Fabinho o powrocie na Wembley i meczu z City
Fabinho liczy, że Liverpool w nadchodzącą sobotę zakończy sukcesem kolejny wyjazdowy mecz na Wembley, kiedy to zespół zmierzy się z Manchesterem City w półfinale Pucharu Anglii.
Poprzednia podróż the Reds na stadion narodowy w lutym zakończyła się zwycięstwem w finale Carabao Cup – podczas tego meczu Fabinho przyczynił się do triumfu Liverpoolu, strzelając niesamowitą bramkę w rzutach karnych, które zadecydowały o losach spotkania i zwycięstwie klubu nad drużyną Chelsea.
W ten weekend powrót Liverpoolu na Wembley stanowi szansę klubu na sięgnięcie po Puchar Anglii po raz pierwszy od ponad dekady.
Poniżej prezentujemy wywiad, którego Fabinho udzielił przed nadchodzącym, kolejnym już starciem z Manchesterem City.
Twoja poprzednia wizyta na Wembley była naprawdę szczęśliwa. Czy jesteś zdeterminowany, by zagrać tam ponownie i zaliczyć następne ważne zwycięstwo?
- To naprawdę miłe, móc kolejny raz udać się na Wembley i zagrać w półfinale Pucharu Anglii. To będzie pierwszy raz, odkąd rozpocząłem karierę w Liverpoolu, kiedy będę miał możliwość wystąpić w półfinale tego turnieju. To coś wyjątkowego. Wiem, jak ważne są te rozgrywki dla naszych kibiców, dla każdego w Anglii. Nie możemy się doczekać. Znów zmierzymy się z Manchesterem City, więc z pewnością będzie to naprawdę trudny mecz. Wembley to szczególne miejsce. Graliśmy już tam wcześniej i wsparcie, jakie otrzymujemy tam od naszych fanów jest niewiarygodne. Mamy nadzieję, że tak samo będzie i tym razem oraz że uda nam się osiągnąć dobry wynik.
Wydaje się, że ta scena, stadion wypełniony prawie 90 tysiącami kibiców, nie onieśmielił cię poprzednim razem, kiedy wykonałeś swój rzut karny w stylu Panenki.
- Ten moment sprawił mi wiele radości! W mojej głowie pojawiła się myśl, że ten mecz może zakończyć się rzutami karnymi, więc byłem na to gotowy. Byłem przygotowany, do wykonania strzału w taki sposób – więc kiedy podszedłem do piłki, byłem przekonany, że wyląduje w siatce. Zrobiłem to, co bardzo mnie ucieszyło. Myślę, że fani również byli zadowoleni.
Puchar Anglii to jedyne trofeum, którego nie zdobyłeś. Czy jest w tobie pewnego rodzaju desperacka chęć zdobycia kompletu trofeów podczas kariery w Liverpoolu?
Będąc piłkarzem Liverpoolu, chcesz wygrywać wszystko. Puchar Anglii to jedyne trofeum, jakiego ten zespół jeszcze nie zdobył. Oczywiście więc to byłoby coś wyjątkowego dołożyć je do naszej kolekcji. Chcę wygrać, ponieważ jesteśmy ambitną drużyną, naprawdę mocnym zespołem, jesteśmy Liverpoolem. Zrobimy co w naszej mocy, by wygrać Puchar Anglii.
Co będzie potrzebne, by zwyciężyć w finale, jeśli uda wam się pokonać Manchester City?
- Będzie potrzebny naprawdę porządny odpoczynek po tych wszystkich meczach, bo teraz przed nami już tylko ważne spotkania. Można powiedzieć, że teraz gramy już mecze finałowe, musimy wygrać każdy, jeśli chcemy nadal mieć szanse na zwycięstwa w rozgrywkach i na zdobycie kolejnych tytułów. Musimy być naprawdę skupieni na kolejnym meczu i się na nie przygotować. Cała drużyna jest na tym naprawdę skupiona i czeka z niecierpliwością na ten moment sezonu. Każdy jest gotowy do gry, gotowy by pomóc zespołowi. Myślę, że mamy dobre nastawienie, by wygrać te spotkania.
Biorąc pod uwagę jakość mecze Manchesteru City, jak dużym wyzwaniem z perspektywy środkowego pomocnika jest granie przeciwko nim?
- Występowanie w meczach z takim rywalem jest naprawdę trudne, ponieważ wiedzą, jak utrzymać się przy piłce, mają zawodników, którzy są do tego przygotowani i którzy swoją jedną akcją, podaniem lub strzałem, są w stanie zmienić przebieg spotkania. Staram się przerywać wszystkiego tego rodzaju akcje, ale oczywiście jest to naprawdę ciężkie. Niektórzy piłkarze sprawiają wrażenie, jakby nigdy nie tracili piłki. Gra przeciwko takim zawodnikom jest trudna, ale tak jak mówiłem, postaram się bronić naszej bramki jak najlepiej potrafię.
Pod względem trafionych bramek to twój najlepszy sezon w Liverpoolu, o wiele lepszy niż poprzednie. Musisz być z tego naprawdę zadowolony, ale czy coś konkretnego kryje się za takimi wynikami?
- Nie wiem. Podczas stałych fragmentów gry częściej jestem w polu karnym, to na pewno sporo pomaga. Tak samo oczywiście rzuty karne. To mój pierwszy sezon tutaj, podczas którego wykonuje jedenastki. Staram się być zawsze gotowy do rzutów karnych, różnych czy wolnych i być aktywnym w polu karnym. Piłka po prostu do mnie trafia, a ja strzelam.
Wydaje się, że musisz jednak jeszcze popracować nad swoją cieszynką, biorąc pod uwagę to, jak wyglądała ona po bramce Ibrahimy Konaté w meczu z Benficą…
- Tak! Nie wiedziałem, czy umiem świętować bramkę w taki sposób, bo sam nigdy tego nie robię, kiedy strzelam. Zawszę stoję, nigdy nie robię takiego ślizgu. Jednak kiedy zobaczyłem Ibou biegnącego, by zrobić ślizg na kolanach, pomyślałem sobie: „Okej, zrobię tak samo”, bo byłem szczęśliwy z powodu bramki, cieszyłem się jego sukcesem. Jak widać nie wyszło mi to najlepiej. Myślę, że przy następnej okazji spróbuję to powtórzyć, żeby pokazać wszystkim, że to był po prostu przypadek, trawa była odrobinę sucha i w tym cały problem!
Mimo twoich strzeleckich sukcesów, z pewnością jesteś jednak bardziej skupiony na zachowaniu czystego konta i pomaganiu obronie…
- Oczywiście. Moim podstawowym zadaniem jest bronienie bramki, pomaganie i chronienie defensywy. To dla mnie najważniejsze. Zawsze cieszy mnie, kiedy uda nam się zachować czyste konto, kiedy gramy spójnie w obronie, kiedy przeciwnik nie ma za dużo szans na trafienie do naszej siatki. To moje zadanie i to to, czego chcę jako obrońca. Z drugiej strony oczywiście kiedy mam szansę zdobyć bramkę, lub zaliczyć asystę, jestem równie szczęśliwy.
Komentarze (0)