Pechowa porażka the Reds. Liverpool z awansem!
Liverpool przegrał z Interem Mediolan 0:1 w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. The Reds awansowali jednak do kolejnej rundy, ponieważ wygrali pierwsze spotkanie 2:0.
Do przerwy oglądaliśmy na Anfield bezbramkowy remis. Podopieczni Jurgena Kloppa oszczędzali siły i na spokojnie starali się rozgrywać swoje akcje. The Reds nie forsowali tempa i szanowali wynik wywalczony na stadionie Giuzeppe Meaza.
Najlepszą sytuację do zdobycia bramki miał Joel Matip, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego uderzył piłkę w poprzeczkę. Chwilę później niezłą okazję po rzucie rożnym miał Van Dijk, ale jego strzał został zablokowany przed jednego z obrońców gości. W ostatniej akcji pierwszej połowy The Reds mieli jeszcze rzut wolny, po którym bliski zdobycia bramki był Trent Alexander-Arnold. Młody Anglik uderzył jednak minimalnie obok słupka.
Z kolei Inter wypracował sobie jedną dobrą sytuację po strzale z rzutu wolnego. Nerazzurri byli bliscy zdobycia bramki, ale na ich drodze stanął Alisson Becker, który popisał się wspaniałą interwencją.
W drugiej połowie sytuacja kompletnie się odmieniła, a spotkania nabrało tempa. W 60 minucie przepięknego gola zdobył Lautaro Martinez, który oddał fantastyczny strzał zza pola karnego. Dla Interu mógł to być moment zwrotny i szansa na odwrócenie losów dwumeczu. Jednak już trzy minuty później Alexis Sanchez sfaulował Fabinho, za co sędzia ukarał go drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną, co mocno osłabiło ekipę z Mediolanu. Tymczasem Liverpool nie potrafił wykorzystać stworzonych sytuacji. Najbliżej strzelenia bramki był Mo Salah, który dwa razy trafiał w słupek. W końcówce meczu świetną okazję miał także Luis Diaz, ale jego uderzenie z bliskiej odległości zostało zablokowane przez Arturo Vidala.
The Reds nie rozegrali dzisiaj najlepszego meczu, ale mogą mówić o sporym pechu. Drużyna z Merseyside miała wiele okazji do zdobycia bramki, ale za każdym razem brakowało jej nieco szczęścia. Ostatecznie Liverpool melduje się jednak w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Bramki: Lautaro Martínez 61'
Czerwona kartka: Alexis Sánchez 63'
Składy:
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Matip, van Dijk, Robertson - Jones (66' Henderson), Fabinho, Thiago (66' Keïta) - Salah, Jota (83' Díaz), Mané
Inter: Handanović - Skriniar, de Vrij (46' D'Ambrosio), Bastoni - Dumfries (75' Darmian), Vidal, Brozović (75' Gagliardini), Çalhanoglu, Perisić - Martínez (75' Correa), Sánchez
Komentarze (160)
Strzelmy szybko po przerwie na 1:0 i zakończmy tą rywalizację.
Trzeba zachować skupienie i wymienić Jotę który niestety jest dzisiaj słabym ogniwem. W środku pola też przydadzą się świeże nogi w drugiej połowie, są Keita Hendo i Elliott więc jest czym rotować.
Nosz kurde tak nie możemy u siebie grać. Dobrze, że jest awans. Plus trochę pecha bo dwa słupki i poprzeczka... No i cudowna wybrona Vidala. No ale jak się widzi gre na 10 (znowu) bez efektu (nawet gola) to żal na to patrzeć. Trochę smutek bo porażka, w dodatku u siebie, ale awans i też nie ma co chłopaków besztać bo widać było, że chcą bez wysiłku to ugrać mając dwa gole w zapasie. Plus Inter jak się patrzy to naprawdę dobra drużyna i postawiła nam twarde warunki u siebie i na Anfield. Nie to co Milan :D
Po kolejny puchar w tym sezonie!
A i kogo przewidujecie w kolejnym etapie? Może znowu Włochy i Juve (jeśli oczywiście awansuje)? XD
Neco Williams zrobił show w I lidze.
Inzaghi potrafi zaryzykować wprowadzając świeżych graczy
Joel znowu chodzącym nieszczęściem.
Jest awans ale ja czuję niesmak😡
Mamy trudne mecze w lidze.
Pech i tyle
Inter nawet nie walczył o drugą bramkę, wychodzili na naszą połowę raz na 15 min, zatem mój wniosek jest taki, że w pełni kontrolowaliśmy mecz i ani przez sekundę nie czułem, że możemy dziś odpaść.
Na całe szczęście bez konsekwencji.
Mamy sporo spotkań przed sobą i chyba tylko to usprawiedliwia małą liczbę zmian i późne wejście Diaza
Martwi ta skuteczność, aktualnie nikt z ofensywy nie ma formy strzeleckiej, znowu setki marnowane jedna za drugą :/
Była dominacja i były okazje. Zabrakło szczęścia ale ostatecznie awansowaliśmy.
Albowiem zawsze trafi się takie spotkanie, w którym za nic nie jest się w stanie ,,wepchnąć" piłki do siatki rywala - poprzeczka, słupek lub dwa, a nawet łysy blokujący własnym ciałem dostęp do bramki na linii bramkowej.
Taka sytuacja w dzisiejszym spotkaniu nie wiąże się jednak z żadnymi konsekwencjami, co miałoby przecież miejsce w meczu ligowym.
Poczwórna korona nadal w grze i tylko to się liczy!
Wygrala w dwumeczu druzyna która ma lepsza kadre oraz doświadczenie. Tak nas rozpykal Real w zeszłym roku.
Eh.
Nastawić celowniki i jedziemy.
Ogólnie przypomina się skuteczność z poprzedniego sezonu z meczów, w których mieliśmy po 20 strzałów i przegrywaliśmy 0-1.
Inter doskonale przygotowany taktycznie, było tyle nabijania się z nich, a finalnie wygrywają z nami na Anfield.
Brawa dla naszych za awans, brawa dla Interu za 1-0 i w sumie bardzo solidne postawienie się Liverpoolowi.
Na Anfield Virgil ostatnio przegrał 27.01.2018 roku z West Bromem w 4. rundzie FA Cup.
Pamiętacie jak po losowaniu Włoscy trenerzy i byli piłkarze wypowiadali się na temat wylewów Alissona? Coś w tym jest. Chłopak po stracie ojca jest trochę elektryczny. Nie mówię, że nie jestem zadowolony z naszego bramkarza, ale wolałbym, aby szybciej wykopywał piłkę i przestał się kiwać. Czasem mam wrażenie, że tacy bramkarze nie widzą tych nadbiegających napastników, bo nie wiem jak wytłumaczyć wykopywanie piłki na ostatnią chwilę, mając duuuuzo czasu. Sporo takich sytuacji w ostatnim czasie z jego udziałem. Często też jego wykopy, które są na wysokości biodra, lądują u rywala na kole środkowym lub bliżej. On się chyba jeszcze nie pozbierał po swoim ojcu.