Czy los wreszcie uśmiechnie się do Joe Gomeza?
Byłoby zrozumiałe, gdyby Joe Gomez zdecydował się opuścić Liverpool tego lata. Nikt nie miałby mu za złe, gdyby naciskał na transfer z klubu. Reprezentant Anglii większość sezonu 2021/22 spędził siedząc i obserwując rozwój sytuacji. Odrodzenie Joëla Matipa oraz dobre występy pozyskanego za 36 milionów funtów Ibrahimy Konaté u boku Virgila van Dijka sprawiły, że spadł na 4. miejsce w hierarchii środkowych obrońców Liverpoolu.
Gomez nie wystąpił w żadnym z trzech spotkań finałowych The Reds w zeszłym sezonie. Mimo, że był zdrowy przez większość kampanii, tylko cztery razy wychodził w pierwszym składzie w meczu Premier League, do tego za każdym razem zastępując Trenta Alexandra Arnolda na prawej obronie, zamiast grając na swojej ulubionej pozycji środkowego obrońcy.
Gdy świętował swoje 25. urodziny w maju, wydawało się, że jego kariera jest na rozdrożu. Transfer z pewnością pomógłby mu w regularnej grze, której tak pragnął, szczególnie mając na uwadze zbliżające się Mistrzostwa Świata w Katarze. Aston Villa i Newcastle United były ponoć wśród klubów, które bacznie przyglądały się sytuacji Gomeza.
Klopp jednak dał jasno do zrozumienia, że chce mieć obrońcę pod ręką i postrzega go jako integralną część swojego projektu. Te słowa zostały poparte propozycją nowej, pięcioletniej umowy od dyrektora sportowego The Reds Juliana Warda. Ostatecznie w zeszłym miesiącu urodzony w Londynie obrońca zdecydował się podjąć wyzwanie i podpisać nową umowę z klubem. Nie chciał wykonać kroku wstecz.
- Właściwie to zaakceptowałem fakt, że muszę podjąć wyzwanie - wyjaśnił Gomez.
Obrońca postrzega tę sytuację jako „nowy start”, którego częścią jest zmiana numeru z 12 na 2. Z pewnością chciałby, by wraz z tą zmianą odmienił się także jego los. Jego postępy od czasu dołączenia do klubu z Charltonu Athletic w 2015 roku za 6 milionów funtów były niejednokrotnie hamowane przez ciężkie urazy.
Było zerwanie więzadła ACL podczas gry dla reprezentacji Anglii U-21 wkrótce po tym, jak Klopp przejął zespół z rąk Brendana Rodgersa. Była kontuzja ścięgna Achillesa, gdy wracał już do sprawności, a to sprawiło, że dopiero w styczniu 2017 roku zagrał po raz pierwszy dla swojego nowego menedżera. Później jeszcze operacja kostki wykluczyła go z finału Ligi Mistrzów w 2018 roku, a w następnym sezonie doznał złamania nogi po wejściu Bena Mee na Turf Moor.
W międzyczasie było jednak też wiele pamiętnych chwil. Błyszczał swoją jakością w czasie zwycięskiej kampanii 2019/20, gdy występował u boku Van Dijka. Bliscy przyjaciele poza boiskiem i dobrze rozumiejący się na nim obrońcy w pewnym momencie zachowali 10 czystych kont w 11 meczach. 43 występy Gomeza we wszystkich rozgrywkach to największa liczba meczów, jaką zgromadził w ciągu jednego sezonu w swojej karierze.
Kiedy w październiku 2020 r. lekkomyślne wejście Jordana Pickforda pozostawiło Van Dijka z rozdartym więzadłem ACL, znaczenie Gomeza dla Liverpoolu nigdy nie było większe. Jednak miesiąc później i jego sezon został okrutnie zakończony, gdy podczas treningu z Anglią zerwał ścięgno rzepki w lewym kolanie i przeszedł operację. Gdy później wypadł również Matip, kryzys obronny w zespole Kloppa nasilił się.
- Byłem w tym miejscu już wcześniej, wiem, czego to wymaga, wrócę lepszy i silniejszy niż kiedykolwiek - obiecał wówczas Gomez.
- To część Bożego planu. Wierzę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu.
Uznanie Kloppa dla Gomeza weszło na nowy poziom nie tylko dzięki temu, jak poradził sobie z kolejnym wyczerpującym programem rehabilitacyjnym, ale także dzięki postawie, jaką okazywał w Centrum Treningowym AXA w okresie, gdy jego czas gry był tak ograniczony w zeszłym sezonie. Ani razu nie zrobił awantury, gdy spadł w hierarchii, zawsze przedkładał interesy zespołu ponad własne. Sporadyczne występy nigdy nie dały mu okazji do wypracowania tak bardzo potrzebnego rytmu, a pierwszym wyborem na środku obrony w pierwszej połowie sezonu 2021/22 był Matip, zanim w nowym roku coraz większą rolę zaczął odgrywać Konaté.
Pod koniec okresu przygotowawczego przed trwającym sezonem miejsce Gomeza w hierarchii obrońców pozostało więc niezmienione. Stojące przed nim wyzwanie wydawało się tak samo duże jak wcześniej, jednak w ostatnich tygodniach sytuacja uległa zmianie.
Konaté uszkodził więzadła kolanowe w ostatnim towarzyskim meczu ze Strasburgiem, co ma wykluczyć go z gry przynajmniej do połowy września. W zeszły czwartek natomiast kontuzji pachwiny podczas treningu w Kirkby doznał Matip. Gomez nie trenował w piątek ani w sobotę z powodu stłuczenia, ale w niedzielę otrzymał zielone światło na powrót do pełnego treningu. To dlatego Klopp zdecydował się nie podejmować zbędnego ryzyka i to Nat Phillips wyszedł w pierwszym składzie przeciwko Crystal Palace.
Gomez z pewnością wyglądał dobrze, kiedy wszedł z ławki na ostatnie pół godziny. Jego tempo, czytanie gry (czterokrotnie odzyskiwał posiadanie) i podania (44 celne podania na 45 prób) pomogły Liverpoolowi poradzić sobie z przewagą liczebną przeciwnika po czerwonej kartce Darwina Núñeza.
Teraz okazja puka do drzwi Gomeza. Po całotygodniowym treningu Anglik ma w poniedziałek rozpocząć mecz z Manchesterem United na Old Trafford. Co ciekawe, będzie to pierwszy raz, kiedy Liverpool rozpocznie mecz z Van Dijkiem i Gomezem na środku obrony w Premier League od czasu dziwacznej porażki 7:2, której The Reds doznali za zamkniętymi drzwiami na Villa Park w październiku 2020 roku.
Gomez był obiektem krytyki tego wieczoru, ale kilka tygodni później pod nieobecność Van Dijka, w zremisowanym meczu z Manchesterem City na Etihad umiejętnie organizował grę linii obrony The Reds. Poniedziałkowy mecz będzie prawdopodobnie największym, jaki rozpocznie na środku obrony od tamtego czasu.
Jest w klubie tak długo, że łatwo zapomnieć o tym, jaki jest jeszcze młody (Phillips jest od niego starszy o dwa miesiące). Klopp jest przekonany, że najlepsze lata Gomez ma dopiero przed sobą
Anglia niespecjalnie narzeka na nadmiar elitarnych środkowych obrońców, a selekcjoner Gareth Southgate pozostaje wielkim fanem talentu Gomeza. Nie zwiększył on liczby swoich występów dla reprezentacji (11) w zeszłym sezonie tylko dlatego, że nie grał wystarczająco dużo na poziomie klubowym.
Gdyby utrzymał miejsce w składzie Liverpoolu w nadchodzących miesiącach, może jeszcze zgłosić swój akces do składu drużyny Anglików na Mistrzostwa Świata. Jeśli chodzi o sam talent, z pewnością powinien tam być.
- Joe jest moim zdaniem jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym angielskim środkowym obrońcą - podkreślał niedawno Van Dijk.
- Jego czas nadejdzie ponownie i mam nadzieję, że będzie w stanie to pokazać w tym sezonie
Nadszedł więc czas Gomeza w Liverpoolu.
Komentarze (35)
Pytam bo gdzieś mignęła mi taka informacja i nie wiem czy się jarać?
Oni też nie zakładali remisu że Srokami tak jak my z Fulham i Pałacykiem.