Ostatnie burzliwe starcie Liverpoolu z Villarreal
Liverpool kontra Villarreal w walce o miejsce w finale wielkich europejskich rozgrywek. Już kiedyś to przerabialiśmy.
Jürgen Klopp zapewnił tyle niezwykłych spotkań przy tak wielu okazjach, że półfinał Ligi Europy z 2016 roku nie zostaje wspomniany, gdy rozmowa dotyczy pamiętnych triumfów w rozgrywkach europejskich na Anfield pod wodzą Niemca.
Pierwszeństwo mają pełne dramatów i radości ikoniczne noce, gdy Liverpool mierzył się z takimi drużynami jak Borussia Dortmund, Manchester City, Roma, Bayern Monachium, Barcelona czy Tottenham.
Klopp przywrócił Liverpool na szczyt europejskiej piłki. Obecna ekipa jest przyzwyczajona do tak wielkich meczów. Wystarczy pokonać Villarreal, by znaleźć się w finale Ligi Mistrzów po raz trzeci w ciągu pięciu ostatnich sezonów. Można jednak przewinąć taśmę o sześć lat, do pierwszego spotkania obu drużyny, by zobaczyć nieco inny krajobraz.
Liverpool przekroczył oczekiwania dochodząc do półfinału Ligi Europy po raz pierwszy od 2010 roku. Zaliczył słaby początek w grupie, nie radząc sobie z Bordeaux i Sionem, zanim Klopp odpowiedział na nadane z klubu SOS i przejął drużynę od Brendana Rodgersa.
Nastąpiła niezwykła transformacja. Szczęki opadły do podłogi, gdy zakorzenił w drużynie wiarę i wyciągnął więcej niż się dało ze składu, który odziedziczył po poprzedniku.
Po wyjściu z grupy z pierwszego miejsca, Liverpool odprawił z kwitkiem Augsburg, Manchester United i przede wszystkim Borussię Dortmund, dzięki zdobytej w końcówce meczu przez Dejana Lovrena bramce. Tylko Villarreal stało na drodze do osiągnięcia finału europejskich pucharów po raz pierwszy od 2007 roku.
To co stało się później jest doskonałym przykładem na to, jak zachowanie menadżera i jego słowa wypowiadane publiczne mogą wpłynąć na wydarzenia na boisku.
Było kilka minut przed 3 rano, gdy samolot Titan Airways z drużyną Liverpoolu na pokładzie dotknął mokrego pasa startowego na Lotnisku im. Johna Lennona.
To było trudne podejście na koniec nocy, która była dosyć spokojna dopóki Adrian Lopez nie strzelił bramki w doliczonym czasie gry na Estadio El Madrigal.
Sekundy dzieliły Liverpool od zapewnienia sobie bezbramkowego remisu w pierwszym meczu. The Reds zapłacili jednak za naiwność i brak dyscypliny, a Villarreal wykorzystało to, że Alberto Moreno nie był na swojej pozycji.
Było jeszcze coś, co bolało Kloppa jego sztab i sfrustrowanych zawodników podczas dwugodzinnego lotu do domu. Dzika radość zawodników Villarreal utkwiła w gardle Liverpoolu.
Trener Marcelino Garcia Toral zareagował na bramkę wbiegnięciem na boisko z rękami w górze, a za nim podążył jego sztab.
Podobnie było po końcowym gwizdku. W małej szatni, stłoczeni zawodnicy Liverpoolu słyszeli świętowanie po drugiej stronie korytarza i na trybunach.
- Takich momentów się nie zapomina - wspomina jeden z członków sztabu.
- Wszyscy zastanawialiśmy się o co chodzi. To przecież dopiero połowa rywalizacji.
Przed wejściem do autobusu Adam Lallana udzielił krótkiego wywiadu mediom.
- To było bolesne uderzenie, ale trener powiedział nam, żebyśmy się nie martwili. Powiedział, że możemy być rozczarowani, ale tylko przez pięć minut, nie dłużej i żebyśmy poczekali aż my odprawimy ich do domu.
Podczas konferencji prasowej Marcelino mówił o "zasłużonej wygranej i o tym, że mieli szczęście brać udział w czymś, o czym marzy każdy piłkarz". Uśmiechnął się szeroko gdy jeden z hiszpańskich dziennikarzy zasugerował, że Villarreal pokazało jak bardzo przeceniony jest angielski football.
Zirytowany tymi scenami Klopp przyjął wyzywający ton po swoim pierwszym przegranym w europejskich rozgrywkach meczu.
- Gdy zobaczyłem, jak wszyscy świętują wokół mnie, to pomyślałem, że sorry, ale to nie koniec. Musicie jeszcze przyjechać na Anfield - mówił.
Ostrzegał, że rewanż za tydzień to będzie "kompletnie inne spotkanie".
Trzy dni później przyszła porażka 3-1 ze Swansea City w Premier League. W składzie Liverpoolu znaleźli się między innymi Brad Smith, Jordon Ibe, Kevin Stewart, Sheyi Ojo czy Pedro Chirivella. Klopp postawił wszystko na Ligę Europy i dał odpocząć kluczowym zawodnikom.
Na konferencji prasowej przed rewanżem Klopp został zapytany o to, czy sceny z Hiszpanii są dla drużyny dodatkową motywacją.
- Chodzi bardziej o to co mój kolega [Marcelino] powiedział po meczu, że wynik 1-0 to spełnienie ich marzeń. Być może nie doceniają nadchodzącego rewanżu - powiedział Klopp.
- To nie tak, że wymagam cudów od nas i od tłumów, ale wszyscy wiemy jak duży wpływ może mieć wyjątkowa atmosfera. W tym tygodniu pogoda w Merseyside jest piękna i wszyscy powinni być w doskonałych humorach. Jeśli stworzymy taką atmosferę jak w meczu z Dortmundem, to Villarreal będzie miało znacznie trudniej niż sobie wyobrażają.
Marcelino był jednak pewny siebie i na pytanie o hałas na stadionie odparł z butą:
- Atmosfera nie jest w stanie wpłynąć na nas negatywnie. Jeśli już, to może nam tylko pomóc.
Te słowa się na nim zemściły.
Po siedmiu minutach przewaga stopniała po tym, jak Bruno Soriano wpakował piłkę do własnej siatki. Zawodnicy ubrani w żółte stroje przypominali króliki złapane w pułapkę. Nie mogli sobie poradzić z intensywnością gospodarzy i nieprzyjaznym otoczeniem.
W Liverpoolu na środku obrony zagrali Lovren i Kolo Toure. Na bokach obrony Nathaniel Clyne i Alberto Moreno. W pomocy grali Lallana, Emre Can, James Milner i Phillippe Coutinho a z przodu Roberto Firmino i Daniel Sturridge, który nie mógł wystąpić w pierwszym spotkaniu.
W drugiej połowie bramki dołożyli Sturridge i Lallana, a Victor Ruiz został wyrzucony z boiska za drugą żółtą kartkę co ostatecznie rozstrzygnęło mecz.
Sporo działo się również przy bocznej linii boiska, gdzie co chwilę dochodziło do spięć pomiędzy Kloppem a Marcelino, gdy obaj kłócili się o decyzje węgierskiego sędziego Viktora Kassaia. Co ironiczne, Marcelino nie był zadowolony z tego, jak Klopp reagował na bramki Liverpoolu.
- Klopp jest jaki jest - powiedział uszczypliwie menadżer Villarreal.
- To świetny trener, ale jeśli chodzi o całą resztę, to nie chciałbym być taki jak on. Dzisiaj przesadzał z radością.
- Każdy z nas ma inną osobowość. On jest taki. Liverpool bardzo mocno na nas naciskał. Gdy kopali nas, to sędzia kazał grać dalej, więc było nam trudno. Ciężko się gra przeciwko przeciwnikowi grającemu w tak wysokim tempie i na granicy przepisów.
Gdy Klopp usłyszał co powiedział Marcelino, Klopp w krótkich, ale dosadnych słowach mu odpowiedział.
- Nie chciałbym być nim przez nawet sekundę mojego życia, ale powtarzam, to świetny trener.
Marsz Liverpoolu po Ligę Europy został zatrzymany przez Unaia Emery'ego i jego Sevillę. The Reds musieli poczekać kolejne 12 miesięcy na powrót do najbardziej elitarnych europejskich rozgrywek.
Po sześciu latach od tego spotkania z Villarreal na Anfield, w składzie Liverpoolu zostali już tylko Milner i Firmino. Również hiszpańska drużyna zmieniła się nie do poznania. Marcelino, który został zwolniony trzy miesiące po tamtym meczu, z powodu kłótni z zarządem, wygrał w 2019 roku Puchar Króla z Valencią, a obecnie trenuje Athletic Bilbao.
Teraz Villarreal pod wodzą Emery'ego jest ponownie liczącą się siłą w Europie. "Król pucharów" jak nazwał Emery'ego Klopp nie popełni tych samy błędów co Marcelino. Nie będzie kusił losu i dolewał oliwy do ognia.
Tym razem przy linii bocznej będzie znacznie więcej szacunku. Niezależnie od wyniku pierwszego meczu po końcowym gwizdku obie ekipy będą pokorne, bo wiedzą, że wszystko tak naprawdę rozstrzygnie się w przyszły wtorek na Estadio El Madrigal.
James Pearce
Komentarze (0)