Klopp przed rewanżem z Benfiką
Jürgen Klopp chce, żeby zawodnicy Benfiki poczuli moc Anfield podczas rewanżowego meczu ¼ finału Ligi Mistrzów w środowy wieczór.
The Reds mają dwubramkową przewagę po wygraniu 3:1 pierwszego meczu ćwierćfinałowego, który miał miejsce w zeszłym tygodniu w Lizbonie, ale niemiecki menadżer nie bierze niczego za pewnik.
Podczas swojej przedmeczowej konferencji prasowej, Klopp stwierdził, że nawet jedna bramka strzelona przez drużynę z Portugalii może odmienić losy ćwierćfinału. Menadżer Liverpoolu chce więc, żeby jego zespół utrudnił życie gościom w nadchodzącym meczu. Jeśli piłkarze Kloppa awansują do półfinału, zmierzą się w nim ze zwycięzcą z pary Bayern Monachium - Villarreal.
Przedstawiamy podsumowanie konferencji prasowej.
O tym, co będzie największym zagrożeniem dla Liverpoolu w nadchodzącym meczu…
- Musimy dać z siebie wszystko. Dobrze graliśmy w Lizbonie, podobał mi się mecz. Podczas analizy pomeczowej wyglądało to jeszcze lepiej niż na żywo. Naszym celem jest bycie tą drużyną, przeciwko której nikt nie chce grać, teraz skupiamy się na Benfice. Musimy grać agresywnie, dobrze bronić i wyczuć ich następny ruch. Darwin miał dużo starć z Ibou w pierwszym meczu. Trzeba też zwracać uwagę na Juliana Weigla, bo inaczej możemy mieć problem. Rafa Silva jest bardzo szybki. Ich gra jest bardzo imponująca, szczególnie na żywo. Teraz wiemy więcej o naszym przeciwniku niż przed pierwszym starciem.
O tym, czy bramka Luisa Díaza w pierwszym meczu miała duży wpływ…
- Tak, dzięki niej jesteśmy w lepszej sytuacji. Możemy mówić o tym tak - jeśli wygrywamy 3:1, to jest to tak złudne, jak wygrywanie 2:0. To dobry grunt, ale jeśli oni strzelą jedną bramkę, tak jak to zrobił Inter, to wszystko może się zmienić. Czuliśmy, że mieliśmy kontrolę nad meczem, ale potem Benfica zdobyła bramkę i nagle wszystko wyglądało inaczej. Musimy jutro pokazać im, że Anfield to stadion, na którym trudno coś ugrać. Damy z siebie wszystko i będziemy agresywni w dobry sposób. Oni chcą nas wyeliminować z tych rozgrywek, więc musimy być gotowi na wszystko.
O wprowadzaniu zmian około 60. minuty meczu i o tym, czy są one planowane wcześniej…
- Nie, to po prostu logiczny moment na zmianę. Można dokonać zmian w przerwie, ale to niepotrzebne. Musimy wprowadzać zmiany, ponieważ to dla nas bardzo intensywny okres i musimy być 100% pewni, że możemy grać na pełnych obrotach przez 90 czy tam 95 minut. Jest kwiecień, chłopcy mają już 50 meczów w nogach. Czy 60. minuta to za wcześnie na zmiany? Nie wiem, ale wtedy zostaje jeszcze pół godziny meczu. Da się być bardzo wpływowym podczas przerwy między 1. a 2. połową. To jednak nie jest tak, że mówimy “60. minuta, teraz zmiana”. Jeśli jest 58. minuta, może wolimy poczekać jeszcze kilka minut, w sumie to nie wiem, nie patrzę za bardzo na zegarek.
O tym, czy Luis Díaz zaskoczył go czymś po dołączeniu do drużyny…
- Nie wiedziałem, że on tak bardzo lubi treningi. Chyba nigdy nie widziałem, żeby komuś się aż tak podobały. On nie może przestać się uśmiechać podczas treningów! To szalone. Oprócz tego, nie wiedzieliśmy, że tak szybko się wpasuje w drużynę. Wszyscy zawodnicy, którzy do nas przyszli w ostatnich latach byli bardzo szczęśliwi. To w sumie nie najgorsze miejsce na świecie. Luis jest już tu od dwóch miesięcy, jeśli dobrze pamiętam. Rzadko się zdarza, że ktoś tak lubi treningi.
O tym jakie podejście Benfiki przewiduje…
- Nie wiem, ale wiem co ja bym zrobił na ich miejscu - dał z siebie wszystko. Wywierałbym na nas presję i próbował strzelić gola. Tego też oczekujemy. Benfica szanowała nas jako rywala przed meczem, ale pewnie w trakcie myśleli sobie ‘byliśmy blisko, całkiem dobrze graliśmy’. Jednak mam złe wieści dla Benfiki - to Anfield. Na Anfield nie gra się tylko przeciwko nam, ale przeciwko całemu tłumowi. To bardzo fajne w specyficzny sposób i mam nadzieję, że uda nam się to wykorzystać. Mówiłem już, że chcemy być tą jedną drużyną, której nikt nie chce za oponenta. Jutro możemy być dokładnie tą drużyną.
O tym, czy to najlepszy skład Liverpoolu, jaki miał do dyspozycji podczas swojego czasu na Anfield…
- Tak, zdecydowanie tak. Odkąd tu jestem, mieliśmy świetne zespoły. Uwielbiałem je wszystkie. Teraz mamy jednak większy skład, świetną jakość, wszyscy są dostępni do gry, mamy dużo doświadczenia. Kilku chłopaków jest tutaj tak długo jak ja, więc dużo o sobie wiemy. Tak, to najsilniejszy zespół.
O napastniku Benfiki, Darwinie Núñezie…
- To świetny chłopak i dobry zawodnik! Naprawdę wspaniały piłkarz. Już wcześniej go znałem, ale w tym meczu grał praktycznie przede mną i musiał mierzyć się z Ibou Konaté. Jest bardzo silny, szybki i spokojny. Jeśli pozostanie zdrowy, będzie miał naprawdę świetną karierę.
Komentarze (10)
Przydałby się u nas.
Bez Mo czy Sadio albo Trenta bądź Andy'ego w podstawie-mamy wystarczająco dużo dobrych zmienników🙂