Sytuacja kibiców przed finałem to koszmar
Podchodząc do stalowego ogrodzenia przy Bramie Y dało się wyczuć atmosferę złości. 10 minut po tym, jak finał Ligi Mistrzów powinien był się zacząć na zewnątrz wciąż były tysiące fanów Liverpoolu, którzy zastanawiali się dlaczego zamknięto przed nimi bramki.
UEFA zawiodła ich po raz kolejny. Sytuacja od jakiegoś czasu robiła się coraz bardziej napięta, aż w końcu UEFA nie miała innego wyjścia niż opóźnić rozpoczęcie finału. Przed bramkami S, T i U były tłumy, ale nie było planu, który pozwoliłby na gładkie wpuszczenie ich na stadion.
Można było dostrzec oficjeli UEFA, którzy obserwowali sytuację z mieszanką paniki i upokorzenia. Jednak kiedy sprawy przybrały mroczny obrót, ludzie w garniturach zniknęli.
Gdy jeden z dziennikarzy obecnych przy Bramie Y rozmawiał ze zgromadzonymi kibicami, aby ci mogli opowiedzieć o swoich obawach i przelać swoją frustrację, na własne oczy zobaczyłem co się dzieje, a wszystko i tak potoczyło się zaskakująco.
Ludzie nagle zaczęli kaszleć, pluć, mieć nudności, a także zaciekle trzeć oczy. Z niewyjaśnionych powodów francuska policja uznała, że najlepszą odpowiedzią na problemy będzie użycie wobec kibiców Liverpoolu gazu pieprzowego - wobec kibiców, których większość czekała w kolejce na stadion od godziny 18.
W kolejce były małe dzieci, osoby starsze; ludzie, którzy jeżdżą z Liverpoolem po całym kontynencie i nigdy nie napotkali żadnych problemów. A jednak spotkała ich sytuacja, która jest zazwyczaj zarezerwowana dla tłumów wywołujących zamieszki.
Dla jasności warto podkreślić, że kibice Liverpoolu nie sprawiali problemów, nie było żadnych przesłanek aby sądzić, że przybyli tu w celu robienia rozrób. Przez cały weekend atmosfera w Paryżu była niesamowita, pasująca do okazji.
Na Stade de France zostali jednak przywitani przez kolejny zawód, który władze sprawiły kibicom piłkarskim. Zachowanie stewardów i policji na tym wydarzeniu było nie do zaakceptowania, a sposób, w jaki niektórzy zostali potraktowani był skandaliczny.
Nieprawdą byłoby stwierdzenie, że nikt nie starał się wejść na obiekt bez biletu. Można było dostrzec jednostkowe przypadki osób - po części lokalnych kibiców - które starały się przedrzeć przez barierki, ale większość została zatrzymana, powalona na ziemię i skuta.
Jeden z reporterów Associated Press w pewnym momencie nagrał takie zajście, jednak ochroniarzom się to nie spodobało, więc zerwali mu z szyi akredytację i zagrozili, że wyprowadzą go ze stadionu. Swoje upoważnienie odzyskał, ale dopiero wtedy, kiedy w ich obecności usunął filmik.
W lipcu ubiegłego roku byłem obecny na Wembley w czasie finału Mistrzostw Europy, kiedy tysiące ludzi szturmowało wejście na stadion, aby dostać się na niego bez biletów i wczorajsza sytuacja wyglądała zgoła odmiennie. Co za szokująca sytuacja.
Nie jest zaskoczeniem, że kiedy informacje dotarły do zarządu Liverpoolu, została wystosowana prośba o wszczęcie oficjalnego śledztwa dotyczącego tych wydarzeń. Byli zbulwersowani faktem, że UEFA starała się zrzucić winę na późne przybycie kibiców pod Saint Denis.
W oświadczeniu napisali: - Jesteśmy głęboko zawiedzeni problemami z wejściem na stadion oraz załamaniem się środków bezpieczeństwa, których doświadczyli kibice Liverpoolu dzisiaj wieczorem na Stade de France. To najważniejszy mecz w europejskim futbolu i kibice nie powinni mieć do czynienia z takimi sytuacjami, jakie dzisiaj miały miejsce.
- Wystosowaliśmy oficjalną prośbę o wszczęcie dochodzenia, które wyjaśni przyczyny tych niedopuszczalnych problemów.
Podróż ze stacji metra Saint-Denis Porte de Paris również nie była w porządku. Przejście było zatłoczone, dało się wyczuć rozgorączkowanie. Była to część stadionu, do której kierowano sympatyków Realu Madryt, ale nic nie było zorganizowane.
Zagrożeni nie byli więc tylko kibice Liverpoolu. Przejście podziemne było potwornie zakorkowane. Ponownie można było dostrzec lokalnych kibiców, którzy przedzierali się bez biletów, a gdy zawracali, wchodzili w ten tłum, przez który nie dało się przebić, więc skończyło się na popychaniu i przepychankach.
To wszystko działo się o 18:30, dwie i pół godziny przed pierwszym gwizdkiem. Wszyscy zastanawiali się, jak sytuacja będzie wyglądała nieco później. Proces sprawdzania biletów był nieadekwatny do sytuacji, obsada stewardów niewystarczająca - w skrócie były to wszystkie składniki potrzebne do tego, żeby coś poszło nie tak.
A że wydarzenie było organizowane przez UEFA, to poszło nie tak. To było zaniedbanie obowiązków, absolutny skandal, że do tego doszło. Finał Ligi Mistrzów powinien być wydarzeniem, które kibice zapamiętają na całe życie. Niektórzy kibice wspomnienia z tej wycieczki do Francji zapewne będą chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci.
Dominic King
Komentarze (5)
Odpowiedzialność zbiorowa - podstawa każdego systemu prawnego!
Masz mentalność Ormowca , gratuluje.