Jürgen Klopp po zwycięstwie z Evertonem
Jürgen Klopp wytłumaczył zmiany przeprowadzone w drugiej połowie, które pomogły odnieść zwycięstwo nad Evertonem w niedzielnych derbach.
Po trudnej pierwszej połowie na Anfield, The Reds zwyciężyli ostatecznie 2:0 dzięki bramkom Andy’ego Robertsona i Divocka Origiego.
Podczas konferencji prasowej po spotkaniu, menadżer szczegółowo opisał poprawki, które on i jego sztab wprowadzili w przerwie meczu. Wyjaśnił także rolę rezerwowych, którzy pomogli przełamać bezbramkowy wynik i ostatecznie odnieść kolejną kluczową wygraną w Premier League.
Poniżej konferencja Kloppa:
O zmianach, które przeważyły o wyniku spotkania…
Zgodzę się! Chciałbym, żeby wszystkie zmiany tak wyglądały. W tym sezonie jednak i tak jesteśmy bardzo zadowoleni z wpływu naszych rezerwowych na przebieg spotkania. Chodzi tutaj o właściwe nastawienie i bycie gotowym. Hendo wszedł dość późno na boisko, jednak to co pokazał było wyborne. Luis i Divock mieli udział przy zdobytych bramkach - taka pomoc jest nieoceniona, zwłaszcza gdy przeciwnik broni bardzo głęboko, jak Everton z nami. Nie będę ukrywał, że w pierwszej połowie nam nie szło - wszyscy widzieliście co się działo, a bezbramkowy remis był niestety sprawiedliwym wynikiem. Taka sytuacja jest dość dołująca, ale otwiera zarazem nowe możliwości, które wykorzystaliśmy dzięki wprowadzeniu właściwych modyfikacji. Ostatecznie udało się to przekuć na wygraną, więc wszystko gra.
O jego ocenie Origiego…
Ten chłopak to legenda, nie tylko na boisku, ale również poza nim. To czysta prawda. Wspaniały piłkarz - wiem, że nie zabrzmię przekonująco, bo nie wystawiam go zbyt często. Zdecydowanie to napastnik światowej klasy, ma najlepsze wykończenie w naszym zespole. Wiemy to od początku, każdy tutaj wam to powie. Nikomu nie podoba się sytuacja, w której widzi wspaniałą postawę Divocka na treningach, zna jego umiejętności, a ostatecznie chłopak nie dostaje się do składu z powodu jakości reszty zawodników. To trudny przypadek. Z drugiej strony ta rzeczywistość cały czas nas dotyka - dzisiaj to inni zawodnicy, którzy byli w bardzo dobrej formie, nie znaleźli się w składzie. To są trudne decyzje, gdyż każdy z nich chce dołożyć swoją cegiełkę do drużyny. Wiem również, że nie bylibyśmy w tym miejscu bez nich. Ludzie tutaj kochają Divocka i nie dziwię im się. Znowu niewzruszenie wykorzystał swoją sytuację, będąc we właściwym czasie we właściwym miejscu. Jestem bardzo szczęśliwy, że mu się udało.
Co przekazał piłkarzom w przerwie…
Zwróciłem im uwagę, że na boisku jest jedna strefa, z której o wiele łatwiej strzela się bramki - chodzi o przestrzeń za linią obrony. Nie wydaje mi się, abyśmy w ogóle się tam znaleźli w pierwszej połowie. Chodzi o rozgrywanie piłki pomiędzy formacjami przeciwnika. To naprawdę trudne. Mieliśmy 82% posiadania piłki. Musieliśmy cały czas uważać na ich kontrataki, gdyby udało im się strzelić gola, wtedy zrobiłoby się jeszcze trudniej. Anthony Gordon to utalentowany piłkarz, jest szybki, mógł sprawić nam wiele problemów.
Pokazaliśmy chłopakom jedną sytuacją, którą przewijałem osiem razy, zatrzymując w różnych momentach. Zwróciłem im uwagę, w jakich momentach mogli przyspieszyć, w jakich pokazać się do gry, wejść pomiędzy linię przeciwnika. Bardzo ważnym elementem, na który zwróciliśmy uwagę, były również dalsze podania pomagające przenieść grę ze środkowej części boiska, która była o wiele bardziej zagęszczona przez graczy Evertonu. Takie mecze nie są przyjemne, ale trzeba być na nie gotowym, gdyż zespół grający głęboką linią obrony z reguły będzie koncentrować zawodników przed linią piłki. Problemem było to, że nasi zawodnicy zaczynali rozgrywać piłkę, ale nie byliśmy w stanie płynnie wymienić kilku podań. Musieliśmy zwrócić uwagę naszym piłkarzom, że muszą więcej się ruszać, wykazać inicjatywę w ruchu do podań, uwolnić się z okopów taktycznych formacji i być jeden krok przed przeciwnikiem. Tego brakowało w pierwszej połowie.
W piłce nożnej na szczęście można łatwo przeanalizować elementy, które nie działają. Udało nam się to zrobić i wprowadzić odpowiednie zmiany. Wtedy stwierdziliśmy, że potrzebujemy kolejnego elementu - drugiego napastnika pod bramką rywala. Nie potrzebowaliśmy już kolejnych rozgrywających - odpowiednio kontrolowaliśmy grę.
Jednak gdyby Div i Mo nie zareagowaliby odpowiednio, nie rozegrali tak tej akcji, a Robbo nie dobiegłby na drugi słupek, wtedy prawdopodobnie siedzielibyśmy tutaj i rozmawiali o wyniku 0:0. Musimy podziękować naszym zawodnikom, to oni w głównej mierze odpowiadają za to zwycięstwo. Tak jak powiedziałem wcześniej - wszystko gra.
O ryzyku podjętym podczas omawianych zmian…
Znamy naszą sytuację w tabeli, nic się nie zmieniło. Wiemy też, że kiedy nasza gra nie przynosi oczekiwanego rezultatu, wtedy trzeba coś zmienić. Nie wiem, czy musieliśmy wykazać się tutaj jakąś wyjątkową brawurą. Zwracaliśmy również uwagę na poprawę gry defensywnej - kilka razy było tak, że Anthony rozegrał świetna solową akcję. Nie mogliśmy ryzykować, a Joël zostawał tam jeden na jednego. Zwróciliśmy uwagę Trentowi, aby grał trochę głębiej, chcieliśmy również, aby Fab grał po tamtej stronie. Wiedzieliśmy skąd płynie zagrożenie, ale nie zawsze potrafiliśmy je powstrzymać. Wiecie, gdy nie podejmuje się ryzyka, to z reguły nie wygrywa się spotkania. Na szczęście wyciągnęliśmy właściwe wnioski z pierwszej połowie i mamy trzy punkty. Wszystko gra!
Komentarze (5)