Pitaluga imponuje w Macclesfield
Kiedy zbliżają się występy o w meczach o punkty, wypożyczony z Liverpoolu Marcelo Pitaluga wykorzystuje okres przygotowawczy, aby dać się poznać szerszej publiczności kolejnymi imponującymi występami.
W ubiegłym sezonie 19-latek był stałym bywalcem w drużynach akademii i trenował u boku Alissona jako czwarty bramkarz u Jürgena Kloppa.
Zdecydował się on jednak na odważne posunięcie i wypożyczenie na ósmy poziom rozgrywkowy w Anglii, do Macclesfield, gdzie szybko się zaaklimatyzował, rozpoczynając w pierwszym składzie pięć, z sześciu meczów towarzyskich.
Już w drugim meczu przeciwko występującemu w Championship West Bromwich, Pitaluga zdobył tytuł zawodnika meczu, po niespodziewanym zwycięstwie 2:0, gdzie w oczy rzucało się przede wszystkim to, jak dowodził linią obrony.
Podobnie było przeciwko grającemu w National League York City. Pitaluga ponownie zachował czyste konto i został uznany za zawodnika meczu, w wygranym 4:0 starciu.
Nastolatek wykazał się wieloma świetnymi interwencjami podczas okresu przygotowawczego, ale nie tylko jego osiągnięcia na boisku są imponujące. Doceniania jest również jego zdolność do przyjmowania porad i wprowadzania niezbędnych zmian.
Po zwycięstwie z York, trener Danny Whitaker był zachwycony kolejnym imponującym występem Pitalugi, który skutecznie kontynuował aklimatyzację w nowym zespole.
- Tak, to był świetny występ i pokazał, jak szybko rośnie jego forma i jak skutecznie się tutaj zadomawia – powiedział Whitaker.
- Kiedy po raz pierwszy się tu pojawił, ja i trener bramkarzy, Dom, rozmawialiśmy o rzeczach, nad którymi musi popracować i w dwóch rozegranych meczach był to już zupełnie inny zawodnik.
- Z tej perspektywy fantastycznie jest widzieć, jak się uczy, oswaja i przyzwyczaja do otoczenia i kolegów, z którymi gra. Mam nadzieję, że dalej będzie to robił tak skutecznie.
Sezon jeszcze się nie rozpoczął, ale wszystkie znaki wskazują na to, że Pitalugę czeka istotny i wartościowy rok, podczas którego nadal, co jakiś czas będzie się pojawiał na treningach z Liverpoolem.
Komentarze (0)