Wypowiedź Kloppa po meczu
Liverpool po ciężkiej walce pokonał West Ham 1:0 i zbliżył się do Manchesteru City na zaledwie 3 punkty różnicy. Jürgen Klopp był zachwycony zarówno zdobyciem 3 punktów jak i zachowaniem czystego konta.
Oto co miał do powiedzenia na konferencji prasowej niemiecki szkoleniowiec.
O wygraniu 7. meczu w lidze z rzędu co pozwoliło na zbliżenie się do Manchesteru City:
- Musieliśmy. Nie było innej opcji. Musieliśmy dojść do takiego meczu. Jeśli wygrywasz z rzędu 7 meczów w lidze, czy tak jak my ostatnio 12 meczów we wszystkich rozgrywkach to jasne jest, że nie we wszystkich spotkaniach będziemy tylko błyszczeć. Dziś z pewnością nie błyszczeliśmy. Chłopcy musieli gryźć murawę i cieszę się, że to zrobili. Jeżeli chcemy coś osiągnąć w tym sezonie to musimy wycisnąć coś ekstra, tak jak miało to miejsce dzisiaj.
O dodanej jakości do składu i wpływie Luisa Diaza na grę the Reds:
- To było potrzebne, nie możemy polegać tylko na 11 zawodnikach. Nie zapominajmy o Divocku, Takim, wcześniej był tu Xherdan. To świetni piłkarze, którzy pomagali nam wielokrotnie wygrywać takie mecze w przeszłości. Do składu musisz dodać jakość i świeżą energię. Staraliśmy się to zrobić i na razie wychodzi nie najgorzej. Mamy teraz naprawdę sporą głębię składu pełną jakości, ale to nic nadzwyczajnego. Nie można konkurować we wszystkich rozgrywkach i liczyć, że się w nich coś osiągnie nie mając jakościowych zmienników na każdą pozycję. Można liczyć na fartowny rok bez kontuzji, był taki czas, że Bobby, Sadio i Mo grali praktycznie w każdym meczu. Są jednak takie tygodnie jak ten, kiedy gramy w systemie niedziela - środa - sobota - wtorek i nie możemy rozgrywać tych wszystkich spotkań takim samym składem. Ostatnio w linii obrony wystawiliśmy Kostasa, który zawsze gdy gra pokazuje jak niesamowitym jest piłkarzem. Na prawej obronie zagrał Millie, który zawsze gotów jest pomóc drużynie, niezależnie od miejsca na boisku. Może tam też grać Joe. Mamy też możliwość rotacji na środku obrony. Tylko mając szeroką kadrę możemy stać się drużyną sukcesu. Jak na razie wygraliśmy jedno trofeum, ale nic poza tym. Potrzebujemy energii w meczach takich jak ten dzisiejszy. Wyobrażacie sobie, że zagralibyśmy dzisiejszy mecz nie zmieniając składu w środę? Nie byłoby na to szans.
O postawie Liverpoolu w obronie:
- Powinniśmy bronić się w inny sposób, ale często kontratakowali. Pierwszego gola mogli zdobyć kiedy Pablo Fornals przelobował Aliego, ale Trent fantastycznie to wybronił. W tej sytuacji jednak fatalnie spisaliśmy się jako całość defensywy. Powinniśmy złapać Pablo na spalonym. Trent nie był wystarczająco blisko rywala. Udało nam się z tego wybronić z kilku powodów. Ali zachował spokój i utrudnił rywalowi zadanie najbardziej jak się tylko dało, a potem Trent wybił piłkę w dosłownie ostatniej chwili. W drugiej połowie oba zespoły miały swoje okazje do zdobycia bramek. W pierwszej połowie broniliśmy bardzo dobrze, krótko kryliśmy Antonio, ale podejmowaliśmy pewne ryzyko. W drugiej połowie mieli kilka swoich okazji. W pierwszej jak mi się wydaje Antonio lekko trącił Virgila, który przez to niecelnie wybijał piłkę, ta trafiła do Bowena, który miał swoją setkę. Wydawało się, że to jest dla nich zaproszenie do remisu, ale ponownie wyszliśmy z tego suchą stopą. Ta sytuacja pokazała to jak walczyli. Antonio nawet jak czuł, że nie da rady wygrać główki z Virgilem to zrobił wszystko, żeby mu utrudnić interwencję, a swojej drużynie dać szansę na zgarnięcie drugiej piłki.
- W obu sytuacjach mogliśmy się bronić lepiej. W pierwszej akcji popełniliśmy błąd, potem zaważyła jakość Antonio. Spisywał się rewelacyjnie, nie popełnił dziś chyba żadnego faulu, nie potrzebował tego. Używał po prostu swojego ciała. Jego występ był wyjątkowy. Jeśli nie ustawisz się dobrze lub przegrasz pierwszy pojedynek to potem potrzebujesz szybkich nóg i wielkiego serca, żeby to nadrobić i zatrzymać rywala. To pokazali w drugiej połowie Robbo i Naby, no i nie zapominajmy o Alim. Wiedzieliśmy, że oprócz jakości będziemy potrzebowali też dużo szczęścia, nie da się nie dopuścić tak klasowego rywala pod własną bramkę przez 95 minut. Takie rzeczy zawsze się mogą zdarzyć chociaż muszę przyznać, że w drugiej połowie zdarzały się zbyt często.
O poświęceniu w defensywie, która przyczyniła się do zwycięstwa:
- Te wszystkie sytuacje, w których się broniliśmy były dla mnie jak zdobyte bramki. Oczywiście po golu gra jest przerwana i można świętować, a w tych sytuacjach gra toczyła się dalej, więc o świętowaniu nie było mowy. Ale radość była ogromna. Jeżeli organizacja w obronie jest zła, to nie znaczy, że już nie dasz rady tego naprawić. Musisz wykorzystać inne środki. Nieźle nam to dziś wychodziło. West Ham bronił się dziś w dużej mierze blokami. Znajdowaliśmy sobie pozycje do strzałów, ale najczęściej trafialiśmy w ich piłkarza. Ich pole karne było pełne ludzi, ale to też pasjonująca defensywa. Musieliśmy się wykazywać dużą cierpliwością w konstruowaniu ataków. Czasem dochodziliśmy do strzałów zbyt łatwo tylko po to, żeby trafić w ich blok. Dlatego próbowaliśmy dojść do jeszcze lepszych pozycji strzeleckich, ale wtedy sekunda zwłoki mogła spowodować utratę piłki i kontratak. Z powodu sytuacji, które tworzyli rywale chcieliśmy koniecznie jak najszybciej zamknąć to spotkanie drugim golem. Tak można streścić ten mecz: nie mogliśmy strzelić gola na 2:0, więc drzwi dla West Hamu cały czas pozostawały otwarte.
O pracy Alexandra-Arnolda w defensywie:
- Nie rozumiem tej krytyki odnośnie pracy Trenta w obronie. Jestem w pełni zadowolony z tego jak sobie radzi w obronie, ale co bym tu nie powiedział, to nie zmienię zdania wszystkich krytyków. Gdyby nie umiał bronić to nie grałby w obronie. Ciągle się rozwija, jest nadal młodym zawodnikiem. Poprawia wszystkie aspekty swojej gry, również te defensywne.
O nowym rekordzie Trenta Alexandra-Arnolda - 17. asyście w sezonie i wciąż 1/3 sezonu przed nim:
- Cały zespół stara się mu pomóc, ustawiać się, robić mu miejsce. Wszyscy wiemy, że on ma wystarczającą jakość, żeby to wykorzystać. Zawsze jest skupiony na tym, żeby stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Pomaga nam to, że gramy w podobnym składzie przez dłuższy czas, chłopcy są zgrani i mają do siebie zaufanie. Dziś zaliczył świetną asystę, posłał ciętą piłkę w pole karne i nie wydaje mi się, żeby to był strzał. On naprawdę chciał, żeby ktoś przejął futbolówkę i umieścił ją w siatce. Dziś był to Sadio, który wykonał świetny start do piłki.
Komentarze (2)