Jürgen Klopp zadowolony po meczu z Newcastle
Gol Naby'ego Keïty z pierwszej połowy wystarczył, by zdecydować o losach pojedynku na północnym wschodzie Anglii, a The Reds powrócili na szczyt tabeli do czasu rozegrania przez Manchester City popołudniowego spotkania z Leeds United.
Goście zasłużyli na swoje trzy punkty - mogli nawet strzelić więcej bramek - a Klopp był zadowolony z gry zespołu mimo dokonania pięciu zmian w podstawowej jedenastce.
Oto, co miał do powiedzenia po meczu niemiecki menedżer...
O zwycięskim występie swojego zespołu...
Chłopakom było dziś niesamowicie trudno, jak wiadomo, graliśmy ostatni mecz niecałe trzy dni temu. Przyjechaliśmy tu zagrać z zespołem w dobrej formie - wygrali ostatnie sześć spotkań - przy świetnej pogodzie, z zawodnikami w dobrych humorach, więc właściwie wszystko wskazywało na kolejne zwycięstwo gospodarzy. Jedynymi osobami, które chciały temu zapobiec, byli moi zawodnicy. To był wybitny mecz piłkarski, jeśli mam być szczery. W pierwszych 15 minutach musieliśmy się trochę dostosować, to normalne. Newcastle oczywiście też zmieniło swój sposób gry, przesunęli Joelintona na naszą prawą stronę, gdzie starali się utrzymać posiadanie, doskakiwali do drugich piłek. Sprawili nam tym trochę problemów, gdy próbowaliśmy się dostosować. Poprawiliśmy się jednak, a gdy piłka była na ziemi, graliśmy naprawdę dobrze. Naprawdę podobało mi się, jak graliśmy, jak zdołaliśmy ich stłamsić. Nie przypominam sobie zbyt wielu kontrataków z ich strony, strzelili gola ze spalonego, a potem mieli drugą dobrą okazję już po przerwie, ale również był spalony. Biorąc pod uwagę okoliczności, to był występ na światowym poziomie. Jestem naprawdę zadowolony.
O umiejętności gry na odpowiednim poziomie mimo zmian w składzie...
Chyba o to chodzi, prawda? To jedyny powód, który sprawił, że jesteśmy tutaj. Tak to wygląda. To jedyna przyczyna - a chłopaki całkowicie odnajdują się w tej sytuacji. Musielibyście zobaczyć miny chłopaków na ławce po ostatnim gwizdku. To niesamowite i wiemy o tym. To wyjątkowa grupa, wyjątkowo utalentowana i z odpowiednim charakterem. To naprawdę pomaga.
O występie Jamesa Milnera...
Był świetny. Millie jest dla nas niezwykle ważny. To kluczowe, bo ludzie myślą, że przydaje się tylko w szatni. Owszem, jego obecność jest bardzo pomocna w szatni, szczególnie biorąc pod uwagę, że angielski nie jest moim ojczystym językiem. Jednak jest ważny także na boisku, dziś rozegrał super spotkanie. Nie chcę mu niczego odbierać, ale podobał mi się dziś także Naby. Do tego Hendo na 6-ce, to dobrze funkcjonowało. Chłopaki byli dziś w gazie, graliśmy piłką i utrzymywaliśmy się przy niej w odpowiednich momentach. Mieliśmy trochę problemów z walką o drugie piłki - wiedzieliśmy, że tak będzie już przed meczem, ponieważ nie ma możliwości, by bronić w takich sytuacjach ze stuprocentową skutecznością. To bywa zdradliwe, szanse na przejęcie piłki wynoszą około 50-50 - nie jest łatwo się przed tym bronić. Jednak poza tym aspektem bardzo podobał mi się ten mecz w naszym wykonaniu. Duży udział miał w tym właśnie James.
O tym, jak bardzo ekscytuje go końcówka sezonu...
Jestem bardzo podekscytowany, ale nie możliwością wygrania jakiegoś trofeum, bo takiego podejścia nigdy nie zrozumiem. To trochę tak, jakbyśmy mieli pięć punktów przewagi na cztery mecze przed końcem sezonu i każdy pytałby, czy nie możemy doczekać się tytułu. Nie, nie i jeszcze raz nie - musisz skupić się tylko na wygraniu najbliższego meczu. Jeśli uznasz, że twoje zadanie zostało wykonane, często zaczynasz myśleć o wszystkim innym. Ja nie jestem na tyle bystry, by umieć łączyć te dwie rzeczy. Po zakończeniu dzisiejszego meczu w szatni był z nami nasz analityk, więc spytałem go od razu, jak gra Villarreal, bo grali w tym czasie mecz - przegrywali 2:1, grając w nieco pozmienianym składzie - tak wygląda nasze życie. Jasne, że cieszymy się, kocham ten zespół i do następnego meczu podejdziemy tak, by zagrać możliwie najlepiej, ale to właściwie tyle. Jesteśmy w dobrej sytuacji, jednak z naszej perspektywy wciąż czeka nas wiele spotkań. Niezależnie od tego, czy zagramy w finale Ligi Mistrzów, jest jeszcze sporo meczów i lepiej, żebyśmy wszystkie wygrali, bo w innym wypadku może być różnie.
O tym, czy trudno mu dokonywać zmian...
Moja praca polega na podejmowaniu decyzji, nie mam zbyt wielu innych zadań. Dziś na przykład mógłby zagrać Kostas Tsimikas, a Robbo by odpoczął - jednak po zmianie bocznego obrońcy i stopera o trzeciej zmianie w linii obrony pomyślałem: "Nie, nie rób tego, zostaw to tak, jak jest". Te decyzje nie są aż tak trudne, bo chłopaki są w naprawdę dobrej formie. Dziś nie było z nami Divocka Origiego ze względu na problemy żołądkowe, wcześniej to samo dopadło Kostasa i Curtisa, dlatego musieliśmy uważać, żeby to się nie rozprzestrzeniło. To dlatego dziś zabrakło Divocka. Z pewnością piłkarzom trudno jest pogodzić się z tym, że czasem nie grają, jednak ja mam trochę łatwiej, biorąc pod uwagę to, jaką jakością dysponują moi zawodnicy.
O tym, czy spotkał kiedyś większego profesjonalistę niż James Milner...
Nie, ale spojrzałbym też na Lukę Modricia - czy on też nie ma 36 lat? To zdecydowanie dobre pokolenie! Trudno jest jednak być bardziej wysportowanym niż Millie. To wzór, mówiłem mu to i powiem to wszem i wobec - nic z tego, co osiągnęliśmy w ostatnich latach, nie wydarzyłoby się bez Jamesa Milnera. Po prostu. Niezależnie od tego, czy był na boisku, czy nie. Jest tak dlatego, że niewielu potrafiłoby wyznaczać standardy tak, jak robi to James. On uczył tego nas wszystkich.
O tym, czy są jakieś wieści odnośnie przyszłości Milnera...
Nic nowego, decyzja należy do Millie'ego.
Komentarze (14)
1. Piękna gra naszego zespołu w tym sezonie
2. Jedno trofeum 🏆 już jest
3. Klopp przedłużył kontrakt
4. Przyszlosc naszego ukochanego klubu jest w dobrych rękach
To tylko kilka punktów które powinny dawać kibicom (nie sezonowym) powody do zadowolenia. Pozdrawiam
Jedyny problem jest taki, że możemy przegrać tytuł z City Pepa, czyli imo najlepszą angielską drużyną ever.
Cieszmy się tą rywalizacją, niezależnie ile trofeów dołożymy to też sezon zapamiętam jako najlepszy od kiedy kibicuję (2007/2008).