LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 952

Sześć kluczowych momentów na drodze do finału


Prezentujemy sześć kluczowych momentów na drodze Liverpoolu do sobotniego finału Ligi Mistrzów. 

The Reds zmierzą się na Stade de France z Realem Madryt prowadzonym przez Carlo Ancelottiego, mając nadzieję na zdobycie Pucharu Europy po raz siódmy w historii. 

To kumulacja zarówno wydarzeń z tych rozgrywek, jak i jednego z poprzedniego sezonu, bez którego gra w Lidze Mistrzów raczej nie byłaby możliwa. 

Oto sześć najważniejszych wydarzeń na drodze Liverpoolu do finału...

Zwycięska bramka Alissona w ostatniej minucie

Na 10 meczów do końca sezonu, szanse Liverpoolu na zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów były dosyć małe. 

Drużyna Jürgena Kloppa doznała sześciu z rzędu porażek na własnym stadionie i była dręczona od początku kampanii przez kontuzje wszystkich środkowych obrońców - Joe Gomeza, Joëla Matipa i Virgila van Dijka. 

Mimo to the Reds wrócili do gry w ostatnich tygodniach sezonu, wygrywając osiem meczów i remisując dwa. 

Punkt kulminacyjny tego dramatu zajął już miejsce w historii klubu. 

Były trzy mecze do końca sezonu i Liverpool nie miał miejsca na błędy w pogoni za miejscem gwarantującym grę w Lidze Mistrzów. Mimo to w meczu z West Bromwich Albion długo był remis 1-1, a czas uciekał. 

W piątej minucie doliczonego czasu gry Liverpool wywalczył rzut rożny z lewej strony boiska. John Achterberg zachęcił Alissona Beckera by wbiegł w pole karne. 

Chwilę później doszło do pandemonium. 

Tren Alexander-Arnold dośrodkował piłkę na bliższy słupek, gdzie stał Alisson. Bramkarz uderzył głową w długi róg bramki, zapewniając drużynie zwycięstwo w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach. 

- W pomeczowym wywiadzie po tamtym spotkaniu powiedziałem, że jeśli wygramy Ligę Mistrzów, ten gol będzie jeszcze bardziej wyjątkowy. Nie tylko gol, ale całe to poświęcenie z tamtego sezonu odpłaci się - powiedział niedawno Brazylijczyk. 

- Właściwie to już się odpłaciło, ponieważ zagramy w finale, ale jeśli wygramy, to będzie to jeszcze bardziej wyjątkowe. 

Minie rok i 12 dni od tamtego meczu, a Liverpool będzie miał szansę na zwycięstwo. 

Hendo prowadzi Liverpool do mocnego startu

Po trudach związanych z zakwalifikowaniem się do Ligi Mistrzów, losowanie fazy grupowej nie było łatwe dla Liverpoolu. 

W grupie Liverpoolu znalazły się bowiem: mistrz Hiszpanii Atletico Madryt oraz przyszli mistrzowie Portugalii i Włoch czyli FC Porto i AC Milan. Według wielu ekspertów była to grupa śmierci. 

Poczucie zagrożenia jeszcze bardziej przybrało na sile, gdy w pierwszym meczu z Milanem, to włosi prowadzili do przerwy 2-1 na Anfield. 

Następne mecze miały być wyjazdowe, więc każdy punkt był na wagę złota. Liverpool musiał uporać się z frustracją związaną z dominacją w pierwszej połowie i wyprowadzić dwa ciosy. 

Dzięki bramce Mohameda Salaha udało się wyrównać, a następnie ruszyć po zwycięstwo. The Reds atakowali bramkę rywali w świetnym stylu. 

W końcu padła bramka, i to jaka. 

Po rzucie rożnym piłka została wybita przed pole karne, gdzie dopadł do niej Jordan Henderson i bardzo mocnym strzałem skierował ją w lewy dolny róg bramki Milanu. 

The Reds odpalili. 

Podwójne zwycięstwo nad Atletico

Po przekonującym zwycięstwie nad Porto, Liverpool miał się zmierzyć z Atletico prowadzonym przez Diego Simeone. 

Liverpool miał już 6 punktów, więc dwa spotkania z drużyną, która wyeliminował the Reds w sezonie 2019/20, zdawały się kluczowe dla sytuacji ekipy z Merseyside. 

Najpierw był powrót na Estadio Metropolitano, na którym Liverpool wygrał Puchar Europy w 2019 roku. 

Na szybkie gole Salaha i Naby'ego Keïty (ten drugi po pięknym strzale z woleja z 20 metrów), odpowiedział bramką Antoine Griezmann, który następnie otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. 

Ostatnie słowo należało do gości i Salaha. Egipcjanin wykorzystał rzut karny pod koniec meczu, a Liverpool utrzymał już do końca prowadzenie, pomimo gorącej atmosfery na trybunach. 

W rewanżu na Anfield dwa tygodnie później zwycięstwo było jeszcze bardziej oczywiste. Bramki Diogo Joty i Sadio Mané zapewniły Liverpoolowi czwarte zwycięstwo i awans do fazy pucharowej. 

To był pierwszy raz w historii gdy Liverpool wygrał wszystkie cztery pierwsze mecze w fazie grupowej. To była idealna seria. The Reds zdobyli maksimum punktów - 18 na 18. 

Bobby napoczął Inter na San Siro

Liverpool zakończył fazę grupową zwycięstwem nad Milanem na San Siro. Już w pierwszym meczu fazy pucharowej powrócił jednak na legendarny stadion. 

Na drodze the Reds stanął Inter, będący mistrzem Włoch. Pierwszy mecz we Włoszech był bliski zakończenia się wynikiem 0-0. 

Wtedy pojawił się Roberto Firmino. 

Brazylijczyk wszedł na boisko w przerwie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Trenta Alexandra-Arnolda, uciekł obrońcy i idealnym strzałem głową umieścił piłkę w długim rogu bramki. 

Niedługo później do piłki w polu karnym dopadł Salah i zdobył drugą bramkę tego wieczoru. Stan rywalizacji przechylił się znacząco na korzyść the Reds. 

To był decydujący moment. Na Anfield Inter wygrał bowiem 1-0. Była to jedyna porażka ekipy Kloppa w 2022 roku aż do teraz. To jednak nie wystarczyło Interowi.

Díaz strzela po powrocie do Portugalii

Luis Díaz jako były zawodnik Porto stał się głównym celem gwizdów i wyzwisk, gdy Liverpool przyjechał do Lizbony na pierwszy mecz ćwierćfinałowy z Benficą. 

Reprezentant Kolumbii nie zrażał się tym chłodnym przywitaniem i odegrał kluczową rolę w swojej nowej drużynie pomagając jej wygrać 3-1. 

Díaz wykorzystał idealne prostopadłe podanie od Alexandra-Arnolda, a następnie wystawił piłkę Mané, który podwyższył na 2-0. Wcześniej gola zdobył Ibrahima Konaté. 

Do przerwy Liverpool prowadził dwoma bramki, a pierwsza połowa przebiegła niemal idealnie według scenariusza gości. Na początku drugiej połowy Benfica poderwała się na chwilę za sprawą gola zdobytego przez Darwina Núñeza, jednak drużyna z Lizbony zaraz znalazła się ponownie w opałach. 

Była 88. minuta gdy Díaz otrzymał idealne prostopadłe podanie od Keïty, minął bramkarza i skierował piłkę do pustej siatki z dużego konta. Drużyna Kloppa była mu wdzięczna. 

- Myślę, że ta bramka była kluczowym momentem, ponieważ zadecydowała o wyniku meczu - powiedział niedawno Díaz w wywiadzie udzielonym UEFA. 

- Gdy znalazłem się przed bramkarzem, postanowiłem go minąć i strzelić ładnego gola. 

- To było niesamowite dla mnie, że strzeliłem swojego pierwszego gola dla Liverpoolu w Lidze Mistrzów. Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc drużynie i dzięki temu zaliczyliśmy ważne zwycięstwo. 

Waga tej bramki ujawniła się w rewanżu na Anfield, gdy Benfica była bliska odrobienia straty, a spotkanie zakończyło się wynikiem 3-3. 

Przerwa w Villarreal

Liverpool pojechał do Villerreal na Estadio de la Ceramica na rewanżowe spotkanie półfinału, prowadząc 2-0 po pierwszym meczu na Anfield. 

Nikt jeszcze nie myślał o Paryżu, jednak Klopp ostrzegał przed meczem:

- Dadzą z siebie wszystko - powiedział. 

Okazało się, że się nie pomylił. 

Upłynęły zaledwie 3 minuty, a Boulaye Dia już trafił z bliska do bramki. Chwilę przed przerwą drugiego gola zdobył Francis Coquelin i drużyna z Hiszpanii wyrównała stan rywalizacji. The Reds byli w szoku. 

Nadzieja na trzeci finał Ligi Mistrzów w ciągu pięciu lat zawisła na włosku. Liverpool po prostu musiał zareagować. 

Główną rolę odegrał Díaz, który wszedł na boisko w przerwie, a the Reds rozpoczęli zemstę. W ciągu 12 minut strzelili trzy bramki i zapewnili sobie wyjazd na Stade de France zwycięstwem 3-2. 

Pierwszą bramkę strzelił Fabinho, drugą Díaz głową, trzecią Mané, mijając wcześniej bramkarza. 

Zapytany o to co powiedział zawodnikom w przerwie Klopp odparł:

- Rozmawialiśmy o graniu w piłkę. O tym gdzie mamy ją grać, gdzie mamy się poruszać, gdzie mamy się pojawiać, gdzie mamy być odważni, gdzie mamy zmienić tempo, gdzie mamy wchodzić za obrońców i gdzie mamy wchodzić między nich. 

- To były problemy natury piłkarskiej, które należało rozwiązać grając w piłkę. Już po trzech minutach mieliśmy problem mentalny. Spieszyliśmy się, czuliśmy zupełnie niepotrzebną presję. 

- W takich sytuacjach trzeba przeforsować swój styl gry, i dokładnie to zrobiliśmy w drugiej połowie. 

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Guzik14 25.05.2022 16:42 #
To był pełen emocji sezon w Lidze Mistrzów, lecz, żeby był zapamiętany na naprawdę długo, trzeba postawić kropkę nad i w sobotę.

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic