Analiza taktyczna po meczu z Cardiff City
Po wyeliminowaniu Shrewsbury Town w trzeciej rundzie FA Cup Liverpool zmierzył się w 1/16 finału rozgrywek z kolejnym nisko broniącym się rywalem – Cardiff City. W poprzednich meczach z zespołami wykorzystującymi podobną strategię defensywną The Reds wystawieni byli na próbę cierpliwości i nie zawsze udawało im się znaleźć receptę na zagrożenie bramki przeciwników (patrz: pierwsze spotkanie w półfinale Pucharu Ligi z Arsenalem). W ostatnich tygodniach piłkarze Jürgena Kloppa udoskonalili jednak swój system gry i nie zrażali się trudnościami podczas konstruowania ataków, co potwierdzili na Anfield w starciu z Walijczykami, których pokonali 3:1. W analizie tego spotkania weźmiemy pod lupę zmieniające się ustawienia liverpoolczyków i przyjrzymy się występom Harveya Elliotta oraz Luisa Díaza.
W porównaniu do ostatniego meczu przeciwko Crystal Palace, w składzie Liverpoolu doszło do kilku roszad. W bramce Caoimhín Kelleher zastąpił Alissona, w roli lewego obrońcy wystąpił Kostas Tsimikas (kosztem Andy’ego Robertsona), w linii pomocy Jordan Hednerson zajął miejsce Fabinho, po prawej stronie pojawił się Naby Keita, a funkcję prawego napastnika pełnił Takumi Minamino. W szerokiej kadrze zabrakło Alexa Oxlade’a-Chamberlaina, za to po kontuzji szeregi LFC wzmocnił Thiago Alcantara.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
The Reds od początku meczu przeszli do budowy ataków pozycyjnych przeciwko zawodnikom Cardiff ustawionym w 5-3-2. W tych momentach boczni obrońcy Liverpoolu oraz pomocnicy występowali względem siebie nierównomiernie (asymetrycznie), co stanowiło zapowiedź zmian pozycji wraz z biegiem spotkania.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Zestawienie gospodarzy zaczęło stopniowo przypominać układ 2-3-5, znany z poprzednich meczów. Dzięki temu przetasowaniu piłkarze Kloppa znajdowali się względnie blisko siebie, tworzyli linie podań rozwijających ataki, a w przypadku straty piłki mogli szybko ją odzyskać. Warto w tym miejscu zauważyć, że ustawienie LFC skupiło pomocników i napastników Cardiff w szerokości koła środkowego i otwarło duże wolne przestrzenie przed linią obrony gości i po bokach boiska.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Zmiany pozycji po stronie Liverpoolu były konieczne z uwagi na fakt, że piłkarze Steve’a Morisona tworzyli bardzo zbity blok obronny, z niewielkimi odległościami między formacjami i uzyskiwali w dodatku przewagi liczebne w sektorach bocznych (4 na 3). W strefach centralnych pozostawało wtedy dwóch defensorów, co mogło wykorzystać również dwóch napastników The Reds i wymusić na obrońcach krycie indywidualne.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Po obniżeniu pressingu przez Cardiff w okolice pola karnego, zwykle trzech atakujących LFC ustawiało się pomiędzy trzema środkowymi obrońcami i tercetem pomocników gości. W ten sposób niepokoili wszystkich sześciu przeciwników, utrudniając im orientację w kryciu („zamrażając”), dzięki czemu gospodarze mogli tworzyć przewagi w bocznym strefach (2 na 1).
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Nawet jeśli jeden atakujący Liverpoolu schodził do boku boiska (Minamino), skrajny gracz z przeciwległego skrzydła (Tsimikas) zawężał ustawienie i układ pozycyjny The Reds pozostawał niemal bez zmian. The Bluebirds musieli jednak nieustannie asekurować się w kryciu, przez co powstawały luki w ich bloku obronnym. Liverpoolczycy mogli skrzętnie z tego korzystać i wbiegać z głębi pola pomiędzy defensorów, w tzw. półprzestrzeń (Keita).
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Znaczącym elementem po stronie Liverpoolu było również występowanie prawonożnego Curtisa Jonesa po lewej stronie boiska. W związku z tym każde prowadzenie piłki i/lub podanie do środka przez Anglika skupiało uwagę rywali na piłce. W ten sposób otwarte zostały przestrzenie po bokach wąsko ustawionych graczy Cardiff.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
W tej fazie gry zestawienie liverpoolczyków przypominało swoim kształtem podkowę i poszczególni piłkarze ustawieni byli względem siebie pod kątem. Wobec tego wydłużali drogę rywali w doskoku, a zagranie piłki wciąż przybliżało ich do bramki Cardiff.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Taki układ sprzyjał zastosowaniu typowego dla Liverpoolu ustawienia z bocznymi obrońcami (Robertson i TAA – Trent Alexander-Arnold) w szerokości pola karnego. Dzięki temu Robertson i Alexander-Arnold mogli zebrać wybite przez defensorów piłki i wykorzystać umiejętność celnego dośrodkowania futbolówki w szesnastkę. W ten sposób padł gol na 3:0 autorstwa Harveya Elliotta.
Źródło grafiki: WhoScored.com
Mapa prezentująca miejsca wykonania kluczowych podań po stronie The Reds zdaje się oddawać ustawienie gospodarzy podczas ataków. Kreatorzy okazji strzeleckich zwykle znajdują się między środkiem a bokiem boiska, skąd zagrana piłka przyjmuje zwodniczą parabolę lotu i stanowi zagwozdkę dla przeciwników.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
W drugiej połowie meczu piłkarze Kloppa bardziej ochoczo rotowali się na skrzydłach, w porównaniu do pierwszej części gry. Także po lewej stronie dochodziło do czwórkowych wymian pozycji między obrońcą (Tsimikas), pomocnikiem (Jones) i napastnikami (Firmino i Jota), co gubiło graczy Cardiff, którzy nie potrafili utrzymać tak szczelnego 5-3-2, jak na początku spotkania.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Liverpool rozwijał ataki dzięki kwartetowi również na prawym skrzydle, wykorzystując wejście na boisko Harveya Elliotta. Wracający po kontuzji 18-latek zapewnił dodatkowy kąt podania – podobnie jak Jones, operował po przeciwnej stronie boiska, biorąc pod uwagę nogę, którą zagrywał piłkę. Najpierw schodził szeroko do linii bocznej, wyciągał ze strefy wahadłowego Cardiff i podawał w stronę środka pola. Wobec tego pomocnik gości wahał się czy kryć gracza z futbolówką, czy chronić przestrzeń po boku.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
W ten sposób Liverpool tworzył strukturę, dzięki której mógł i rozwijać akcje ofensywne, i skutecznie reagować po stracie futbolówki, czyli realizować ulubiony przez Jürgena Kloppa gegenpressing.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
W ww. sytuacjach gospodarze rozgrywali ataki na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, ale nie stanowiło to w ich grze reguły. Podczas konstrukcji akcji od własnej bramki wyraźnie starali się rozszerzyć ustawienie Cardiff, zaprosić gości w pobliże pola karnego i uzyskać wolną przestrzeń już na połowie Walijczyków.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Tym samym ataki LFC stawały się szybsze, a w takich warunkach znakomicie odnajduje się nowy nabytek The Reds, Luis Díaz. Kolumbijczyk, dzięki swojej dynamice, potrafi uzyskać przewagę w pojedynku z obrońcą, który często zmuszony jest go faulować, jak miało to miejsce w 82. minucie meczu.
Źródło zdjęcia: ITV Sport
Szerokie ustawienie w fazie ataku powinno jednak ulegać modyfikacji, kiedy zespół przechodzi do obrony, aby przeciwnicy nie mieli wolnego miejsca w przejściu do ofensywy. Kilkukrotnie w ostatnich meczach, w tym w spotkaniu z Cardiff, zabrakło spójności w szeregach The Reds, kiedy napastnicy pressowali pod szesnastką gości, a obrońcy (nieliczni) znajdowali się daleko z tyłu, choć wciąż wysoko – na połowie boiska. Musieli być w tych momentach bardzo czujni, by ewentualnie skutecznie założyć pułapkę ofsajdową. Po meczu z Crystal Palace Jürgen Klopp zwracał uwagę na tę kwestię oraz wyróżnił aktywną grę bramkarza za ostatnimi obrońcami. W podobnej sytuacji w meczu FA Cup znalazł się Caoimhín Kelleher, jego interwencja omal nie zakończyła się wykluczeniem gry…
Źródło grafiki: The Athletic
...jednak taka gra golkipera stanowi w Liverpoolu normę. Alisson wespół z Kelleherem zagrywali w tym sezonie piłkę poza polem karnym najczęściej spośród wszystkich bramkarzy Premier League, co ściśle związane jest ze sposobem bronienia The Reds. Piłkarze z Anfield bardzo dużo ryzykują, jednak w tych momentach zyski przewyższają straty – żaden inny zespół w Anglii nie doskakuje do przeciwników częściej i skuteczniej w ich tercji defensywnej.
Komentarze (1)