Neville po meczu z Arsenalem
Gary Neville mówi, że Liverpool wyglądał jak cień samego siebie w drugiej połowie meczu przegranego z Arsenalem 3:2.
Karny Bukayo Saki rozstrzygnął wynik i zapewnił zwycięstwo Arsenalowi, który powrócił na szczyt tabeli Premier League, 14 punktów przed drużyną Jürgena Kloppa.
Pomimo mniejszego posiadania piłki niż goście, Arsenal oddał więcej strzałów na bramkę i wygrał więcej pojedynków indywidualnych na Emirates Stadium.
Liverpool zajmuje 10. miejsce w tabeli i w najbliższą niedzielę będzie gościł u siebie Manchester City. Neville twierdzi, że kibice The Reds mają prawo czuć się zaniepokojeni, zwłaszcza po drugiej połowie meczu w północnym Londynie.
W swoim podcaście Neville zapytał: - Dla Liverpoolu to nagły zwrot, czy lekki upadek w kategoriach tego, co dzieje się w tym momencie?
- W pierwszej połowie myślałem, że naprawdę dobrze zareagowali na elektryzujący początek. Druga połowa była jednak niepokojąca dla Liverpoolu. Wyglądali jak cień samego siebie.
- Ogólnie rzecz biorąc, ich występ w drugiej połowie będzie zmartwieniem dla Jürgena Kloppa - nie tylko praca z piłką, ale także ich zdolność do docierania do piłki, pressingu i zakłócania przebiegu gry.
- Pięć, czy sześć lat temu był taki moment, Pochettino był w Tottenhamie, Klopp oczywiście w Liverpoolu, gdzie wcześniej nie widziałem takiego agresywnego i goniącego futbolu.
- Wiedzieliśmy, że Jürgen Klopp przybył do tego kraju z heavy metalowym futbolem będącym faktycznym założeniem i zasadą, ale przeciwko Arsenalowi nie widzieliśmy heavy metalu, a tylko gitarę basową.
- W drugiej połowie byli naprawdę, naprawdę letargiczni - dodał Neville. - Gdybym był kibicem, trenerem lub graczem Liverpoolu, w tej drugiej połowie byłbym zaniepokojony.
- Ten zespół i ten menadżer Liverpoolu mają wystarczająco dużo kredytu. W porównaniu z resztą, ten menadżer Liverpoolu wykonał najlepszą robotę ze wszystkich menadżerów w ciągu ostatnich sześciu, siedmiu lat, z tym, z czym miał do czynienia w kwestii budżetu.
- Mają więc wystarczający kredyt, abyśmy nie szaleli i nie mówili, że to koniec Liverpoolu. Nie oto tutaj chodzi, mimo że pojawiają się niepokojące znaki i obawy.
- Problemem były energia i apetyt w meczach rozgrywanych w ciągu ostatnich kilku lat, jeśli chodzi o próby obrony i nacisku.
- Wyglądają na lekko zbitych z tropu, a w piłce nożnej to za dużo. Lekkie zejście z trasy dla zawodników światowej klasy to za wiele.
Komentarze (2)
Czapki z głów za ten komentarz