Pięć wniosków po finale z Chelsea
Liverpool zdobył Puchar Ligi Angielskiej 2021/22 po pokonaniu Chelsea w rzutach karnych w niedzielnym finale na Wembley.
Po bezbramkowych 120 minutach gry, The Reds zdobyli trofeum wygrywając 11-10 w rzutach karnych, które zakończyły się strzałami bramkarzy.
Poniżej prezentujemy pięć wniosków po meczu na Wembley…
Świetny Kelleher
Najspokojniejszym człowiekiem na stadionie mieszczącym 85,512 ludzi musiał być 23-letni bramkarz Liverpoolu, dla którego był to pierwszy występ w finale pucharu.
Caoimhín Kelleher już wcześniej wykazał się umiejętnością bronienia rzutów karnych, jednak tym razem to strzelona przez niego jedenastka wpłynęła na zwycięstwo jego drużyny.
Po trafieniu do siatki wszystkich zawodników z pola, Kelleher musiał przypomnieć sobie czas spędzony w Cork, podczas którego grał jako napastnik i trafił w górny róg bramki.
Bramkarz przeciwnej drużyny, Kepa Arrizabalaga, został wpuszczony na boisko na rzuty karne. Kepa przestrzelił, więc Kelleher mógł świętować zwycięstwo wraz ze swoim zespołem.
Od początku do końca spotkania, zawodnik z numerem 62 był niesamowity. Już po sześciu minutach od rozpoczęcia meczu zatrzymał strzał Christiana Pulisica z bliskiej odległości.
Interwencja ta okazała się niezbędna - dzięki niej Chelsea nie zdobyła bramki pomimo swojego silnego startu.
Potem Kelleher zatrzymał nogą strzał Romelu Lukaku w piątej minucie doliczonego czasu, co przygotowało go na bohaterskie czyny podczas serii rzutów karnych.
Twórcy historii
Żaden klub nie ma więcej Pucharów Ligi niż Liverpool FC.
Wygrana na Wembley to dziewiąte zwycięstwo The Reds w tych rozgrywkach - to o jeden tytuł więcej niż ma w posiadaniu Manchester City.
Liverpool wygrał swój 49. tytuł, utrzymując się na pozycji najbardziej utytułowanego angielskiego klubu piłkarskiego, jednocześnie zwiększając przewagę nad Manchesterem United (45).
To piąte trofeum Jürgena Kloppa podczas jego pobytu na Anfield i pierwszy puchar krajowy.
Walka aż do końca
Nie powinno być niespodzianką, że widowisko trwało dłużej niż zaplanowane 90 minut. To był piąty z sześciu ostatnich finałów Pucharu Ligi, w których grał Liverpool, podczas którego musiała odbyć się dogrywka. Tym razem dogrywka rozpoczęła się po bezbramkowych 90 minutach. Mogłoby się wydawać, że wynik powinien wynosić 4-4 ze względu na szanse obydwóch drużyn.
Dla osób neutralnych było to wspaniałe widowisko, a dla fanów obu klubów było to niesamowicie stresujące doświadczenie - nawet przed serią rzutów karnych.
Sześć finałów Pucharu Ligi zakończyło się rzutami karnymi, The Reds uczestniczyli w czterech z nich. Jednak było warto.
Dominacja Díaza
Warto przypomnieć, że Díaz jest zawodnikiem Liverpoolu mniej niż miesiąc. Napastnik zaliczył obiecujący start w barwach The Reds - ma za sobą już sześć występów, a dzisiaj zdobył z drużyną swój pierwszy medal.
Díaz, grający na lewym skrzydle, był głównym atakującym Liverpoolu podczas pierwszej połowy. Mógł pochwalić się też kilkoma no-look passami.
W drugiej połowie sytuacja wyglądała podobnie. Díaz był nawet pretendentem do tytułu gracza meczu przed jego zmianą na Divocka Origiego w 97. minucie spotkania.
Ekscytującą rzeczą jest fakt, że dla Díaza to dopiero początek. Liverpool ma w składzie kolejną gwiazdę.
Jeden z głowy, jeszcze trzy
To może być wyjątkowy sezon. Jest dopiero luty, a Liverpool zdobył już jedno trofeum. Wyścig o tytuł Mistrza Anglii dalej trwa, a The Reds są nadal w grze o trofeum Ligi Mistrzów i Pucharu Anglii.
Zdobycie pucharu we wczesnym momencie rozgrywek to dobry znak. Przed Liverpoolem długa droga, ale drużyna wydaje się nie mieć limitów.
Komentarze (5)