Fabinho odpowiedział na kilka luźnych pytań
Fabinho mianował Kostasa Tsimikasa największym śmieszkiem w drużynie, a także wyjaśnił, dlaczego właśnie Ronaldo jest brazylijską legendą, z którą chciałby zagrać.
Pomocnik The Reds wziął ostatnio udział w spotkaniu Q&A ze Sky Sports – poniżej prezentujemy najlepsze fragmenty wywiadu.
O ulubionym momencie w koszulce Liverpoolu…
Mecz z Barceloną, rewanż na Anfield. Mecz i wynik były niespotykane – ale chwila po ostatnim gwizdku, dzielona z innymi zawodnikami, sztabem i kibicami była najbardziej wyjątkowym momentem, czymś naprawdę specjalnym w mojej karierze. To jedno z najlepszych doświadczeń w całej mojej piłkarskiej karierze. Dlatego ten mecz był tak niezwykły.
O najtrudniejszym przeciwniku, z jakim miał do czynienia…
Prawdopodobnie Leo Messi. Zawsze chciałem zagrać przeciwko niemu, aby zobaczyć, jak radzi sobie na boisku. Messi jest jednym z najlepszych piłkarzy w historii sportu, ale zawsze chciałem się z nim zmierzyć, aby zobaczyć czy na żywo jest taki sam – i był naprawdę dobry. Myślę, że grałem przeciwko Messiemu może trzy razy. Za pierwszym razem strzelił nam dwie bramki, to był pierwszy mecz na Camp Nou w półfinale Ligi Mistrzów. Zawsze, gdy dostawał piłkę, mógł zrobić coś niezwykłego, jakieś podanie, indywidualna rajd. Tacy gracze nie potrzebują zbyt wiele, aby stworzyć zagrożenie.
O najzabawniejszym zawodniku w składzie The Reds…
Kostas Tsimikas, grecki Scouser. Ten facet jest po prostu szalony, zawsze żartuje ze wszystkimi. Wygląda na zawsze szczęśliwego, jest typem faceta, którego chcesz mieć w swoim towarzystwie. To naprawdę miły gość.
O brazylijskiej legendzie, z którą chciałby zagrać…
Ronaldo, O Fenômeno. Po Pele jest najlepszym Brazylijczykiem. Nie widziałem Pele grającego, dlatego wybrałem Ronaldo – oglądałem jego mecze, widziałem, jak wygrywał Mistrzostwa Świata z Brazylią i był wtedy najlepszym zawodnikiem turnieju. A więc Ronaldo. Co za napastnik – tempo, siła, zręczność. Chętnie bym z nim zagrał.
O swoim prawdziwym imieniu…
Nie nazywam się Fabinho. Nazywam się Fabio, Fabio Tavares, ale w Brazylii do każdego imienia dodajemy „inho”, więc zaczęto mnie nazywać Fabinho i do dziś nazywam się Fabinho. Kiedy zaczynałem karierę, zapytałem mamę, co woli – Fabinho czy Fabio – a ona odpowiedziała, że Fabinho, więc zostałem z Fabinho.
Komentarze (3)