Wypowiedź Kloppa po półfinale
Jürgen Klopp szczegółowo omówił zmiany, jakie zaproponował w przerwie spotkania i które umożliwiły Liverpoolowi pokonanie Villarrealu, a tym samym awansować do finału Ligi Mistrzów.
The Reds odrobili dwubramkową stratę po pierwszej połowie. Mecz na Estadio de la Cemarica zakończył się wynikiem 3:2 za sprawą goli Fabinho, Luisa Díaza i Sadio Mané. Końcowy wynik dwumeczu do 5:2 dla Liverpoolu.
Ta wygrana sprawiła, że Klopp wprowadził klub do finału Ligi Mistrzów po raz trzeci w trakcie pięciu sezonów u sterów. Jego drużyna, jest też pierwszą w historii, która w jednym sezonie awansowała do finału Ligi Mistrzów, FA Cup i Carabao Cup.
Poniżej wypowiedź menadżera z konferencji po zakończeniu półfinału...
O tym, co powiedział do zawodników w przerwie meczu...
Grajcie lepiej niż w pierwszej połowie! Nie, tak właściwie... Zazwyczaj w tego typu sytuacjach, kiedy nie znajdujesz sposobu na wejście w mecz, staramy się znaleźć taką akcję, którą możemy pokazać chłopakom w trakcie przerwy, i która trochę wyjaśnia, co powinniśmy robić. Kiedy zatem Peter Krawietz się pojawił, powiedziałem do niego: "Znajdź po prostu jedną sytuację, w której przede wszystkim zagraliśmy tak, jak chcieliśmy grać". A kiedy ja wróciłem, Pete po prostu stwierdził: "Nic z tego, nie znalazłem ani jednej". Jednak to było oczywiste. Oczywiście początek był dla nas trudny do przyjęcia i oczywiście byliśmy pod wrażeniem. Nie zawiązywaliśmy akcji, nie graliśmy w odpowiednich przestrzeniach i nagle po prostu kopaliśmy długie piłki, starając się coś wymusić. Stwarzaliśmy zagrożenie, w pewnym sensie, ale nigdy na tyle duże, żeby nabrać trochę rozpędu. Wyjaśniliśmy zatem chłopakom, gdzie musimy kierować piłki, co musimy robić, gdzie musimy być mocniejsi, a gdzie mądrzej się przemieszczać, ponieważ ewidentnie w pierwszej połowie nie poruszaliśmy się wystarczająco dobrze. Nie byliśmy w stanie odnaleźć pomocników pomiędzy liniami, ponieważ ich tam nie było. Ofensywna trójka grała zbyt sztywno: Sadio na lewej, Mo po prawo i Diogo w środku. Nie było elastyczności, więc zdecydowanie musieliśmy w tym aspekcie zamieszać, żeby sprawić rywalom więcej problemów. Z uwagi na ich taktykę defensywną, bardzo nastawioną na krycie konkretnych piłkarzy, mieli nas w garści i właśnie to musieliśmy zmienić.
O tym, jakie to uczucie osiągnąć trzeci finał Ligi Mistrzów z Liverpoolem...
Wyjątkowe, niesamowite. Szczerze to takie, jakby był to pierwszy raz, ponieważ zawsze jest to coś tak bardzo wyjątkowego Dla mnie są to najlepsze rozgrywki klubowe na świecie. Kocham je. Kocham ich brzmienie, wszystko, kocham te noce. Słowa uznania dla Villarrealu, tego cudownego stadionu. To, co robią tu ci ludzie, jest niewiarygodne. To, co robi Unai, jest niewiarygodne, jak zawodnicy wywarli na nas presję. Wszystko jest świetne. Czuję się zatem bardzo wyjątkowo, ponieważ było nam ciężko, ale koniec końców zasłużyliśmy na ten awans, a to naprawdę super sprawa. To był wielki, wielki mecz w wykonaniu chłopaków. Przed spotkaniem powiedziałem im, że chciałbym zobaczyć nagłówki w stylu: "Mentalne potwory znów dały o sobie znać", a to dlatego, że chciałem, żebyśmy od samego początku grali nie jak ktoś, kto chce bronić wyniku, ale jak ktoś, kto przychodzi po trzy punkty lub po wygraną. Nie widziałem czegoś takiego, ale w drugiej połowie już było to widoczne... Z mojej perspektywy tak to wyglądało, ponieważ mogliście zauważyć, pod jakim wrażeniem byliśmy w pierwszej połowie, więc odrobienie strat w stylu, w jakim zrobiliśmy to w drugiej połowie, to coś naprawdę wyjątkowego. Po pięciuset meczach, bo wydaje się, że tyle ich było, które chłopcy rozegrali, jest całkowicie normalne, że taka pierwsza połowa może się zdarzyć, ale reakcja, jaką pokazaliśmy, sprawiła, że było to ponownie coś wyjątkowego i właśnie z tego powodu bardzo się cieszymy.
O wpływie Díaza na mecz...
Miał ogromny wpływ. Jednak nie podoba mi się w tym, że kolejna kwestia, która może się na tej podstawie pojawić, to że Diogo Jota był naszym problemem. On zdecydowanie nie był naszym problemem. Trzeba było po prostu trochę zamieszać. Jeśli chcecie, to powiem, że w pierwszej połowie mieliśmy jedenaście problemów. Musieliśmy po prostu coś zmienić. Można dokonać tego poprzez wyjaśnienia, co zrobiłem, ale potrzebne jest także odświeżenie. Sadio nagle był zaangażowany w grę, ale nie miało to żadnego związku z pozycją. Musiało chodzić o niezrozumienie. W określonych sytuacjach chciałem, żeby Mo i Sadio grali szeroko i wysoko, ale nie w akcjach z otwartej gry, więc nawet po tylu latach wspólnej pracy... To wszystko dlatego, że to tak wiele znaczy. Tak to jest. To ma tak wielkie znaczenie. Tak, oczywiście, Luis, co za gol i miał jeszcze kilka okazji. Wydaje mi się, że przy pierwszej swojej okazji próbował strzału nożycami. Gdyby przyjął tę piłkę na klatkę, to miałby już gola na koncie. Topowy występ, tak.
O byciu pierwszym menadżerem, który dotarł w jednym sezonie do finału Ligi Mistrzów, FA Cup i Carabao Cup i chęci stworzenia historii z większą liczbą trofeów...
Cóż mogę teraz powiedzieć? Jest tylko jedna możliwość wygrania finału i jest nią awans do finału. Jak na razie to właśnie robiliśmy. Zagraliśmy każdy możliwy mecz. Przeszliśmy przez wszystkie rozgrywki do ostatniego spotkania, a trzy z tych turniejów jeszcze się nie skończyły. Znam te krążące historie i tego typu sprawy oraz wiem o podejściu kibiców innych klubów. Po pierwszej połowie dzisiaj wielu ludzi mogło odczuwać radość, że ktoś nam w końcu dołożył, ale naprawdę trudno jest dotrzeć do trzech finałów. Prawdopodobnie dlatego do tej pory nikt tego nie osiągnął. My jednak tego dokonaliśmy i kiedy dany finał pojawi się w naszym terminarzu, to upewnimy się, że jesteśmy na niego gotowi. Jednak w tych finałach zmierzymy się z niesamowicie mocnymi drużynami, więc zobaczymy. Spróbujemy, to na pewno, ale będzie ciężko. To mogę wam powiedzieć bez wiedzy o tym, że nikt wcześniej tego nie dokonał, ponieważ to coś naprawdę trudnego.
O korektach poczynionych w trakcie przerwy...
Tak, wiem że Villarreal nie miał lekko w pierwszej połowie. Byli bardzo zorientowani na krycie konkretnych zawodników, jeśli nie całkowicie na krycie indywidualne. W wielu sytuacjach podejmowali pełne ryzyko. Nie mógłbym bardziej docenić tego, co robili. Z pewnością w przerwie nie zwracaliśmy uwagi na kwestie fizyczne. Nie potrafię przekazać wam, co powiedziałem w przerwie, ponieważ przede wszystkim sam już dokładnie nie pamiętam, ale wiem, o czym mówiłem. O grze w piłkę nożną i gdzie musimy w nią grać, gdzie musimy się ruszać, gdzie się pokazywać, gdzie musimy być odważni, gdzie musimy zmienić rytm, gdzie musimy wchodzić za plecy, i gdzie pomiędzy linie. To był problem piłkarski i rozumiejąc problemy piłki nożnej, rozwiązuje się je poprzez piłkę nożną, jeśli jesteś w stanie odpowiednio nastawić swój umysł. Po trzech minutach nasze umysły nie były już w dobrym miejscu. Spieszyliśmy się, poczuliśmy presję i to nie miało sensu. Musisz przeforsować swój styl gry w piłkę nożną i w drugiej połowie to zrobiliśmy.
O tym, czy Díaz był rozwiązaniem na problemy Liverpoolu...
To nie jest tak, że Luis był rozwiązaniem. Rozwiązaniem było to, że więcej się ruszamy. Byliśmy naprawdę usztywnieni w pierwszej linii. Wspomniałem już, że Sadio grał na lewej stronie, Mo na prawej i Diogo w środku i jeśli grasz przeciwko defensywie kryjącej zawodników lub kryjącej indywidualnie, to jesteś w ich garści, ponieważ zagrywasz tam piłkę i rywale wygrywają pojedynki. Wydaje mi się ,że nie byliśmy w stanie ani razu utrzymać piłki w naszej linii ofensywnej w pierwszej połowie, ponieważ źle się poruszaliśmy, a jeśli nie możesz grać piłek do ofensywy, to potrzebujesz także opcji zagrania w linii pomocy. Oczywiście Thiago grał pod ogromną presją, kiedy się cofał, a nasi wahadłowi, w szczególności Robbo, ruszali zbyt wcześnie, momentami byli zbyt wysoko i w efekcie pięciu naszych zawodników grało w jednej linii i nikt nie był w stanie wykonać decydującego podania.
Było zatem bardzo dużo problemów. To nie tak, że mogę je teraz wyjaśnić, ale wy je również widzieliście. I widzieliście drugą połowę. Różnica polegała na tym, że w przerwie o tym rozmawialiśmy. Powiedzieliśmy w przerwie, że musimy zacząć robić to, co chcieliśmy robić i nie grać po ich myśli, ponieważ kryją nas i naprawdę na nas usiedli. W pewnym momencie, być może pamiętacie pierwsze podanie pomiędzy liniami, Naby Keïta był w stanie się obrócić, a potem Sadio, jeśli dograliśmy tam piłkę i nagle to oni mają te problemy, które my mieliśmy w pierwszej połowie, więc obracaliśmy się i biegliśmy czterema lub pięcioma zawodnikami w kierunku ich defensywy. To były właśnie te sytuacje, które spodziewaliśmy się mieć już w pierwszej części meczu. Wiadomo było, że się na nas rzucą, ale jeśli wywierasz taki pressing, to otwierasz inne przestrzenie. Było jasne, że jeśli wygramy sytuacje jeden na jednego w danym momencie, to mamy przewagę.
Co więcej naprawdę jesteś w stanie wejść w tryb takiej gry, ponieważ jeśli pierwszy strzał kończy się golem, to nabierasz wiatru w żagle. Jeśli tracisz gola, to efekt jest zupełnie odwrotny i to się właśnie nam przytrafiło, więc musieliśmy zmusić się do ponownego wejścia w ten meczu, ale chłopcy to zrobili i wszystko jest dobrze.
O tym, czy dzisiejsza noc jest porównywalna do innych ważnych, które przeżywał w europejskich pucharach...
Nie lubię komentować, ale tak, to jedna z tych ważnych. Niewiarygodnie ważna. Przegrywaliśmy 2:0, nasza gra wyglądała, jak wyglądała, a cały świat myślał: "Ok, to wygląda bardziej na 3:0 niż na 2:1", ale być może wiedzieliśmy o tym w przerwie. Taka była sytuacja. Tak wszyscy myśleli, ale my wciąż byliśmy w grze, więc mogliśmy dać sobie szansę. Musieliśmy po prostu zrobić wszystko, żeby każdy zobaczył, że się staramy i właśnie to stało się w drugiej połowie.
Szczerze, kiedy zobaczyłem nasze pierwsze podanie pomiędzy liniami i że jesteśmy w stanie obrócić się z piłką, to wiedziałem, że mamy spore szanse na odwrócenie wyniku. Nadal jeszcze trzeba było strzelić bramki, oczywiste, ale to nie było łatwe. Pierwszego gola zdobył Fabinho i była to sytuacja, w której Fab zaoferował wbiegnięcie w przestrzeń, w której w trakcie tego meczu wcześniej nie był ani razu. Po prostu był naprawdę w tej półprzestrzeni, dał to wejście za plecy obrońców, a my podaliśmy tam piłkę. Oczywiście miał trochę szczęścia finiszując akcję, ale musieliśmy przełamać ich linię i zrobiliśmy to w drugiej połowie. Właśnie to czyni tę nocą naprawdę, naprawdę wyjątkową. Z uwagi na to, skąd wróciliśmy, po dwóch minutach meczu przegrywaliśmy 1:0. Z uwagi na wszystkie mecze, które chłopcy rozegrali, tak, to był bardzo wyjątkowy wieczór. A dla mnie jest on na równi z tymi innymi wielkimi europejskimi nocami.
Komentarze (8)
Puchar Mistrzów, mistrzostwo Szkocji, puchar kraju i puchar ligi.
Teoretycznie to my mozemy przebic osiagniecie Barcelony(6 koron) i wygrywajac do poczwornej korony FA Community Shield,Superpuchar w Europie oraz Klubowe MS zgarnac az 7 "dzbankow".
A co sobie bedziemy zalowac! W koncu jestzesmy Liverpoolem-:)