Carragher pewny zwycięstwa Liverpoolu w finale
Jamie Carragher powiedział, że jest „pewny”, że Liverpool pokona w sobotnim starciu Real Madryt, ponieważ hiszpańska drużyna potrzebowała „mnóstwo szczęścia”, żeby dostać się do finału Ligi Mistrzów.
The Reds mają szansę na zdobycie trzeciego trofeum w tym sezonie, po tym jak tryumfowali już w Carabao Cup i FA Cup.
Prowadzony przez Carlo Ancelottiego Real – który 13 razy wygrywał te rozgrywki – będzie trudnym rywalem, gdyż w drodze do finału wyeliminował Manchester City, Chelsea i Paris Saint-Germain. Jednak zdaniem Carraghera Los Blancos potrzebowali mnóstwo szczęścia, by wyjść zwycięsko z tych starć, w których musieli odrabiać straty.
W podcaście Sky Bet’s The Overlap Carragher powiedział:
- Oglądałem zmagania Realu w tej edycji Ligi Mistrzów i Hiszpanie przegrali więcej meczów w tym pucharze, niż Liverpool przez cały sezon we wszystkich rozgrywkach.
- Real jest bardzo dobrym zespołem, ale nie jest tak dobry jak Manchester City i nie sądzę, że jest lepszy od Chelsea – nawet pomimo tego, że pokonał obie te drużyny.
- Można podejść do tego na dwa sposoby. Mieli ducha walki, odrobili straty, ale równocześnie potrzebowali mnóstwo szczęścia w tych meczach. Jeśli jesteś dobrą drużyną, nie możesz wygrywać wszystkich meczów w ostatniej minucie.
- City powinno ich rozjechać, powinni przegrać pierwszy mecz półfinałowy 2-6 – a z Chelsea przegrywali 3-0 na własnym stadionie.
- Oczywiście, że Real może wygrać – tu nie ma dwumeczu. Tak sobie tylko myślę, że gdyby City lub Liverpool grali przeciwko Realowi jeden mecz, będąc w najwyższej formie, wygraliby. Jestem tego pewien.
Ekspert Sky Sports Garry Neville twierdzi, że zawodnicy Kloppa będą mieli problem w sobotę ze względu na linię pomocy, którą może wystawić Ancelotti.
Boss Realu prawdopodobnie wystawi Lukę Modrica, Casemiro i Toniego Kroosa, a wspomóc ich może Federico Valverde i Eduardo Camavinga.
- Sądzę, że Liverpool nie wygra Pucharu Europy – stwierdził Neville w podcaście The Overlap.
- Sporo myślałem o finale w Paryżu i o Realu Madryt, i o tym, czemu wygrali swoje mecze, czemu odrabiali straty.
- Wróciłem myślami do roku 1999, gdy my odrabialiśmy straty i wygrywaliśmy mecze. To dzięki naszej pomocy, w której występowali Roy Keane, Nicky Butt, Paul Scholes, Ryan Giggs i David Beckham. Byli absolutnie nieziemscy, nigdy nie widziałem takiego poziomu.
- Patrzę na pomoc Realu złożoną z Casemiro, Kroosa, Modrica – plus Valverde i Camavinga, którzy mogą wejść później – i tych pięciu graczy ciągnie zespół od pierwszej do ostatniej minuty. Do tego Carlo Ancelotti cały czas się z nimi komunikuje.
- Uważam, że linia pomocy jest słabym punktem Liverpoolu i w ostatnich 15 minutach meczu ta piątka graczy Realu doprowadzi hiszpański zespół do zwycięstwa.
Czy Jamie Carragher ma rację? Czy Realowi dopisało szczęście w starciach z PSG, City i Chelsea? Czy w sobotnim finale Ligi Mistrzów zespół Ancelottiego pokaże coś więcej?
Wszystkie te zwycięstwa – szczególnie rewanże rozgrywane na Santiago Bernabeu – były do siebie podobne. Real drugi mecz zaczynał słabo, tracił pierwszy gola, widział jak rywal marnuje kolejne okazje, które mogły pogrążyć Los Blancos i wtedy odrabianie strat rozpoczynał Karim Benzema.
Komentarze (7)
Teraz, jak już się sam odkryłeś, to tym bardziej spływaj do swojej "hala-piaskownicy" :D
Po pierwsze, żadnego poklasku tu nie znajdziesz. Po drugie, to Liverpool jest faworytem finału (sprawdź kursy u buków). Po trzecie, trzeba mieć naprawdę masę kompleksów, żeby się rejestrować na stronie rywala. Myślisz, że np. mnie by się chciało zakładać konto na realmadryt.pl? Otóż nie, bo mnie interesuje tylko Liverpool. Poza tym, brzydzę się zarówno Realem, Barceloną, jak i tą całą hiszpańską otoczką. Premier League rządzi! ;-)
Po 2 . Nie mówię że Liverpool leci na farcie tylko Owen czy carragher tak gadają że ma farta że jest w tym finale a sami zapomnieli że Liverpool w tej edycji LM też miał sporo szczęścia chociażby przy losowaniu ale na to już nie zwrócą uwagi
Szansę stawiam 55% dla nas i 45% dla Realu. Czysto obiektywnie tak to dla mnie wygląda, to nie jest duża przewaga. Królewscy może nie są na takim stopniu intensywności na boisku jak Liverpool, ale oni wiedzą kiedy uderzyć i robią to często bardzo skutecznie. Wszystko im jak dotąd wychodziło, ponieważ byli w stanie usypiać rywali, żeby zaraz potem zadać kilka ciosów w kilka-kilkanaście minut.
Co jest kluczowe, aby odnieść sukces w finale? Nie można pozwolić Benzemie na przyjęcie piłki i dać możliwości na oddanie strzału. Chłop jest po prostu zbyt skuteczny, kiedy musi strzelić ważnego gola. Jeśli musi, to po prostu oddaje uderzenie i jest bramka. Vini będzie bardzo często szukał Benzemy, trzeba być tego pewnym.
Jeżeli zagramy od początku do końca na pełnym skupieniu, to mamy większe szansę na trumf. Pewien moment dekoncentracji był widoczny w każdym meczu Realu z jego przeciwnikiem, a najbardziej pokazało to City, dając sobie wbić dwa szybkie gole na koniec spotkania - to się nazywa frajerstwo i wypuszczenie w łatwy sposób awansu do finału najwyższych rozgrywek klubowych.
Szczerze? Liverpool - Real bardziej mnie jara, niż Liverpool - City.