Wywiad z Kloppem przed finałem FA Cup
Jürgen Klopp wypowiedział się na temat determinacji Liverpoolu do zdobycia Pucharu Anglii na Wembley.
Po raz drugi w tym sezonie The Reds zmierzą się z Chelsea w finale krajowych rozgrywek. Mecz odbędzie się w sobotę, a zespół Kloppa liczy na zdobycie drugiego w tej kampanii trofeum po wygraniu Pucharu Ligi Angielskiej w lutym.
Menadżer odpowiadał na pytania dziennikarzy w AXA Training Centre przed starciem z zespołem Thomasa Tuchela. Poniżej przedstawiamy transkrypcję wywiadu.
Jürgen, rozgrywacie ważne mecze co kilka dni, ale finał Pucharu Anglii to coś wyjątkowego, jak wysokie są wasze oczekiwania?
- Mamy naprawdę wysokie oczekiwania. To nasz pierwszy finał Pucharu Anglii, ale rozegraliśmy dwa finały Pucharu Ligi Angielskiej i jeden nawet wygraliśmy, więc zdajemy sobie sprawę, jak świetna będzie atmosfera. Bardzo podobał mi się finał Pucharu Ligi w tym roku, to był naprawdę dobry mecz, graliśmy z Chelsea 120 minut - to szaleństwo! Tak, to niesamowicie ważne starcie, to racja, że gramy finał po finale. To ostatni mecz w tych rozgrywkach, jesteśmy naprawdę podekscytowani. Będzie świetnie.
Bardzo dużo zawodników pomogło Liverpoolowi w osiągnięciu finału. Musisz być naprawdę dumny z udziału całego zespołu, w którego skład wchodzą debiutanci z Akademii.
- Naprawdę podobały mi się rozgrywki Pucharu Ligi i tak samo świetny jest Puchar Anglii. Najbardziej cieszy mnie to, że dotarliśmy do finału, grając praktycznie całym składem. To niesamowite doświadczenie dla chłopców takich jak Kaide Gordon czy Elijah Dixon-Bonner. Boże, pamiętam jak szczęśliwi byli po wejściu na boisko! Jest to świetna sprawa i chłopaki z pierwszej drużyny bardzo dobrze to rozumieją. Takie przeżycia bardzo zbliżają do siebie zespół. Zawsze staraliśmy się dawać okazję wszystkim zawodnikom, ale w tym roku udało nam się dotrzeć aż do finału, więc to naprawdę wyjątkowa okazja. To nasz pierwszy finał, jesteśmy zupełnie inną drużyną niż kiedyś. Chłopcy są gotowi do zdobycia wszystkich trofeów, a Puchar Anglii to niesamowite wyróżnienie. Postaramy się być najlepszą wersją nas i zabrać puchar do domu.
Ważnym dniem była wygrana z Cardiff City w czwartej rundzie. To był też bardzo istotny mecz dla Harveya Elliotta, który powrócił po kontuzji i strzelił gola…
- Prawda! Ja tego nie pamiętałem, sięgam pamięcią tylko do ostatniego meczu tych rozgrywek, czyli starcia z City na Wembley, ale masz rację, to prawda - mecz był bardzo ważny i teraz przypomina mi się już jego bramka. Jego tata był na trybunach i jego reakcja była cudowna! Wszystkie spotkania były ciężkie, bo terminarz był intensywny i musieliśmy rotować składem, inaczej nie mielibyśmy szans. Nie chodzi o indywidualność, liczy się duch zespołu i chęć pokonania przeciwnika, dla którego jest to mecz sezonu. Mieliśmy dużo szczęścia i udało nam się podjąć dobre decyzje. Nasi oponenci byli zawsze dobrze przygotowani.
Potem graliście z Norwich City, Nottingham Forest, a następnie czekał na Was Manchester City w półfinale. Starcia z ekipą Pepa Guardioli są zawsze pełne wrażeń, tym razem udało się wygrać…
- Tak, zaledwie kilka dni wcześniej graliśmy z nimi w lidze. To był zupełnie inny mecz niż ten ligowy, więc to było świetne. Nottingham to bardzo silny oponent, ale wiedzieliśmy o tym wcześniej. Bardzo dobrze im idzie, odkąd przyszedł do nich Steve Cooper to dla nich super sezon. Dodatkowo cały czas wiedzieliśmy, że musimy wygrać każdy mecz w Premier League.
- To był mój pierwszy mecz w Nottingham, atmosfera była niesamowita. To starcie to był typowy mecz Pucharu Anglii, wyjazdowe spotkania zawsze są trudne, bo kibice przeciwników bardzo ich dopingują. Zawsze jest bardzo intensywnie. To kolejny powód, przez który tak się cieszymy, że dotarliśmy do finału. Granie w finale to wielkie osiągnięcie, ale wiemy, co musimy zrobić teraz.
W tym sezonie już dwa razy graliście na Wembley. Czy jesteś w stanie opisać emocje, jakie towarzyszą przy wejściu na stadion i zobaczeniu fanów Liverpoolu i słyszeniu ich śpiewu?
- Mówiłem już po finale Pucharu Ligi, że nie różnił się on od finału Ligi Mistrzów, w którym graliśmy trzy lata temu. Naprawdę nie było różnicy. Wszystko było niebieskie i czerwone. Niesamowita atmosfera. Tego samego oczekuję w sobotę. Wembley to świetny stadion, szkoda, że nie jest trochę bliżej Liverpoolu, bo jazda zajmuje trochę czasu, ale to jedyny minus grania tam. Ludzie mówią, że nie jestem wielkim fanem krajowych pucharów, ale to nieprawda, bo po prostu w poprzednich sezonach nie udało się nam zajść tak daleko. W tym sezonie już drugi raz gramy w finale. Nie mogę się doczekać tej atmosfery. Musimy dać z siebie wszystko, bo gramy z silnym przeciwnikiem, ale tak już jest w finałach - nie można spotkać się z drużyną, która nie potrafi grać w piłkę.
Ten mecz będzie rewanżem za finał Pucharu Ligi. Jak myślisz, jak Chelsea do tego podejdzie? Być może będą chcieli się odegrać…
- “Odegrać się”, nie wiem co o tym sądzić. To był najdłuższy konkurs rzutów karnych w mojej karierze! Znam Thomasa i wiem, że jego zawodnicy chcą zakończyć sezon z sukcesem. To dla nich dobry sezon, zakwalifikowali się do Ligi Mistrzów. W zeszłym roku wygrali Ligę Mistrzów, w tym roku wyeliminowała ich ta druga drużyna, która dotarła do finału. Rozegrali dobry sezon w trudnym roku. Zdecydowanie będą chcieli wygrać, mają świetną jakość gry i wielu dobrych graczy. Nie wiemy, jak zaczną, jakim składem wyjdą, mają różne opcje. Przygotowania do meczu będą ciekawe.
Finał rozstrzygnął się dopiero przy wyniku 11-10 w serii rzutów karnych. Myślisz, że drugi raz udałoby się 11 razy z rzędu trafić do siatki? To było niezłe osiągnięcie…
- Tak, co mogę powiedzieć? Czy myślałem, że będziemy potrzebować 11 karnych przed meczem? Nie. Były strzały, przy których myślałem “o, czy jemu też uda się trafić?”. Jednak wszystkim się wtedy udało, więc to było świetne. Tego nie lubię w rzutach karnych - często jest jeden zawodnik, który nie trafi i wszyscy uważają, że to przez niego drużyna przegrała mecz. Nie przepadam za tym, ale to część naszej pracy. Mam nadzieję, że mecz rozstrzygnie się po 90 minutach.
Jak definiujesz sukces w sezonie? Chodzi po prostu o trofea czy widzisz szerszą perspektywę?
- Są różne sposoby patrzenia na sukces. Jest oczywisty sposób, czyli wygranie wszystkiego - to niemożliwe albo po prostu bardzo trudne. Można też spojrzeć na wszystkie zdobyte trofea i pomyśleć “czy to był sukces?”. Ten sezon jest naprawdę niesamowity i chyba wszyscy tak myślimy. Jakbyśmy jednak niczego nie wygrali, to nie byłby tak świetny. Wygraliśmy już Puchar Ligi, ale jesteśmy Liverpoolem, drużyną klasy światowej, mamy nieprawdopodobny zespół, więc ciężko byłoby nazwać sezon sukcesem po zakończeniu go z jednym trofeum, kiedy graliśmy w kilku finałach. Zdajemy sobie z tego sprawę. Teraz wchodzimy w decydującą fazę sezonu. Pierwszy raz w historii klubu walczyliśmy o tytuł i znaleźliśmy się jednocześnie w trzech finałach. To bardzo ciężki i intensywny okres czasu. Ta sytuacja jest dobra, ale brakuje nam czegoś i nad tym pracujemy.
Komentarze (0)