LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1283

Media krajowe o zwycięstwie z Benfiką


Liverpool znajduje się w niewątpliwie komfortowej sytuacji po wygranej 3:1 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów z Benfiką w Lizbonie. Bramki Ibrahimy Konaté, Sadio Mané i Luisa Díaza zapewniły The Reds dwubramkowy handicap przed nadchodzącym rewanżem na Anfield w przyszłym tygodniu.

The Reds schodzili do szatni z dwubramkową przewagą, jednak ilość niewykorzystanych sytuacji pokazywała prawdziwy obraz gry. W drugiej połowie bramkę kontaktową dla Benfiki zdobył Darwin Núñez.

Mecz ostatecznie zamknął Díaz, a Liverpool do rewanżowego spotkania może podejść z dużym spokojem. Poniżej opinie krajowych portali o zwycięstwie na Estádio da Luz…

Chris Bascombe, The Telegraph

Kibice Benfiki zaczęli wygwizdywać każdą akcję piłkarzy The Reds już po około trzydziestu minutach spotkania. Wpływ na to miała wyborna postawa The Reds, którzy kompletnie zdominowali portugalski zespół. Drużyna Kloppa nie miała litości dla wyjątkowo kiepsko wyglądającej Benfiki, a zachowanie kibiców ostatecznie podsumowało ich daremny wysiłek.

Benfica tradycyjnie na inaugurację pojedynku przygotowała wyjątkowy spektakl zawierający przedstawienie latającego orła ubarwiony wielkimi flagami i wykonanym hymnem, co bardziej przypominało otwarcie igrzysk olimpijskich. W głębi duszy jednak każdy z uczestników prawdopodobnie drżał o finalny rezultat. Zwłaszcza Nicolas Otamendi i Jan Vertonghen, byli uczestnicy potyczek z zespołem Kloppa, musieli czuć się niczym weterani powracający do swoich najgorszych traum.

Vertonghen zachowywał się jakby piłka była jego najgorszą zmorą, biorąc pod uwagę otaczających go Salaha i Mané, którym nawet nie chciało się go zbytnio naciskać. Gospodarze nastawili się głównie na grę z kontry, co wyjaśnia dlaczego Klopp zdecydował się na mądrą formację z Nabym Keitą, Thiago i Fabinho, który zamykał tyły.

Núñez w ciągu pierwszych kilku minut pokazał, dlaczego wielu uważa go za kolejną supergwiazdę ukształtowaną w Lizbonie. Piłkarz po udanej akcji wpadł jednak na Konaté, który z łatwością poradził sobie z napastnikiem. Hiszpański sędzia nie dowierzał reakcji tłumu, który domagał się odgwizdania rzutu wolnego; Konaté zaś po chwili pokazał swoją dominację zdobywając w siedemnastej minucie bramkę. Zachowanie obrońcy Liverpoolu w drugiej połowie, które doprowadziło do zbycia gola przez Núñeza, zostawia jednak skazę na jego występie.

Mark Critchley, The Independent

Liverpool z łatwością poradził sobie na jednym z kilku frontów, na których The Reds ciągle walczą o historyczny poczwórny triumf. Mimo, że zdobycie kontaktowej bramki przez Benfikę groziło typową walką o zwycięstwo do ostatniej minuty, to kilka zmian w drugiej połowie i bramka Luisa Díaza zatrzymały marsz Benfiki po wiktorię. Ostatecznie spotkanie na Estádio da Luz zakończyło się zasłużoną z przebiegu gry wygraną Liverpoolu.

Mecz pokazał również idealne zachowanie równowagi, o które cały czas musi dbać niemiecki szkoleniowiec, szczególnie w nadchodzących tygodniach. Nawet, gdy Benfica dalej była ustawiona dość ofensywnie, Mohamed Salah został zdjęty z boiska. Sadio Mané również podzielił jego los, ale zmiany te ustabilizowały grę The Reds i zapewniły obydwu piłkarzom konieczny odpoczynek przed niedzielną potyczką z Manchesterem City.

Czy The Reds są już jedną nogą w półfinale Ligi Mistrzów? Bardzo możliwe. Odpowiednie dysponowanie składem przez Kloppa sprawia, że wybory personalne zespołu na nadchodzący mecz mogą być dość przewidywalne, ale pozwalają one większości zawodnikom zachować pełnię sił przed nadchodzącym półfinałem FA Cup. Bramka Luisa Díaza padła po doskonałym podaniu świetnego Naby’ego Keity.

Andy Hunter, The Guardian

Andy Robertson patrzył z politowaniem na kibiców Benfiki, którzy obrzucali go przedmiotami podczas wykonania rzutu rożnego zaraz przed końcem pierwszej połowy. Liverpool ostatecznie ukarał owe haniebne zachowanie. Po imponującym zwycięstwie, podopieczni Jürgena Kloppa są na właściwej drodze do awansu do półfinału Ligi Mistrzów.

Nerwy pojawiły się po zdobyciu kontaktowej bramki przez Darwina Núñeza, jednak zapał gospodarzy został szybko zgaszony przez finalną bramkę Luisa Díaza. Ona, razem z golami Konaté i Sadio Mané zaprezentowała realną wyższość gości.

Liverpool był wzorem opanowania od pierwszej minuty. Hałaśliwa atmosfera na Estádio da Luz, ani sześć zmian w drużynie od ostatniego zwycięstwa z zespołem, nie były w stanie zakłócić rytmu The Reds.

W momencie, gdy The Reds wchodzą w decydującą fazę sezonu, zespół Kloppa jest w wybornej dyspozycji. Mimo ambitnych ataków napastników Benfiki, The Reds świetnie dawali sobie radę w defensywie, a ich napastnicy byli szybsi, lepiej zorganizowani, a także lepiej radzili sobie pod presją. Gdyby nie kilka niedokładności, a także dobra dyspozycja bramkarza Benfiki, Odisseasa Vlachodimosa, pretendenci do poczwórnej korony zamknęliby spotkanie w pierwszej połowie. Zamiast tego muszą zadowolić się dwubramkową przewagą uzyskaną na wyjeździe.

Ian Ladyman, Daily Mail

Spotkanie zakończyło się tak, jak się zaczęło. Różnica w poziomie obydwu drużyn była ewidentna i bezlitosna.

Mimo tego, Benfica w ciągu około kilkudziesięciu sekund potrafiła doprowadzić swoją wspaniałą publikę do szaleństwa i zamienić niedawny ćwierćfinałowy pojedynek w szalone i dramatyczne widowisko.

Można kłócić się, że na poziomie ćwierćfinałów Champions League obydwie drużyny powinny być w stanie nawiązać równorzędną walkę z przeciwnikiem, szczególnie gdy grają na stadionie domowym. Z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę, że Benfica zajmuje aktualnie trzecie miejsce w lidze portugalskiej, co prawdopodobnie mówi nam wiele o wyniku nadchodzącego rewanżu na Anfield.

Mimo wszystko portugalski zespół był w stanie zagrozić The Reds. Byli naładowani adrenaliną i potrafili sprawić Liverpoolowi realne kłopoty, szczególnie po zdobyciu bramki na początku drugiej połowy spotkania.

Liverpool musiał trochę bardziej wysilić się w tym trudnym momencie, jednak prawdopodobnie nauczy to drużynę Kloppa jeszcze więcej samozaparcia i przygotuje na nadchodzące trudy finiszu sezonu w rozgrywkach krajowych i europejskich.

Paul Gorst, Liverpool Echo

Pojedynki, takie jak ten z Benifką, za czasów Jürgena Kloppa wydają się nieomal zwyczajne. Nie bałbym się powiedzieć tutaj wprost o europejskiej rutynie.

Komfortowe zwycięstwo w czwartym z rzędu ćwierćfinale Ligi Mistrzów wydaje się aktualnie standardem na Anfield. Taki wynik to już nic wyjątkowego.

Nie popadajmy jednak w huraoptymizm, aktualnych złotych czasów kibice nie powinni brać za pewnik. Nie zrobili tak z pewnością ci, którzy całe spotkanie ćwierćfinałowe dopingowali Liverpool na Estádio da Luz.

Ten mecz pokazał wszechstronność zespołu Kloppa, który zagrał na jednym ze swoich najlepszych poziomów. Od kontrolowania chaosu na wczesnym etapie spotkania, przez wytrzymanie naporu Benfiki, do momentu, w którym bezlitośnie Luis Díaz zamknął wynik spotkania; ten mecz mógł sprawić radość nawet najbardziej wybrednemu kibicowi Liverpoolu.

Aktualny zespół posiada to co najlepsze z każdej epoki rządów Kloppa. Ewolucja w końcu osiągnęła ideał. Aktualnie zespół bierze wszystko to co najlepsze z drużyn z lat 2018, 2019 i 2020. Nie wierzę, że The Reds nie wykorzystają swojej szansy i nie zawalczą o swój siódmy w swojej historii Puchar Europy.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Reakcja Kloppa po porażce z West Hamem  (0)
27.04.2024 17:36, Bartolino, liverpoolfc.com
Gakpo: Nie takiego wyniku oczekiwaliśmy  (3)
27.04.2024 16:33, Loku64, Liverpoolfc.com
Statystyki  (1)
27.04.2024 16:19, Zalewsky, SofaScore
Skład na mecz z West Hamem  (118)
27.04.2024 12:39, Bajer_LFC98, własne
West Ham - Liverpool: Wieści kadrowe  (0)
27.04.2024 10:19, B9K, liverpoolfc.com
Klopp: Musimy być gotowi na wszystko  (0)
26.04.2024 22:10, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Liverpool dogadany z Feyenoordem  (58)
26.04.2024 21:09, AirCanada, Sky Sports