Pięć kwestii po meczu z City

W sobotnie popołudnie Liverpool zapewnił sobie miejsce w finale Pucharu Anglii, wygrywając 3:2 nad Manchesterem City. 

Wynik spotkania otworzył Ibrahima Konaté, a kolejne dwie bramki dla the Reds zdobył Sadio Mané. Pomimo późnego przebudzenia się City za sprawą trafień Jacka Grealisha oraz Bernardo Silvy w drugiej części spotkania, ekipa Jürgen Kloppa zapewniła sobie miejsce na Wembley.

Poniżej przedstawiamy pięć bieżących kwestii po tym meczu...

Konaté jest nie do zatrzymania

Ibou jest w gazie. 

Dla środkowego obrońcy było to już trzecie trafienie w trzech ostatnich meczach. Po świetnym wykończeniu główką, defensor ponownie pomógł the Reds w osiągnięciu wyznaczonego celu.

Konaté w zeszłotygodniowym starciu z Benficą w Lizbonie, zanotował swoje debiutanckie trafienie w barwach Liverpoolu. W meczu rewanżowym na Anfield zrobił to ponownie. 

Jego trzecie trafienie sprawiło, że drużyna dowodzona przez Kloppa zdobyła już 19 bramek z rzutów rożnych we wszystkich rozgrywkach. To więcej niż jakikolwiek klub z Premier League. 

Co więcej, Konaté wciąż nie zaznał uczucia porażki grając dla Liverpoolu. A zanotował dotychczas 22 występy!

Mané stwarza zagrożenie

To dublet Mané sprawił, że o występie the Reds w pierwszej połowie będziemy mówić tak głośno.

Senegalski napastnik poszerzył swój strzelecki wynik do 18 trafień we wszystkich rozgrywkach obecnego sezonu. Dla Sadio jest to też dziesiąta bramka strzelona Manchesterowi City. Więcej strzelał jedynie przeciwko Crystal Palace - trzynastokrotnie. 

Mané stał się także pierwszym zawodnikiem Liverpoolu, który zdobył dwie bramki w półfinale Pucharu Anglii od czasów Robbiego Fowlera (w meczu przeciwko Aston Villi z 1996 roku). 

Klopp w końcu pokonuje City w pucharach

To była trzecia próba. Liverpool w końcu powstrzymał City w krajowych pucharach na Wembley. 

Przed tym meczem, klub z Manchesteru pokonywał the Reds w Pucharze Ligii Angielskiej (2016) oraz meczu o Tarczę Wspólnoty (2019). W obu przypadkach decydujące okazały się konkursy jedenastek. 

City nie zdołało pokonać Liverpoolu w Pucharze Anglii od 1973 roku, przegrywając później w 1988, 2001, 2003 oraz 2022 roku. 

Podopieczni Kloppa przypieczętowali również pierwsze zwycięstwo nad City w sześciu ostatnich starciach we wszystkich rozgrywkach. Ostatnie pięć meczy trzykrotnie kończyło się remisem, a dwa porażką.

The Reds ponownie maszerują ku Wembley

Dzięki temu zwycięstwu, Liverpool po raz piętnasty zameldował się w finale Pucharu Anglii. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce dokładnie 10 lat temu. 

Ostatni raz the Reds wygrali najstarszy krajowy puchar w 2006 roku, wygrywając wówczas serię rzutów karnych przeciwko West Hamowi na stadionie w Cardiff. 

Ekipa niemieckiego trenera zmierzy się w finałowej potyczce z Chelsea lub Crystal Palace. Klopp stał się jednocześnie zaledwie trzecim trenerem Liverpoolu, który za swojej kadencji dotarł z drużyną do finałów Pucharu Anglii, Pucharu Ligi Angielskiej oraz finału Ligi Mistrzów. 

Wcześniej tę sztukę osiągnął Bob Paisley oraz Rafa Benítez.

Klopp nie ukrywał dumy

Klopp nie był w stanie ukryć tego, jak dumny był ze swoich zawodników po meczu. 

Liverpool po raz trzeci w historii dotarł w jednym sezonie do finałów Pucharu Anglii oraz Pucharu Ligii Angielskiej (2000/01, 2011/12), stając się jednocześnie pierwszą drużyną, która dokonała tego w trzech różnych sezonach. 

Po zakończeniu spotkania trener był rozradowany od ucha do ucha obserwując jak jego ekipa, pozbawia City nadziei na dotarcie do finału. 

- Jestem maksymalnie dumny. To było niezwykłe, myślę, że pierwsza połowa była jedną z najlepszych w ogóle - mówił Klopp po meczu. 

- Zrobiliśmy wszystko perfekcyjnie. Zdobywaliśmy bramki we właściwych momentach, w pierwszej połowie graliśmy niesamowitą piłkę. Uwielbiam każdą jej sekundę. 

- Niezmiernie szanuję jakość jaką ma City. Wygrana z nimi to ogromne wyzwanie, ale to właśnie dlatego moja ekipa, cała szatnia i ja chcemy spróbować wykorzystać taką szansę.