Hit nie zawiódł, Liverpool odpada z Pucharu Ligi
Liverpool po niesamowitych emocjach przegrywa z Manchesterem City 2:3 i odpada z rozgrywek Carabao Cup! Drużyna Obywateli trzykrotnie musiała wychodzić na prowadzenie, aby w końcu dowieźć zwycięstwo nad The Reds.
Obie ekipy już dwukrotnie mierzyły się ze sobą w tym sezonie. Dwa razy górą w tych starciach byli podopieczni Jürgena Kloppa. Pod koniec lipca podczas meczu o Tarczę Wspólnoty Liverpool ograł 3:1 drużynę Pepa Guardioli, a w połowie października The Reds pokonali Obywateli na Anfield 1:0 po bramce Mohameda Salaha. Stawką pojedynku na Etihad był ćwierćfinał Pucharu Ligi.
Dziesięć minut potrzebował Manchester City, a w zasadzie Erling Haaland, aby skruszyć mur defensywy Liverpoolu. Ekipa Pepa Guardioli od początku narzuciła swoje warunki gry i była aktywna w grze ofensywnej i całkowicie zasłużenie objęła prowadzenie. Kevin De Bruyne dograł na pole karne do wbiegającego na piąty metr Norwega, a ten uprzedził Joe Gomeza w dotarciu do futbolówki i uderzeniem z woleja pokonał Kellehera.
Liverpool nie pozostał dłużny. The Reds zakpił sobie z dobrej gry defensywy City i już w 20. minucie meczu Fábio Carvalho wyrównał na 1:1. Akcja prawą stroną przyniosła nieco więcej miejsca dla Joëla Matipa, który dojrzał dobrze ustawionego Milnera. Wieloletnie doświadczenie Anglika dało efekt pod postacią asysty - podania w głąb pola karnego do niepilnowanego Carvalho. Portugalczyk strzałem w długi róg pokonał Ortegę, co wywołało euforię wśród fanów gości.
W 36. minucie poważne ostrzeżenie ze strony City mogło, a w zasadzie powinno przerodzić się na gola. Piękne dogranie na pole karne De Bruyne wykończył uderzeniem Gündoğan, ale między słupkami bramki Liverpoolu stanął na wysokości zadania Kelleher. Jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę szansę na gola miał Darwin Núñez, ale strzał Urugwajczyka był minimalnie niecelny.
Zaraz po przerwie nastąpiło kolejne trzęsienie ziemi pod bramką Liverpoolu. Szybka akcja i przerzut piłki do Riyada Mahreza, a następnie błyskotliwe kierunkowe przyjęcie piłki totalnie zszokowało Andy'ego Robertsona i Szkot razem z Kelleherem mogli się przyglądać jak Algierczyk precyzyjnym uderzeniem w długi róg umieścił piłkę w bramce i wyprowadził the Citizens na prowadzenie. Natomiast radość gospodarzy nie trwała zbyt długo. Zaledwie po 81 sekundach od trafienia Mahreza padł gol na 2:2. Liverpool wyszedł z jeszcze szybszą kontrą. Podopieczni Jürgena Kloppa wykorzystali szybkość Darwina Núñeza, a Urugwajczyk nie połasił się na bezpośredni strzał, a na podanie do Mohameda Salaha, który bez większego trudu wyrównał stan rywalizacji na Etihad.
Jeszcze w trakcie pierwszego kwadransa drugiej połowy oglądaliśmy kolejnego gola. Kevin De Bruyne wspaniale dośrodkował na pole karne do niepilnowanego Nathana Aké, a temu nie pozostało nic innego jak zakończyć strzałem głową i w 58. minucie meczu po raz trzeci wyprowadzić drużynę na prowadzenie.
W 72. minucie Liverpool, a tak naprawdę to Darwin Núñez powinien zdobyć gola. Urugwajczyk wykorzystał błąd w ustawieniu Manchesteru City i popędził w kierunku bramki Ortegi. Wszystko zrobił doskonale poza marnym wykończeniem. To była jego trzecia sytuacja, w której powinien zachować się znacznie lepiej. Ale co by nie mówić, na emocje nie mieliśmy prawa narzekać. Mecz spełniał wszelkie oczekiwania aż do końcowego gwizdka. Mimo braku kolejnych bramek, na murawie panowała wysoka temperatura do ostatnich minut. Manchester City zdołał dowieźć zwycięstwo 3:2 i zameldował się w ćwierćfinale Pucharu Ligi.
Składy:
Manchester City: Ortega - Lewis, Akanji (61' Stones), Laporte, Aké - De Bruyne, Rodri, Gündoğan (88' B. Silva) - Mahrez, Haaland (73' Foden), Palmer (73' Grealish)
Liverpool: Kelleher - Milner (38' Phillips), Matip, Gomez, Robertson - Elliott (57' Henderson), Bajčetić (46' Fabinho), Thiago (70' Keïta) - Salah, Núñez, Carvalho (46' Oxlade-Chamberlain)
Komentarze (171)
Anyway ja naprawdę polecam Ci oglądnąć jakieś mecze Carolla, bo żadnych pewnie nie widziałeś i sobie porównaj jak grał tamten poprzedni.
Gomez-byłem przeciwny dawaniu mu nowego kontraktu,on jest za słaby na LFC a Nat pokazał mu jak grać.
Przegrywamy pojedynki w drugiej linii, dobrze że mamy opanowanego Caju na bramce.
Mimo to jesteśmy w stanie to wygrać!
PS Rodri! jak ja nie cierpię tego palanta😡
Offtopic, muszę powiedzieć, że jak widzę Carvalho to wygląda mi jak postać żywcem wyjęta z "Narcosa" czy innego południowoamerykańskiego kartelu :D
I co Grzesiu :)?
Here I AM, rock You like a Naby K.
>pod każdym postem
Zrobiłem to 3 razy, w tym 2 razy dzisiaj bo Twoja labilność jest zabawna.
Potrzebujemy 2-3 jakościowych piłkarzy od zaraz, Edwardsa, który potrafił kupować takich gości za śmieszne pieniądze już nie ma, więc trzeba wydać jakieś 150 mln. Już widzę jak FSG daje 150 mln w zimę na transfery. Nie ma szans z tymi właścicielami
I pierwszy 🏆poszedł się je..
Ale optymistą po tym meczu nie jestem, mamy bardzo niezrównoważony skład, poowa do odsiewu Keita, Ox, Gomez, Philips, Milner, część jeszcze nie jest gotowa - Elliot, Carvalho, Bajcetić, a część dziś mnie zwyczajnie zawiodła-Andy, Darwin, Thiago, Fabinho, Salah.
Albo nas ktoś przejmie i będzie dobrze albo będzie bardzo źle.
7mln to kilka przyczep węgla.
Ogólnie ja nie widziałem w tym meczu jakiejś dużej różnicy u kogokolwiek w stosunku do tego co było przed MŚ. Salah jak niewidoczny był taki jest, Robertson jak nie umie strzelać i pozwala napastnikowi uderzyć z lepszej nogi tak dalej pozwala, Elliott jak nie umiał bronić na tej pozycji w pomocy, tak dalej nie umie, Nunez jak był chaotyczny, tak dalej jest itd. Zobaczymy dalej Vvd i Arnolda, bo ich najbardziej ciekawy jestem. Nie gotowa to jest drużyna na wielkie granie w tym momencie.
Trent niby jest w tragicznej formie, ale przynajmniej jest w stanie przerzucać piłkę z dokładnością do milimetra, przez co pewne braki w środku i trudności z wychodzeniem spod pressingu nie są aż tak widoczne.
Mało składności, Nunez świetnie wkleja się w linię ataku, potrafi zagrać fajną piłkę w tempo, ale są problemy z utrzymywaniem się przez niego, a to jest w naszym przypadku kluczowym aspekt. Dopóki nie wróci Diaz, to on powinien grać na skrzydle, bo można wykorzystać jego atuty.
Keita, Ox niesamowicie daremni, powiedziałbym wręcz, że toporni. Ładna piłka od Oxa w ciągu tylu minut, to naprawdę za mało. To wszystko co nas wyroźniało i na czym bazował nasz styl gry, nie jest mozliwy do realizacji, kiedy jedynymi kto jest w stanie wyskoczyc do pressingu, to Hendo, Salah i Nunez.
Trochę niesmak po tym meczu, ale z drugiej strony- cały sezon tak wygląda.
To nie wina managera, nie wina piłkarzy, to WSZYSTKO WINA FSG!!!!!!!
Są pazerni nic nie dadzą na stół a to działa w dwie strony! Za puchary pieniądze biorą a w zamian nic. W obecnej sytuacji są dla mnie kurw....mi!!!
The Reds YNWA!!!
Który to już piłkarz, którego tutaj mieszają z błotem w pierwszym sezonie gry.....
Pamiętasz pierwszy sezon Thiago ?
Nie widzisz, że drużyna generalnie jest pod formą, a i w klubie dzieją się zawirowania ?
Mnie też wczoraj bolał brak skuteczności Darwina, bo wygralibyśmy ten mecz, gdyby wykorzystał to co miał, ale taka jest piłka.... Ja widzę, że jak już Nunez poprawi skuteczność, to będziemy mieli 9'tke z prawdziwego zdarzenia jakiej nam było trzeba.