyjdzie im rywalizować na Anfield w Pucharze Anglii z Liverpoolem.
Na trybunach w Merseyside zasiądzie ponad 50 tysięcy kibiców, a wśród nich niemalże 8 tysięcy fanów z Walii.
Pojutrze na pewno nie zagra kapitan Bluebirds - Sean Morrison, który nabawił się urazu w ostatnim, ligowym starciu z Barnsley. Pod dużym znakiem zapytania swoi również występ dwóch innych zawodników: Curtisa Nelsona i Joe Rallsa.
- To będzie naprawdę kapitalna sprawa dla moich młodych zawodników. Zagrają na wyjątkowym stadionie przeciwko fantastycznej drużynie. W ostatnich kilku miesiącach uczynili duże postępy i sprawili, że wygrzebaliśmy się z nienajlepszej sytuacji w tabeli.
- Będziemy mieć ze sobą 8 tysięcy kibiców, zaś Liverpool pełną trybunę the Kop. Dla piłkarza występującego na takim stadionie naprawdę nie ma nic lepszego.
- Jestem ciekaw jak chłopcy zareagują na to wszystko. Niektórzy mogą już w swojej karierze nie otrzymać więcej szansy występu na Anfield. Chodzi o kontrolowanie emocji i odpowiednie podejście mentalne. Robimy wszystko, by zawodnicy byli w pełni przygotowani na to, co może wydarzyć się w niedzielę.
Morison miał okazję występu na Anfield jako piłkarz w 2011 roku w barwach Norwich City. Kanarki zremisowały wówczas z the Reds 1:1.
- Przyjechałem tu z Norwich i udało nam się zremisować. Gospodarze prowadzili, ale ostatecznie nie zwiesiliśmy głów i doprowadziliśmy do wyrównania. Liverpool miał wtedy Luis Suáreza w doskonałej dyspozycji, a także Stevena Gerrarda. Mimo wszystko potrafiliśmy im się postawić.
- Z tego co pamiętam w kolejnych starciach nie szło nam zbyt dobrze! Suárez lubił przeciwko nam dopisywać do swego konta hattricki - podsumował menadżer Cardiff City.
Komentarze (0)