Klopp o Gerrardzie, walce o tytuł i nastroju
Jürgen Klopp przyjął całkowicie pozytywną postawę przed wyjazdem Liverpoolu na mecz z Aston Villą. Wskazuje, że drużyna skupia się na dążeniu do mistrzostwa Premier League.
Liverpool zremisował w sobotę z Tottenhamem 1:1, co sprawiło, że po pokonaniu Newcastle United Manchester City zbudował trzypunktową przewagę na szycie tabeli.
Do końca sezonu pozostały trzy kolejki, a kolejnym rywalem podpieczonych Kloppa będzie zespół prowadzony przez Stevena Gerrarda.
Poniżej wypowiedzi menadżera z poprzedzającej spotkanie konferencji prasowej...
O tym, czy nadal wierzy, że wyścig o mistrzostwo nie jest zakończony...
Oczywiście, że nie jest zakończony, co by się nie wydarzyło, ponieważ obie drużyny mają trzy mecze do rozegrania. Moje aktualne zmartwienie to: w jaki sposób możemy wygrać nasze spotkania? Nie mamy absolutnie żadnego wpływu na to, jak swoje mecze rozegra City. Jednak dopóki oni nie rozegrają swojego kolejnego spotkania, uważam, że nie powinniśmy sobie dodawać punktów. Nie chcemy tego robić i jestem przekonany, że City także tego nie robi. Dopóki nie jest to już nieosiągalne, dlaczego mielibyśmy przestać wierzyć? Tak do tego podchodzimy.
O tym, że Gerrard jest jego "potencjalnym następcą" w Liverpoolu...
Nie mam pojęcia. Jednak czy "potencjalnym" następcą? Tak, oczywiście, jest możliwe to, że Stevie pewnego dnia będzie tutaj menadżerem.
O tym, czy widzi, żeby mogło się to zrealizować w rzeczywistości...
Nie mam pojęcia. To nie ja będę decydował. Chodzi o inne pozostałe strony tej sprawy i także Steviego. Jednak tak, uważam, że jest to możliwe i tyle.
O tym, jak czują się zawodnicy po remisie 1:1 z Tottenhamem...
Lepiej. Bardzo łatwo jest opisać naszą sytuację. Są oczywiście różne perspektywy. Wy możecie podejść do tego dokładnie tak jak było i powiedzieć, że zremisowaliśmy, a oni wygrali, co daje trzy punkty różnicy i zmienił się także bilans bramkowy. Albo możecie spojrzeć na to w ten sposób. Mamy sześć punktów straty i oni przegrywają, a my wygrywamy. Reszta pozostaje bez zmian. I my bylibyśmy uskrzydleni i nie moglibyśmy doczekać się meczu z Aston Villą, żeby postarać się o kolejne trzy punkty. Jako ludzie możemy sami zdecydować, jak widzimy daną sprawę i to jest naprawdę fajne. Są pewne fakty, ale mamy prawo je ignorować i następnie pomóc chłopcom spojrzeć na to bardziej tak jak ja oraz zaprosić do przyjęcia takiej perspektywy wszystkich wokół. Po prostu załóżmy, że wygraliśmy ostatni mecz, a oni przegrali i teraz jedziemy na spotkanie z Aston Villą. To nie sprawia, że mecz z Aston Villą będzie łatwiejszy, nic a nic, ale po prostu daje nam przyjemniejszą perspektywę, a uważam, że jest to równie ważne.
O tym, jak pomocne jest rozgrywanie w tak krótkim czasie kolejnego meczu po Spurs...
Gdybyśmy grali w środę, to byłoby super, ale nie gramy. Wszystko dobrze. Jest, jak jest i nie ma już z tym problemu. Gdybyśmy do tej pory nie przywykli do tego, to oznaczałoby, że coś poszło naprawdę nie tak, ale z innych powodów byłoby naprawdę świetnie. Rozgrywanie kolejnego meczu jest super, ale jeśli grali w sobotę, to nic by to nie zmieniło. To nie jest tak, że musimy sobie z czymś poradzić. Przy okazji, w sobotę na konferencji prasowej mówiąc: "Nie zachowujcie się, jakby to był pogrzeb.", nie chodziło mi o moich piłkarzy, ale miałem na myśli pokój konferencyjny, ponieważ panowała atmosfera w stylu: "Czy naprawdę możemy z nim porozmawiać? Możemy zadać to pytanie? Możemy zadać takie pytanie?". To normalny wynik, który zawsze był możliwy, a zwłaszcza z Tottenhamem. Było blisko.
Naprawdę wole remis w takim meczu, ponieważ nadal mamy spotkania do rozegrania i zagraliśmy całkiem dobry mecz przeciwko niesamowicie dobrze zorganizowanej drużynie. Nie byliśmy perfekcyjni, ale nie wydaje mi się, że można być perfekcyjnym w rywalizacji z tego typu zespołami na tym etapie sezonu, na jakim jesteśmy obecnie. Naprawdę podobał mi się ten mecz - jeden punkt do City i tego typu kwestie. Jednak nie mam bladego pojęcia, co mogę powiedzieć chłopakom, ponieważ potem wszystko trzeba zmienić na kolejny mecz. Musimy dalej naciskać. Nie uczyni to naszego celu bardziej prawdopodobnym, ale lepiej będzie się pracowało, jeśli mam być w pełni szczery. Idealna sytuacja byłaby taka, w której mamy dziewięć punktów przewagi i bilans dwudziestu bramek na plusie, zajmując pozycję lidera, ale to naprawdę nie jest możliwe, więc jest, jak jest. Ruszamy z tego miejsca.
O tym, jak ważne jest uzyskanie dobrego wyniku w kontekście finału FA Cup...
Cokolwiek zdarzy się jutro wieczorem, jeżeli wygramy, to będzie to bardzo pomocne w kontekście nastroju, a jeśli nie wygramy, to mamy cztery dni na stworzenie odpowiedniego nastroju do dnia finału. To finał pucharu, czyli unikatowy mecz. W idealnym świecie wygrywa się wszystkie mecze i zawsze ma się świetny nastrój. Wiele razy musieliśmy reagować na przeszkody i teraz też musimy zareagować. Nie twierdzę, że natrafiliśmy na przeszkody, ale tak, w naszej sytuacji jedyną szansą na wygranie trofeów jest wygranie wszystkich naszych spotkań. To trudne zadanie z uwagi na terminarz, ale nadal zamierzamy spróbować, stosując podejście mecz za meczem i nie myśląc już w tej chwili o finale pucharu.
Komentarze (4)
Wydaje mi się że ten transfer to taki akt desperacji ze strony Guardioli który nagle chyba uważa że 9 w postaci Haalanda da im wreszcie tą CL :D. Będę kibicował Norwegowi żeby partaczyl jak Lakaka w United.