Everton skarży się na błędne decyzje sędziów
Everton wystosował zapytanie do szefa sędziów Mike'a Riley'a o wyjaśnienie decyzji z przegranego meczu z Liverpoolem.
Starcie Joëla Matipa i Anthony'ego Gordona w polu karnym było oglądane przed sędziego VAR, ale decyzja Stuarta Attwella nie została zmieniona.
Gordon upadł po nieco niezdarnym wejściu środkowego obrońcy, który pchnął 21-latka w drugiej połowie przy bezbramkowym wyniku.
Sędzia Attwell, który już w pierwszej połowie przyznał Gordonowi żółtą kartkę, za próbę wymuszenia faulu, nakazał grać dalej. Gospodarze w końcu strzelili bramki i wygrali 2-0, co oznacza, że Everton pozostał w strefie spadkowej.
Przedstawiciele drużyny z Goodison zwrócili się do organu odpowiedzialnego za sędziów w Anglii, o wyjaśnienie dlaczego sytuacja nie została dokładniej przeanalizowana.
Po całym zdarzeniu Liverpool grał dalej. Nie było przerwy w grze, ale sytuacja była oglądana. Według The Athletic, VAR obejrzał tą sytuację i doszedł do wniosku, że kontakt nie był wystarczająco mocny by zmienić decyzję sędziego.
Everton z pewnością będzie twierdził, że sytuacja powinna zostać przynajmniej oglądnięta przez sędziego głównego na monitorze. Ekipa z Goodison już kilka razy w tym sezonie ucierpiała w wyniku błędnych decyzji sędziów.
Już w lutym Everton pisał do Premier League ze skargą, po tym jak nie przyznano im karnego w meczu z Manchesterem City, gdy Rodri ewidentnie zagrał piłkę ręką w polu karnym. Mecz ten zakończył się porażką 1-0 z obecnymi mistrzami.
Liverpoolczycy uważają również, że w zeszłym miesiącu Allan został zbyt ostro potraktowany w spotkaniu z Newcastle, gdy otrzymał od sędziego czerwoną kartkę. Podobne faule w innych meczach były karane łagodniej.
Evertonowi nie przyznano również karnego w lutym w meczu przegranym z Southampton na St Mary's. Oriel Romeu zatrzymał ręką dośrodkowanie Seamusa Colemana, ale arbiter Andrew Madley nie wskazał na jedenasty metr, a VAR nie zmienił jego decyzji.
Po wczorajszym meczu na Anfield, menadżer Evertonu Frank Lampard nie krył swojej frustracji.
- W drugiej połowie należał nam się rzut karny - powiedział.
- Nie został nam jednak przyznany. Myślę, że gdyby taka sytuacja miała miejsce po drugiej stronie boiska i brałby w niej udział Mo Salah, to byłby karny. Nie chcę wszczynać konfliktów, po prostu czasami tak wygląda rzeczywistość.
- To był faul, na sto procent. Ale tutaj nie dyktuje się karnych.
Komentarze (12)
Taki to jest ten nasz somsiad. Gorsze kanalie niz ktokolwiek inny.
Paradoksalnie spadek moze im wyjsc na dobre, niech odbudują młody zespół, oparty na miejscowych graczach. Bo w przeciwnym razie to patologiczne zarządzanie klubem będzie trwało dalej.