Fabinho zapewnia, że będzie gotowy na finał
Liverpool może odetchnąć z ulgą po tym, jak Fabinho zapewnił, że będzie gotowy do gry na finał Ligi Mistrzów.
Brazylijczyk opuścił boisko z urazem ścięgna udowego w czasie meczu z zeszłego tygodnia, wygranego przez The Reds z Aston Villą 2:1, przez co ominął go finał FA Cup z Chelsea i wtorkowe zwycięstwo z Southampton. Jego występ w ostatniej, niedzielnej kolejce ligowej również stoi pod znakiem zapytania.
Jednak, pomimo odniesienia urazu przez pomocnika, Jürgen Klopp potwierdził, że wszyscy w klubie byli pewni występu Fabinho w meczu z jego byłym pracodawcą, Realem Madryt, 28 maja.
Teraz sam zawodnik potwierdza, że będzie gotowy, by zagrać w finale w Paryżu.
- Owszem, będę tam... oczywiście, żeby zagrać - mówił Fabs w rozmowie z AS.
- Wszyscy pracujemy i regenerujemy się, by być gotowymi na finał. Jestem spokojny i pewny, że również tam będę. Musimy tylko kontynuować naszą pracę i odpowiednio się regenerować, by być w jak najwyższej dyspozycji fizycznej w dniu meczu.
Mohamed Salah, Virgil van Dijk i Joe Gomez dołączyli w tym tygodniu do Fabinho na liście kontuzjowanych zawodników Liverpoolu, jednak klub jest pewny, że cała trójka również zdąży wrócić do pełni sprawności przed finałem. Fabs przyznaje jednak, że zespół odczuwa trudy pogoni za poczwórną koroną - The Reds rozegrają w tym sezonie wszystkie 63 możliwe do rozegrania mecze.
- Myślę, że mogę się wypowiedzieć w imieniu zespołu. Jesteśmy bardzo zmęczeni - stwierdził Flaco.
- To prawda, bo gramy w środku tygodnia i w weekend już od miesiąca. Do tego cały czas gramy ważne mecze, więc jesteśmy zmęczeni także psychicznie.
- Jednak ten zespół bardzo ciężko pracował, by się tu znaleźć, by w tym punkcie sezonu dalej mieć szansę na cztery trofea. Zostało tylko parę meczów, to ostatnia prosta.
Fabinho spędził w Realu Madryt Castilla kampanię 2012/13 w ramach wypożyczenia, w pierwszym zespole Królewskich Jose Mourinho dał mu zadebiutować dopiero pod koniec sezonu, w meczu wygranym na Bernabeu z Mallorcą 6:2. Brazylijczyk, który dołączył do Liverpoolu kilka dni po ostatniej porażce w finale Ligi Mistrzów z gigantami La Liga w 2018 roku, bacznie przyglądał się swojemu byłemu klubowi w drodze do finału Ligi Mistrzów.
Zapewnia jednak, że nie podejdzie do meczu z Realem inaczej - ma w końcu szansę wygrać Ligę Mistrzów po raz drugi w ciągu czterech lat.
- Finał Ligi Mistrzów to naprawdę wyjątkowe spotkanie - mówi Brazylijczyk.
- Niektórzy piłkarze mają przyjemność zagrać w nim raz czy dwa - jak to ma miejsce w moim przypadku - jednak inni nie mają takiej okazji.
- To zawsze wyjątkowa chwila - mecz na ładnym stadionie, z kibicami obu drużyn - a teraz będzie tam ze mną moja rodzina, więc będzie jeszcze bardziej wyjątkowo. Jednak to, że grałem w Realu, nie sprawia, że podejdę do tego spotkania inaczej.
- Oczywiście oglądałem ich mecze, szczególnie ostatnie trzy. Wydaje mi się, że nie grali w tym samym dniu, co my, więc śledziłem, jak sobie radzą.
- To zespół, który jest przyzwyczajony do gry w Lidze Mistrzów. Ludzie mówią, że oni mają coś wyjątkowego w tych rozgrywkach, a obecna edycja pokazuje, że to prawda. W ostatnich trzech meczach wygrywali w podobny sposób, strzelając po kilka bramek w krótkich odstępach czasu.
- Real również zasłużył sobie na grę w finale. Mają za sobą bardzo dobry rok. Zobaczymy, co wydarzy się 28 maja, obyśmy wygrali.
Komentarze (2)