Co dalej z Joem Gomezem?
- Musiałem czekać dłużej, niż bym tego oczekiwał - powiedział Joe Gomez. Chwilę później podkreślił, w charakterystyczny dla siebie sposób, że pomimo nie grania w Liverpoolu, nigdy nie miał tego nikomu za złe i zawsze stawiał interes drużyny na pierwszym miejscu.
- Musiałem pracować i być najlepszym jak się tylko dało. Musiałem naciskać na chłopaków i wykonywać swoją robotę również poza boiskiem, by być gotowym fizycznie i mentalnie.
Gomez wypowiedział te słowa po sobotnim wygranym 3-1 meczu z Norwich, w którym wyszedł w podstawowym składzie w Premier League po raz pierwszy od listopada 2020 roku. Zanim do tego doszło był blisko tego, by o nim zapomniano.
- Myślałem o tej chwili od długiego czasu - dodał na temat swojego powrotu.
Jego piętnastomiesięczna absencja w pierwszym składzie była w dużej mierze spowodowana kontuzją, ale nie tylko. Przez większość obecnego sezonu Gomez był zdrowy i czekał cierpliwie na swoją szansę, która przyszła, gdy Jürgen Klopp postanowił w końcu dać odpocząć Trentowi Alexandrowi-Arnoldowi. Prawa obrona nie jest ulubioną pozycją Gomeza, ale nie mógł wybrzydzać. Klopp ma teraz w końcu ilość i jakość.
W oczach wielu ludzi Gomez może być uznawany za pechowca. Ma pecha, że nie gra (co nie znaczy, że powinien grać co tydzień), że inny środkowy obrońca ma szczęście (Joël Matip nie tylko jest w najlepszej formie odkąd przyszedł do Liverpoolu, ale też jest zdrowy), że doznaje ciężkich kontuzji w kluczowych momentach kariery.
Fakt, że Gomez wrócił do pierwszego składu po 468 dniach oczekiwania musi być dla niego ulgą. Z szerszej perspektywy ten jeden występ niczego jednak nie zmienia. Gomez po prostu musi grać częściej.
Przed meczem z Norwich zaliczył tylko 26 minut w Premier League w tym sezonie, wchodząc cztery razy z ławki. W trzech z nich Klopp wpuszczał Gomeza w 92. minucie. Gomez miał niesamowitą statystykę: większość czasu na boisku spędził w doliczonym czasie gry.
Nie ma żadnych oznak, że Gomez chce opuścić Liverpoolu, lub że Liverpool chce sprzedać Gomeza. Ma on dopiero 24 lata i to co najlepsze dopiero przed nim. Kocha grać dla Liverpoolu, a Klopp bardzo go ceni. Faktem jest jednak, że nie może sobie pozwolić by stracić kolejny sezon tak samo jak ten.
Trzeba będzie podjąć decyzję. W lecie Gomezowi zostaną dwa lata kontraktu. Zazwyczaj jest to czas, w którym kluby renegocjują umowy, by zabezpieczyć się w razie ewentualnego transferu. To oznacza, że Liverpool i Gomez będą musieli niedługo podjąć decyzję, zwłaszcza że po sezonie spędzonym na peryferiach może pojawić się duże zainteresowanie jego osobą. Na czele kolejki będą pewnie Aston Villa i Newcastle (zakładając, że się utrzymają), ale z pewnością pojawią się też inni chętni, będący na wyższych pozycjach w tabeli.
Czy Liverpool zaoferuje Gomezowi nową umowę? Czy zawodnik podpisze ją, nie mając pewności czy otrzyma większą liczbę minut? Jak długo Matip i Virgil van Dijk, którzy obaj skończą 31 lat w przyszłym sezonie pozostaną pierwszym wyborem w środku obrony? Jaka będzie rola Ibrahimy Konaté? Czy Konaté (22 lata) i Gomez (25 lat) to przyszłość Liverpoolu?
W tej chwili jest więcej pytań niż odpowiedzi. Jedno jest pewne: Gomez nie ma w tej chwili szans na powołanie do reprezentacji Anglii. Selekcjoner Gareth Southagate jest fanem Gomeza od dłuższego czasu. Zna go jeszcze odkąd prowadził reprezentacje młodzieżowe. Dał mu również wystąpić 11 razy w seniorskiej reprezentacji. Gomez wystąpił między innymi w trzech pierwszych meczach w zeszłym sezonie. Obecnie jednak Southgate nie może brać go pod uwagę.
Dla tych z krótką pamięcią przypominamy, że Gomez był ważną postacią Liverpoolu w mistrzowskim sezonie 2019/20. Wystąpił wtedy w 28 spotkaniach ligowych, tworząc niezapomniany duet z Van Dijkiem. W pewnym momencie zachowali 10 czystych kont w 11 meczach. Tylko jeden obrońca w Premier League wykonywał więcej podań na mecz niż Gomez w tamtym sezonie - Aymeric Laporte z Manchesteru City. Taki jest styl gry Gomeza - chce być przy piłce i podawać ją do przodu.
Następny sezon Gomez rozpoczął będąc w hierarchii przed Matipem. Stracił jednak miejsce w składzie dość szybko po okropnej porażce 7-2 z Aston Villą.
- Musi stracić miejsce w składzie - powiedział o Gomezie Jamie Carragher w podsumowaniu tego meczu.
Gomez rzeczywiście przeżył w tamtym spotkaniu trudne chwile, ale nie tylko on. Cała drużyna była w rozsypce.
Miesiąc później, na chwilę przed przedwczesnym zakończeniem sezonu, Gomez zagrał bardzo dobre spotkanie u boku Matipa w zremisowanym 1-1 meczu z Manchesterem City. Był to jego czwarty partner w obronie w czwartym meczu, po tym jak Van Dijk zerwał więzadła.
- Gomez zachował się świetnie w dwóch okazjach - reflektował się Carragher, po dwóch świetnych interwencjach Gomeza w końcówce spotkania.
Van Dijk był wykluczony z gry do końca sezonu, więc Klopp powinien mocniej polegać na Gomezie, przynajmniej w teorii. Trzy dni później, na treningu reprezentacji Anglii Gomez upadł na murawę w agonii, po tym jak zerwał ścięgno w lewym kolanie. To była fatalna kontuzja, która przydarzyła się w tak niegroźnej sytuacji. To bardzo zasmuciło Southgate'a i kolegów z reprezentacji, nie wspominając już o ludziach w Liverpoolu.
- Joe wykonał podanie, albo jakiś ruch, gdy nikogo obok niego nie było i upadł na ziemię - powiedział Nick Pope, bramkarz Burnley i reprezentacji Anglii.
- Ogromnie cierpiał z bólu. Nie łatwo jest oglądać przyjaciela z drużyny w takim stanie.
Gomez spędził bardzo długi czas na rehabilitacji wraz z Van Dijkiem. Obaj zawodnicy wydzwaniali do siebie siedząc na kanapach w domu, gdy jeszcze nie mogli się ruszać. Ich powrót do gry w tym samym spotkaniu w czasie pre-sezonu przeciwko Hercie Berlin pod koniec lipca idealnie pasował do tej sytuacji.
Szesnaście dni później Klopp stanął przed ważną decyzją, bowiem nadszedł pierwszy mecze w lidze w nowym sezonie. Kto powinien zagrać u boku Van Dijka? Padło na Matipa, a Gomez zasiadł na ławce. Patrząc z perspektywy, wygląda na to, że był to moment, który zdefiniował resztę sezonu.
To jak gracz zareaguje na taką sytuację zależy w dużej mierze od jego mentalności. Gomez nie jest typem zawodnika, który się denerwuje albo smuci. Prawdziwy profesjonalista, który myśli nie tylko o tym co na boisku. Wiedział, że jest tylko jeden sposób: pozostanie spokojnym i dobra praca na boisku treningowym, albo jak to on sam powiedział "bycie najlepszym członkiem składu, jakim tylko mogę być".
Cała frustracja związana z byciem poza składem została skumulowana w pozytywny sposób. Każdy patrzy na Gomeza w Kirkby i widzi, że jego rozczarowanie nie ma wpływu na to, jak trenuje czy się zachowuje. Pracownicy klubu, z Kloppem na czele, wręcz chwalą podejście Gomeza.
W Gomezie nie ma ani grama zgorzkniałości, gdy więc został zapytany o Matipa, nie mógł się go nachwalić.
- Joël jest niesamowity. Ma tak dużo zalet, a czasami nie jest wystarczająco chwalony - powiedział.
- On również miał ciężką kontuzję. To w jaki sposób wrócił do gry i w jakiej jest formie tylko pokazuje jak świetnym jest zawodnikiem. Jest dosyć nieśmiały i często pozostaje w cieniu, ale zasługuje na wszystkie pochwały, ponieważ to świetny facet i doskonały piłkarz.
Dla Kloppa obecna sytuacja jest przeciwieństwem zeszłego sezonu, gdy musiał sobie radzić bez Van Dijka, Matipa i Gomeza. Liverpool nie zamierzał sobie pozwolić ponownie na takie samo ryzyko. W lecie klub sprowadził z RB Lipsk Konaté za 36 milionów funtów, dzięki czemu w pierwszym składzie miał czterech podstawowych środkowych obrońców. Niestety dla Gomeza, to on gra najmniej.
Jego powrót też nie obył się bez problemów. W pewnym momencie otrzymał pozytywny wynik testu na COVID, a później miał zapalenie migdałków i kontuzję łydki, co wykluczyło go z gry w listopadzie. Poza tym, przez większość sezonu był zdrowy.
W międzyczasie pojawiło się kilka szans. Gomez rozegrał 90 minut przeciwko Milanowi we wrześniu w Lidze Mistrzów, gdy Liverpool wygrał 3-2 na Anfield. Zagrał też w pełnym wymiarze w Carabao Cup przeciwko Norwich, Preston North End i Leicester City.
W ćwierćfinale z Leicester City Klopp posłał do boju eksperymentalny skład. W obronie zagrało między innymi dwóch nastolatków (obaj zeszli w przerwie), a Gomez popełnił kilka błędów, co skutkowało tym, że Liverpool schodził na przerwę przegrywając 3-1. Patrząc na to przypomina się wywiad, którego Gomez udzielił the Athletic kilka lat wcześniej.
Siedząc w swoim domu w Merseyside Gomez opowiadał o swojej grze. Twierdził, że gdy gra dobrze, wszystko mu wychodzi bez zastanowienia.
- To połowa sukcesu. Trzeba być wolnym podczas gry, bez presji by móc wyrażać siebie - powiedział.
- Gdy wchodzę w taki stan świadomości, wtedy gram najlepiej.
Taki stan umysłu i sposób grania (odważne granie piłką), to nie jest coś co można "włączyć" w każdej chwili, tłumaczył.
- Ważny jest rytm - powiedział Gomez.
- Pewnie dlatego początek tego sezonu (2019/20) był dla mnie taki trudny, ponieważ nie grałem, a gdy już grałem, to czułem się jakbym był na przesłuchaniu do roli obrońcy. Nie czujesz konsekwencji w swojej grze, więc zaczynasz za dużo myśleć.
Mecz przeciwko Leicester zdaje się to potwierdzać. Wraz z upływem minut, grał coraz lepiej (być może również dlatego, że mógł się skupić tylko na swojej grze, a nie na młodzikach u jego boku), ale potrzebuje kilku meczów z rzędu by zacząć ponownie grać na autopilocie. Problem polega na tym, że chwilowo nie widać na to perspektyw.
Van Dijk to Van Dijk - obowiązkowy wybór. Matip został przez niektórych skreślony, jako zawodnik, na którym nie można polegać. W zeszłym sezonie zagrał tylko w 10 spotkaniach z powodu kontuzji pleców, kostki, pachwiny i biodra. Sezon wcześniej sytuacja wyglądała podobnie, tylko że problemy dotyczyły kostki i kolana. W sezonie 2021/22 gra jednak wyśmienicie.
Jeśli chodzi o Konaté, to zagrał ostatnio u boku Van Dijka w Lidze Mistrzów przeciwko Interowi, gdy Matip odpoczywał i wypadł świetnie. Innymi słowy, trudno kwestionować wybory Kloppa, patrząc na występy kolegów z drużyny Gomeza w tym sezonie. Inną sprawą jest to, że menadżer Liverpoolu mógłby częściej rotować składem, tak jak robi to Pep Guardiola (jego trzeci i czwarty w hierarchii środkowi obrońcy zagrali w lidze przynajmniej po sześć razy każdy).
Klopp współczuje Gomezowi.
- To tylko pokazuje jak mocnym składem dysponujemy, skoro ktoś taki jak Joe rozegrał tylko 15 minut od ostatniego spotkanie z Leicester w Carabao Cup - powiedział Niemiec na początku miesiąca, zapytany o sytuację Gomeza.
- To nigdy nie jest miłe dla zawodnika, rozumiem to w stu procentach, ale Joe przyjmuje to bardzo profesjonalnie. Jest młodym chłopakiem i w przyszłości wszystko się ułoży, mimo że teraz jest mu z pewnością trochę ciężej.
Gomez przechodził już trudne okresy. Mowa o zawodniku, który zerwał więzadła krzyżowe kilka dni po tym, jak Klopp objął stery w Liverpoolu, przeszedł operację kostki, która wykluczyła go z finału Ligi Mistrzów w 2018 roku i Mistrzostw Świata, złamał nogę w kolejnym sezonie, a później zerwał ścięgno w kolanie co wykluczyło do z gry na Euro 2020.
To z pewnością nieprzyjemne doświadczenia, w pewien sposób nawet okrutne, jednak bliscy Gomeza twierdzą, że te rozczarowania sprawiły, że teraz jest silniejszy. Ten sezon nie będzie inny pod tym względem.
Dla Gomeza i Liverpoolu ważniejszym pytaniem jest to, co będzie dalej.
James Pearce
Komentarze (19)
W przypadku drużyny takich jak Liverpool, czyli grających na wieku frontach i wysokich obrotach po prostu potrzeba 4 obrońców.
Umiejętności gry ma, przecież jeszcze 2 lata temu budował linie obrony z VVD i wyglądał całkiem nieźle. Może zarekwirować Trenta i pomimo tego, że nie wyglada tam dobrze ofensywnie, to są momenty w meczu czy nawet całe mecze w których jego obecność będzie całkiem logiczna vide mecze z bardzo szybkimi skrzydłowymi z którymi nie radzi sobie Trent.
Rola Kloppa w tym, żeby rotował i próbował pogodzić ambicje naszych zawodników.
Matip ma swoje lata i miewa średnie mecze, ostatnio jest tutaj na niego duży hajp, więc nie wolno krytykować (sic!). Nawet po kiepskich meczach obwinia się absolutnie wszystkich poza nim. Matip nieźle wprowadza piłkę i przy niektórych meczach w których idzie średnio, niektórzy jego widzą jako wybawiciela, ale rola obrony jest przede wszystkim jedna- ma świetnie bronić, od strzelania goli są inni.
Natomiast patrząc po jego grze głowa to przy takich warunkach fizycznych można mówić o wręcz o średniaku jeżeli chodzi o ten aspekt.
W dłuższej perspektywie to VVD z Konate będą para stoperów i Gomez wskoczy na pozycje nr 3. Innego wyjścia nie ma ;]
Do tego mamy czysto piłkarskie umiejętności gry, ustawianie się, gra głową, obecny stan fizyczny. VVD przy zachowaniu odpowiedniego profesjonalizmu sportowego spokojnie jest w stanie grać jeszcze przez kilka lat na światowym poziomie. Nadrabia pewne braki, które się pojawiły po kontuzji właśnie tymi aspektami, którymi góruje nad Matipem. Może trochę casus Thiago Silvy. Oczywiście my ze względu na wysoką linię nie będziemy mogli mieć aż tak emerytowanego piłkarza, ale jeszcze przez wiele lat VVD zapewni odpowiedni spokój. Z drugiej strony nie wiadomo jak będziemy grać przy nowym trenerze za 2 lata. Może Gerrard cofnie linię defensywy i VVD będzie mógł grać tak jeszcze przez 5 czy 6 lat. Trochę już wróżenie z fusów, niemniej 30 lat Matipa, a 30 lat i troszkę VVD to spora różnica.
Czterech środkowych obrońców na wysokim poziomie, w klubie naszego pokroju to minimum. Gramy na 4 frontach, minut na pewno nie zabraknie.
Pytanie tylko czy Gomez godzi się na rolę tylko tego 4 obrońcy albo czy podejmie jeszcze rękawice by walczyć o pierwszy skład? Matip to nie jest okaz zdrowia, każdy spodziewa się, że prędzej czy później wypadnie. Ma też już ponad 30 lat. Etatowym partnerem Van Dijka będzie może jeszcze przez 2-3 lata. Gomez natomiast będzie wchodził właśnie w idealny wiek dla obrońców. Przedłużenie z nim kontraktu o 5 lat wydaje się jedynym rozsądnym i logicznym rozwiązaniem. Dobrze się składa, ze akurat pełni role głębszego rezerwowego - nie będzie miał silnej pozycji negocjacyjnej do stawiania wysokich żądań.