Liverpool potrzebował Konaté
Gdy w doliczonym czasie Alisson złapał piłkę po dośrodkowaniu, Ibrahima Konaté wyciągnął w jego stronę zaciśniętą pięść. Rozemocjonowany, ale tryumfujący, młody Francuz wiedział, że robota została wykonana.
Dwie bramki Mohameda Salaha z pierwszej połowy zapewniły Liverpoolowi wygraną w trudnym meczu na Tottenham Hotspur Stadium, ale taki rezultat wziął się w dużej mierze z dobrej postawy obrony.
Po przerwie drużyna Jürgena Kloppa oddała inicjatywę i zmagała się z ciągłymi atakami gospodarzy.
Po raz kolejny widoczny był brak wsparcia, ale zapracowana linia obrony zachowała wysoki poziom nawet po bramce Harry’ego Kane’a.
Owszem, mieli mnóstwo szczęścia podczas nerwowej końcówki, ale wiele zawdzięczają wspaniałemu występowi Ibrahimy Konaté, który po raz pierwszy w tym sezonie zagrał w lidze od pierwszej minuty. Gdy wokół szalała burza, on razem z Virgilem van Dijkiem pozostawał spokojny i opanowany.
Stoper kupiony za 36 mln funtów z RB Lipsk wygrał 11 z 13 pojedynków (85%), w tym siedem z ośmiu pojedynków powietrznych (88%). Za każdym razem, gdy piłka wpadała w pole karne, był na posterunku.
Konaté wybił piłkę osiem razy - o pięć więcej, niż jakikolwiek inny gracz z pola z obu drużyn - miał również trzy odbiory i dwa przechwyty. Jedenastokrotnie odzyskał piłkę - pod tym względem dorównał mu jedynie Pierre-Emile Hojbierg.
Tak wiele uwagi poświęcono problemem Liverpoolu w linii pomocy i tak dużo mówiono o tym, że absencja Luisa Diaza i Diogo Joty osłabiła siłę ognia, że nieobecność Konaté zupełnie umknęła uwadze.
Kontuzjowany podczas okresu przygotowawczego pod koniec lipca w meczu ze Strasbourgiem, doznał kolejnego urazu w meczu Ligi Mistrzów przeciw Rangersom krótko po powrocie z rekonwalescencji. To był trudny czas.
Klopp na szczęście może korzystać z usług Joëla Matipa i Joe Gomeza, ale istnieje powód, dla którego to Konaté wygrał walkę o pierwszy skład w drugiej połowie poprzedniego sezonu.
To Konaté wyszedł w pierwszym składzie w dwóch majowych finałach - FA Cup oraz Ligi mistrzów i, co zrozumiałe, dojrzał podczas swojego pierwszego sezonu na Anfield. Sztab trenerski ceni sobie jego dojrzałość i charakter, co było widać, gdy nic sobie nie robił ze swojego błędu, który kosztował Liverpool bramkę w kwietniowym meczu przeciw Benfice.
Finał Ligi Mistrzów z Realem Madryt był jedynym (na 29) przegranym spotkaniem Liverpoolu we wszystkich rozgrywkach, gdy Konaté zaczynał od pierwszej minuty. I tak w Paryżu Francuz był prawdopodobnie najlepszym graczem the Reds na boisku.
Po tym jak nie został okiwany przez 90 minut w meczu z Napoli, Klopp zdecydował się wystawić go w miejsce Gomeza w niedzielnym starciu, a kredyt zaufania został spłacony. Jakże Liverpool go potrzebował.
- Absolutnie. Ibou w pierwszej połowie był niezwykły. To jego znakomity mecz - powiedział Klopp.
- Cieszymy się, że go mamy. Długo go z nami nie było, a teraz zagrał dwa mecze od początku z rzędu. To duża intensywność, mam nadzieję, że ma się dobrze i możemy iść dalej.
Utrzymanie go przy zdrowiu to ważne zadanie, ponieważ 23-latek ma ogromny potencjał. Może być kluczowym graczem Liverpoolu przez najbliższą dekadę.
Konaté zawiera cały pakiet umiejętności, których nie dadzą ani Matip, ani Gomez. Jest bardzo szybki – kluczowa sprawa przy wysoko ustawionej linii obrony – a do tego silny. Nie da się go przepchnąć. Dobrze czyta grę i nie ma problemów z komunikacją. Do tego bardzo przydaje się przy stałych fragmentach gry w obu polach karnych.
Pau Torres z Villareal, Benoit Badiashile z Monaco i Jules Kounde z Sevilli (aktualnie w Barcelonie) również byli na krótkiej liście Liverpoolu, ale w lecie 2021 roku klub ostatecznie zdecydował się na usługi Konaté. Nie mieli powodu, żeby żałować swojej decyzji. To była błyskotliwa inwestycja, szczególnie biorąc pod uwagę niedostatek topowych stoperów.
W niedzielę Konaté musiał naprawiać błędy Trenta Alexandra-Arnolda, gdy gracze Tottenhamu zagrywali w przestrzeń za plecami prawego obrońcy. Zawsze na posterunku, doskonale radził sobie z tym niebezpieczeństwem. Raz odebrał piłkę Ryanowi Sessegnonowi tuż przed strzałem, kiedy indziej Ivan Perisić próbował go przepchnąć, ale zwycięzca tego pojedynku mógł być tylko jeden.
W drugiej połowie Konaté i jego koledzy przeżywali trudne chwile. Nie radzili sobie z utrzymaniem się przy piłce i rosnącym naciskiem rywali. Po tym jak Kane doskonale umieścił piłce w siatce strzałem w dolny róg bramki, Konaté nie pozwolił mu powtórzyć tego zagrania raz jeszcze.
Jeśli Liverpool zamierza coś osiągnąć w tym sezonie musi stale podwyższać sobie poprzeczkę i lepiej kontrolować przebieg meczu. To jednak nadejdzie po Mistrzostwach Świata. Dopóki nie wrócą gwiazdy piłkarze Kloppa muszą walczyć o co się da i z pewnością zostawili zdrowie na boisku, aby zapewnić sobie pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w lidze od maja.
Wymachy pięścią Kloppa w stronę przyjezdnych kibiców nabierają innego smaku po kolejnych ligowych porażkach. Było tyle samo ulgi co uniesienia. Fakt, że zajmują ósme miejsce i tracą siedem punktów do czwartej pozycji świadczy o skali problemów, które trzeba naprawić.
- W poprzednim sezonie byliśmy bliscy wygrania czerech rozgrywek, ale dwukrotnie zremisowaliśmy z Tottenhamem, więc trudno jest odnieść tu zwycięstwo - dodał Klopp.
- Musimy pokazać postawę i zaangażowanie w obronie. Musimy pokazać, że stracona bramka nas nie dobija. Myślę, że reakcja była dobra. Wciąż walczymy. Daliśmy z siebie wszystko i to lubię najbardziej.
- Nie można być konsekwentnym tylko poprzez granie niezwykle dobrze, chodzi o to, żeby być odpornym, co dziś pokazaliśmy.
Konaté jest tego uosobieniem.
James Pearce
Komentarze (8)