Sesja Q&A z Pepem Lijndersem
Pepijn Lijnders opowiadał o procesie tworzenia swojej nowej książki pod tytułem “Intensity” podczas sesji Q&A z fanami.
Holender wziął udział w wyjątkowym wydarzeniu w przeddzień premiery swojej książki. Event miał miejsce na Anfield w środowy wieczór. Lijnders odpowiedział na pytania dotyczące różnych tematów. Poniżej przedstawiamy podsumowanie sesji Q&A.
Pep, jak udało Ci się napisać tę książkę podczas jednego z najbardziej intensywnych okresów w historii Liverpoolu?
- Zabawne było to, że nie wiedzieliśmy jak książka się skończy. Wy wiecie jak było, wygraliśmy Puchar Ligi, Puchar Anglii i rozegraliśmy największą możliwą ilość meczów w sezonie. Mamy niesamowite wspomnienia, które zostaną z nami na zawsze. Jak zaczynaliśmy pisać to oczywiście jeszcze o tym nie wiedzieliśmy. Nie wyobrażacie sobie, jak szczęśliwy byłem, jak zdobyliśmy pierwsze trofeum w sezonie. Pisałem każdego dnia o wszystkim. Mam nadzieję, że to będzie coś fajnego dla fanów.
Jak pisało Wam się książkę razem z Jamesem? Musieliście pewnie cały czas się komunikować…
- Pisałem codziennie, a po meczu zawsze wysyłałem mu wszystko, co udało mi się napisać. To była najtrudniejsza część, bo przygotowując się do meczu, podejmujesz dużo małych decyzji. Masz różne pomysły na mecz, zastanawiasz się, jak grać z City albo Chelsea, myślisz nad półfinałem, zmieniasz skład przed ostatnim meczem. Nikt nie mówi o tym na co dzień. Sezon mija bardzo szybko, bo jako menadżer myślisz tylko o wygraniu następnego spotkania. Jeśli nie wygrasz to koniec. Życie zależy od wyniku meczu. Jeżeli przegrasz, nie jest fajnie. Po treningach wracałem do biura, podczas spotkań siedziałem z tyłu i pisałem. Po każdy meczu wracałem do domu i siedziałem w ciemnym pokoju z kubkiem herbaty, pisząc. Potem wysłałem Jamesowi wszystko. Wysyłałem mu wszystko co dwa dni, a on ulepszał te fragmenty!
Jürgen bardzo ceni sobie prywatność i na pewno wziąłeś to pod uwagę. Byłeś trochę zestresowany, mówiąc mu o książce? Jaka była jego reakcja?
- Nie byłem w ogóle zestresowany. Zawsze mówił, że powinienem napisać książkę. Jak z nim o tym rozmawiałem, był bardzo szczęśliwy. To przywilej, że mogę doświadczać tak świetnych rzeczy i o nich pisać. W książce wspominam o naszych spotkaniach, one są naprawdę wspaniałe. Myślę, że jest zadowolony, że książkę napisał ktoś, kto zna sytuację od wewnątrz.
Napisał przedmowę, więc musiało mu się podobać! To musi być świetne pracować z kimś, kto tak bardzo w Ciebie wierzy…
- Niech tak zostanie jak najdłużej! To niesamowite przeżycie, być częścią tego klubu. Wszyscy widzą, jak świetną relację mamy. Menadżer musi czuć lojalność swoich asystentów. Oczywiście jest nas cała grupa, to nie tylko ja. On bardzo chce, żeby ludzie pracujący z nim się rozwijali, a to najważniejsza cecha prawdziwego przywódcy.
Czy pisanie książki sprawiło, że jesteś lepszym trenerem? Czasami jak zapiszemy coś, daje nam to do myślenia…
- Zdecydowanie. To najlepsza rzecz jaką zrobiłem w mojej karierze. Uważam, że ostatni sezon był jednym z moich lepszych. Mam za sobą kilka dobrych kampanii, ale nie wszystkie takie były. Książka na pewno mi pomogła, oczyściła mój umysł. Pisałem jeszcze przed sesjami treningowymi i spotkaniami, więc wiedziałem, na czym stoimy i o czym muszę porozmawiać z Jürgenem.
Mówiłeś ostatnio, że masz nadzieję, że kibice poczują bliską więź z klubem dzięki książce…
- Relacja pomiędzy fanami, menadżerem i drużyną jest bardzo ważna. To jest możliwe tylko dzięki dobrym liderom. Przed sezonem zawsze mówimy o tym, że chcemy tworzyć wspomnienia, wyjątkowe uczucia. Chcemy, żeby fani byli częścią tego wszystkiego, tylko z nimi jest to możliwe. Podczas pandemii było to bardzo widoczne. Jak tylko Anfield czegoś chce, musimy to zapewnić.
- Praca w tym klubie w trakcie takiej ery jest przywilejem, tak samo jak praca z Jürgenem. To wyjątkowe momenty dla fanów i zespołu. Jest w nas tyle pasji, dzielimy się nią z fanami, a oni motywują nas do zwycięstwa. Dziękuję z całego serca, bo najbardziej wyjątkowe momenty biorą się z najtrudniejszych starć.
Czy pisanie książki pomogło Ci zrozumieć, jak wielkim sukcesem był ostatni sezon?
- Zdecydowanie. Piszesz o wszystkim, co się dzieje, o wszystkich procesach. Rozwinęliśmy się jako zespół. Mamy lepszą mentalność, jesteśmy bardziej konsekwentni. Jestem dumny z tego sezonu. Już mówiłem, że dzień po finale Ligi Mistrzów, na paradzie, widać było, jak ogromne wsparcie mamy. To wiele dla nas znaczyło.
- Zrobiliśmy coś naprawdę świetnego. Musimy nadal być tą drużyną, która każdy mecz traktuje jak finał - dzięki temu jesteśmy sobą. Skupiamy się tylko na kolejnym meczu, reszty nie możemy kontrolować. Treningi są jeszcze trudniejsze. Musimy grać z pasją i walczyć.
Czy otrzymałeś dobry feedback od osób, które już zdążyły przeczytać książkę?
- Tak, bliskie mi osoby już przeczytały. Jürgen, Vitor Matos, mój bliski przyjaciel, moja żona mają lekturę już za sobą. Świetne jest też to, że prawie nikt z zespołu o niej nie wiedział - tylko ja, Jürgen, Billy Hogan, James i Mike Gordon. James zapytał się mnie, co jeśli sezon nie pójdzie zgodnie z planem, bo mieliśmy gorszy okres. W zeszłym roku ciężko było nam zakwalifikować się do Ligi Mistrzów.
- Powiedziałem mu, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Wiedziałem to, bo w okresie przygotowawczym Mo Salah, Sadio Mané i inni chłopcy byli razem przez cztery tygodnie, mogliśmy trenować rano oraz po południu. Mieliśmy dużo czasu na wszystko. Oni stworzyli niesamowitą więź i ducha zespołu, więc wiedziałem, że to będzie świetny sezon. Gdyby jednak tak nie było, ludzie i tak by przeczytali książkę i zdaliby sobie sprawę, że dobre drużyny tworzą się w trudnych momentach. Mam nadzieję, że Jürgen i cały klub zainspirują dużo osób.
Komentarze (0)