Wywiad z Martinem Škrtelem
Martin Škrtel wróci na Anfield po raz pierwszy od sześciu lat przy okazji meczu legend Liverpoolu, który odbędzie się w przyszłym miesiącu.
Słowak ma wystąpić dla zespołu legend LFC pod przewodnictwem Kenny’ego Dalglisha z Manchesterem United w sobotę 24 września.
Środkowy obrońca, który zaliczył dla The Reds 320 występów w latach 2008-2016, przeszedł w tym roku na emeryturę, jednak wciąż utrzymuje formę, grając dla amatorskiego zespołu na Słowacji jako... napastnik!
Redakcja liverpoolfc.com złapała 37-latka, by porozmawiać o nadchodzącym starciu legend północy, o życiu po przejściu na emeryturę, a także o transformacji klubu za panowania Jürgena Kloppa. Zapraszamy do lektury całego wywiadu.
Martin, w przyszłym miesiącu wrócisz na Anfield, by zagrać swój pierwszy mecz w zespole legend LFC. Jak bardzo się tym ekscytujesz?
Bardzo, ponieważ to będzie mój pierwszy raz na Anfield odkąd opuściłem Liverpool. Oczywiście, możliwość zagrania znowu dla Liverpoolu będzie czymś wyjątkowym. To wprawdzie tylko mecz legend, ale, szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać.
Biorąc pod uwagę fakt, że to będzie twoja pierwsza wizyta na Anfield od dłuższego czasu, jak bardzo brakowało ci tego miejsca?
Bardzo. Jak jeszcze grałem w piłkę, nie miałem czasu, by wrócić tu na mecz itd. Oczywiście jednak śledziłem poczynania klubu, zespołu, wciąż oglądam każdy mecz. Gdy spędzasz w jednym miejscu niemal 9 lat, to potem klub, drużyna, całe miasto pozostają w twoim sercu. Tęskniłem za tym miejscem, ale teraz wreszcie wracam. Myślę, że mogę powiedzieć, że wracamy z synem do swojego drugiego domu, ponieważ urodził się w Liverpoolu i spędziliśmy tam dziewięć lat. To zawsze będzie nasz drugi dom.
Dopiero co przeszedłeś na emeryturę w tym roku, więc pewnie będziesz chciał być jednym z najlepiej przygotowanych zawodników w meczu legend?
Staram się! Odwiesiłem buty na kołku, ponieważ miałem duży problem z plecami, nie byłem w stanie trenować i grać każdego dnia. Minęły jednak ponad dwa miesiące i leczyłem się, by rozwiązać swoje kłopoty ze zdrowiem. Powoli, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Zacząłem grać na Słowacji w amatorskiej lidze dla klubu z miasteczka, w którym się urodziłem. Zagrałem dwa mecze i wszystko było ok. Staram się utrzymać formę. Gdy otrzymałem propozycję zagrania w meczu legend, zacząłem przygotowywać się trochę bardziej na poważnie, ponieważ przychodząc na Anfield, chcesz być gotowy do gry.
Jak ci się gra w lidze amatorskiej?
Gdy opuszczałem Słowację w wieku 19 lat, zanim trafiłem do Rosji, dałem słowo jednemu z przyjaciół, że pewnego dnia, gdy przejdę na emeryturę, wrócę do tego miasteczka. Odkąd zakończyłem profesjonalną karierę, ten przyjaciel dzwonił do mnie niemal codziennie, pytając o mój powrót. Zagrałem na razie dwa mecze, zobaczymy, ile jeszcze ich będzie. To zabawa. Mam 37 lat, a jestem drugim najmłodszym zawodnikiem w zespole, więc jest zabawnie. Zmieniłem także pozycję, bo na ten moment gram jako wysunięty napastnik lub jako fałszywa 9-ka. Teraz gram przede wszystkim dla zabawy, gram z przyjaciółmi, z którymi nie widziałem się od długiego czasu.
Strzeliłeś już jakiegoś gola, grając z przodu?
Strzeliłem trzy! Zagrałem w dwóch meczach i strzeliłem trzy gole.
Jak minęły ci pierwsze miesiące emerytury - bez codziennych treningów itp.?
To było oczywiście dziwne uczucie, bo przez 20 lat grałem profesjonalnie w futbol i miałem już swoje rutynowe zachowania. Jednak to lato było dla mnie wyjątkowe, bo nigdy nie miałem dwóch miesięcy urlopu. Było też trudno, bo musiałem zakończyć karierę. Mentalnie nie byłem gotowy, by przejść na emeryturę, bo wciąż chciałem grać, jednak nie mogłem. Tak więc pierwsze dwa, trzy tygodnie były dla mnie naprawdę ciężkie, ponieważ wciąż myślałem, że może spróbuję jeszcze czegoś, żeby kontynuować karierę. Jednak skonsultowałem się z trzema, czterema lekarzami specjalistami i każdy z nich powiedział mi, że muszę to przerwać, bo moje plecy nie są gotowe na codzienne treningi i mecze. To było trudne do przyjęcia, ale teraz staram się cieszyć życiem, spędzać czas z rodziną i synem, szukając czegoś do roboty. Gdy siedzisz całymi dniami w domu nic nie robiąc, zaczynasz się nudzić. Teraz jest jednak w porządku, zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Wspominałeś, że wciąż śledziłeś poczynania Liverpoolu po swoim odejściu. Co sądzisz o transformacji klubu pod wodzą Kloppa? Byłeś tu jescze na samym początku tego procesu...
Jako fan mogę się tylko cieszyć, że sprowadziliśmy Jürgena do klubu, ponieważ odkąd przyszedł, moim zdaniem, wszystko się zmieniło. Przyszły także trofea - a to jest najważniejsze. W minionych latach Liverpool stał się tym, czym powinien być - jednym z najlepszych zespołów na świecie. Wielka w tym rola Jürgena, oczywiście także piłkarzy, klubu, fanów i wszystkich zaangażowanych. Po prostu się cieszę, że tak się stało, ponieważ byłem tam przez dziewięć lat i nie odnieśliśmy tylu sukcesów, co dzisiejszy Liverpool. Jednak "raz Czerwony jest Czerwony na zawsze”. Cieszę się z progresu, jaki poczynił klub w ostatnich latach.
Wiedziałeś, że szykuje się coś specjalnego po tym, jak Klopp dołączył do zespołu w październiku 2015 roku?
Znałem go z czasów Borussii Dortmund, nie osobiście, ale jako trenera. Odnosił tam sukcesy, odnosił też sukcesy w Mainz, więc wiedzieliśmy, że do klubu przychodzi dobry menedżer. To wielka postać. Wie, jak pracować z ludźmi, wie, jak pracować z zawodnikami, żeby przygotować ich do meczu, żeby ich zmotywować. Wszystko razem po prostu zagrało - Klopp, zawodnicy, klub, kibice. To dlatego Liverpool odnosi teraz tyle sukcesów.
Co myślisz o obecnym składzie? Na twojej pozycji klub ma sporo klasowych zawodników...
Chciałbym być menedżerem, mając do dyspozycji takich piłkarzy jak Virgil, Matip, Konaté, Joe Gomez, czy Phillips. Patrząc na to, jakimi stoperami dysponujemy, pozycję środkowego obrońcy mamy chyba najlepiej obsadzoną na świecie. To topowi zawodnicy, sam chciałbym wejść na boisko, gdybym był menedżerem i miał takich piłkarzy.
Komentarze (4)
Lanie....... to zebrali oni w zeszłym sezonie i nie w jakimś Carabao czy innym towarzyskim, legend tylko w lidze.
PS. Jeśli gracze, którzy wystąpili w tym 4-0, między innymi Salah, Firmino, Diaz, Nunez, Keita, Thiago, VVD, Alisson, Fabs, TAA, Konate, Robertson i reszta spółki to dla Ciebie akademia to nieźle odklejony jesteś :D
Co do dalszej części to czytanie ze zrozumieniem się kłania. Prawie cała lista która wymieniłeś weszła na boisko po 60' i cała ta lista odbyła może jeden trening po kilkutygodniowych urlopach. Jeśli nie pamiętasz kto wychodził w podstawie to właśnie Ty jesteś odklejony pisząc takie bzdury.