Max Kruse o przeprosinach Kloppa
Liverpool był przygotowany do pozyskania niemieckiego napastnika, Maksa Kruse, na zasadzie wolnego transferu w 2019 roku. Plany "pokrzyżował" jednak heroiczny występ Divocka Origiego.
Sezon 2018/2019 był wspaniały dla ofensywnego tercetu Jürgena Kloppa. Mohamed Salah, Sadio Mané i Roberto Firmino strzelili w sumie 69 goli.
Ostatecznie jednak gwiazdą sezonu został zawodnik, który spędził zaledwie 669 minut na boisku.
Origi wrócił z przeciętnego wypożyczenia do Wolfsburga i po odrzuceniu oferty Wolves, wrócił do kadry Liverpoolu. Strzelił siedem goli, w tym dwa historyczne trafienia przeciwko Barcelonie.
Jego drugi gol w pamiętnym półfinale Ligi Mistrzów ostatecznie wpłynął nie tylko na jego przyszłość, ale także na tą Maksa Kruse.
- Byliśmy w kontakcie telefonicznym z Jürgenem od lutego - tłumaczył zawodnik, który miał przejść do Liverpoolu na zasadzie wolnego transferu z Werderu Brema. - Byłem praktycznie zawodnikiem Liverpoolu, brakowało tylko podpisu na kontrakcie. To byłoby zwieńczenie mojej kariery. Niestety wszystko potoczyło się inaczej.
- Sturridge i Origi mieli odejść, a ja miałem trafić do klubu. Taki był plan. Wtedy Origi zaczął strzelać w drugiej połowie sezonu i klub zmienił zdanie.
W tym samym czasie pojawiły się doniesienia o zainteresowaniu ze strony Liverpoolu. Jak wyjaśnia 34-letni zawodnik, zwyżka formy Origiego spowodowała rozczarowanie.
- Jürgen zadzwonił do mnie i powiedział "przepraszam Max, decyzja jest taka że zatrzymujemy Origiego. Niestety nie będziemy mogli cię sprowadzić."
- W ostatniej chwili mój transfer do Liverpoolu legł w gruzach. Byłem bardzo rozczarowany.
Kruse ostatecznie trafił do Fenerbahçe, gdzie spór o spóźnione pensje zmusił go do wczesnego skrócenia kontraktu, po czym wrócił do Bundesligi w barwach Union Berlin.
W styczniu tego roku wrócił do Bremy, ale pod koniec listopada rozwiązał kontrakt za porozumieniem strony z powodu sporu z menedżerem, Niko Kovačem.
Nie można się dziwić rozczarowaniu Kruse w kwestii niedoszłego transferu do Liverpoolu ale z perspektywy czasu wygląda na to, że The Reds uniknęli w tej sytuacji kłopotów.
Komentarze (1)