Klopp przed meczem z Mewami
Jürgen Klopp wziął udział w konferencji prasowej przed meczem Liverpoolu z Brighton & Hove Albion.
W sobotę o godz. 16:00 czasu polskiego the Reds rozpoczną starcie na American Express Community Stadium.
Klopp poruszył wiele kwestii podczas spotkania z dziennikarzami zorganizowanym w AXA Training Centre przed starciem z Mewami.
Oto, co miał do powiedzenia.
Na temat wagi spotkania z Brighton...
Czy dla nas jest jakaś różnica między meczami? Nie jestem pewien. Wszystkie mecze są bardzo ważne, a to starcie jest dla nas istotne z różnych przyczyn. To interesujące, że drugą część sezonu po mundialu zaczęliśmy od dwóch zwycięstw, a potem przegraliśmy w lidze i zremisowaliśmy w pucharze. Rezultat to rezultat, ale były fragmenty, które nam się nie podobały. To z pewnością prawda.
Tak, mamy problemy. Wszyscy wiedzą o kontuzjach i podobnych sprawach, ale i tak powinniśmy sobie lepiej radzić. Mogliśmy lepiej wykorzystywać nasze okazje i ciągle nad tym pracujemy. To oczywiście trudne, gdy skład jest obecnie taki wąski. Musimy być bardzo ostrożni w nadchodzących spotkaniach, ale trening w tym tygodniu był dobry, podobał mi się. Do Brighton trzeba podejść z odpowiednim respektem, bo chyba już nikt ich nie lekceważy. Ważnym jest, żeby zdawać sobie sprawę z tego, kim są. Kto by pomyślał, że ich statystyki dotyczące posiadania piłki tak się poprawią po odejściu Grahama Pottera. Pan De Zerbi kocha posiadanie piłki, więc grają naprawdę nieźle i są pewni siebie. Bez presji, ale jeśli zakwalifikują się do europejskich pucharów, to będzie coś wielkiego. Naprawdę wielkiego.
Sytuacja jest niejednoznaczna, ale mamy szansę pojechać do nich i sprawić im prawdziwe problemy. Nawet gdy byliśmy w szczytowej formie, wyjazdy do Brighton były trudne. Nie dało się tam pojechać i po prostu wygrać spotkania. Jeśli chcieliśmy coś ugrać, musieliśmy się nieźle wysilić i taki mamy też plan tym razem.
Na temat tego, czy widzi jakiekolwiek szanse na ruchy klubu w tym oknie transferowym...
Nie sądzę, taka jest sytuacja. Jest jak jest. Muszę o tym mówić, bo mnie pytacie i tyle. Moim zadaniem jest korzystanie z dostępnych zawodników. To nie problem, podoba mi się nasz zespół i tak dalej, ale gdy zaczynasz dokonywać zmian, uświadamiasz sobie, że brakuje nam teraz trzech, czterech, pięciu opcji. Gdy pojawia się rozwiązanie, okazuje się, że jest nim młody zawodnik, co jest w porządku. Taka jest sytuacja i nie rozwiążesz wszystkich problemów w czasie okna transferowego. W krainie snów kupujesz piłkarzy i dołączasz ich do składu, ale nie sądzę, że to się wydarzy.
Na temat wpływu Roberto De Zerbiego na Brighton...
Jest dobry. Wcześniej grali Potter-ball, teraz grają De Zerbi-ball, tak to wygląda. Pokazał to na Anfield. Był na tyle rozważny, że nie zrobił zbyt wielu zmian. Nie wiem, ile dni przed tym starciem przyszedł do klubu, trzy, cztery? To zawsze trudne. Radzili sobie bardzo dobrze, ale od tego czasu bardzo ich szanuję. Muszę przyznać, że robi tam naprawdę dobrą robotę. Przeforsować swoje pomysły i zmienić to, co zdaniem chyba wszystkich działało dobrze, a jednocześnie odcisnąć piętno. Widać różnicę. To była dobra decyzja podjęta przez Brighton, żeby po Grahamie ściągnąć De Zerbiego, ponieważ jego założenia i filozofia posiadania piłki są podobne. Zatem to mądra decyzja.
Oczywiście radzi sobie niesamowicie dobrze, a gdy wszystko idzie zgodnie z planem, wszyscy stają się o 10-20% lepsi. Pewność siebie zmienia wszystko w piłce nożnej, a oni są pełni pewności. Mecz z Arsenalem, gdy przegrali 2-4, był na najwyższym poziomie. Mieli chyba 67% posiadania piłki, czy coś takiego. Arsenal strzelił trzy bramki z kontrataków. Boisko w Brighton jest ociupinkę szersze, więc jest więcej miejsca, które trzeba pokryć. To trudne, ale naprawdę nie mogę się już doczekać, bo mieliśmy dobry tydzień. Mam nadzieję, że ci, którzy byli dostępni w tym tygodniu, nie wypadną ze składu i będziemy gotowi do walki.
Na temat Mohameda Salaha, który ma szansę zagrać po raz 300 na angielskich boiskach...
Kilka rzeczy się wydarzyło przez ten czas. Co za przygoda! Nasze i jego marzenia się spełniły w tym okresie, ale to jeszcze nie koniec. Po tych wszystkich latach, po tych wszystkich meczach Mo jest cały czas niebezpieczny i ciągle w dobrej formie, a to bardzo ważne. Najważniejsze jest to, że jest dostępny niemal zawsze. To równocześnie oznacza, że przy tak dużej ilości spotkań, czasem zaliczy gorszy występ, ale na szczęście to nie zdarza się zbyt często. Dopasowaliśmy się idealnie. Nikt nie wiedział czy tak się stanie, gdy do nas przyszedł, ale taką mieliśmy nadzieję i to się spełniło.
Na temat tego, co jest potrzebne, żeby się poprawić względem ostatnich spotkań...
Tak, jak powiedziałem, to był dobry tydzień i doskonale rozumiemy sytuację. To jasne. Nie jestem w 100% pewien jak to powiedzieć, ponieważ jestem Niemcem, nie Anglikiem, ale chcę wygrywać walkę o piłkę w odpowiednich momentach, a nie powalać przeciwnika na ziemię. Nie jest tajemnicą, że nasz sposób gry opiera się na bronieniu skoncentrowanym na piłce. To oznacza, że jeśli którykolwiek rywal na boisku znajduje się przy piłce, to powinien mieć przeciwko sobie, w idealnej sytuacji jednego gracza, w perfekcyjnej dwóch, trzech... Pierwszy musi spróbować odebrać piłkę, jeśli sobie nie poradzi, do akcji włącza się drugi, który przejmuje futbolówkę. Wyjaśniłem to w bardzo prosty sposób, ale tak to wygląda.
Jeśli przerzucimy w jedno miejsce kilku graczy i nie zdobędziemy piłki, a rywal się uwalnia, wtedy boisko wydaje się niezwykle duże. Zbyt często doprowadzaliśmy do takiej sytuacji w poprzednim meczu. Byliśmy, gdzie być powinniśmy, we trzech, a Wolves w dalszym ciągu potrafiło sobie z tym poradzić. W sytuacji jeden na jeden zbyt łatwo przegrywamy. Nie możesz wygrać meczu, jeśli przegrywasz pojedynki, to po prostu niemożliwe, a my nie wygrywaliśmy zbyt wielu pojedynków i zremisowaliśmy ten mecz. To pokazało, że większa liczba wygranych pojedynków pomogłaby nam i musimy to robić. Moje zadanie polega na tym, żeby pomóc chłopakom znaleźć się w odpowiednim miejscu, tam, gdzie wezmą udział w pojedynku. Nie mogę jednak wygrywać tych starć za nich, to niemożliwe. Rozmawialiśmy o tym, wiemy, co trzeba zrobić, a to zmieni wiele. Szczególnie teraz, w meczu z Brighton, to bardzo ważne.
Ponownie, nie zmienimy sposobu gry i nie zaczniemy powalać rywali, dostając przy tym żółte i czerwone kartki. Nigdy tego nie robiliśmy. Chcemy tylko przejmować lub blokować podania, nawet jeśli piłka wyjdzie na aut, nieważne. Ale wtedy jesteśmy bardziej obecni – taki jest pomysł. Bardzo ważne jest, żeby robić to przeciwko takiemu zespołowi, który naprawdę gra w piłkę, który buduje akcje od bramki, gra otwarcie, ma dwie szóstki, dwie dziesiątki, bez typowego napastnika - oczywiście mają napastnika, ale nie zawsze gra w ostatniej linii – a cały zespół jest zawsze wszędzie, musimy być bardzo uważni. Da się przed nimi bronić - inne zespoły to pokazały, my też to robiliśmy, teraz trzeba to wykonać. Wygrywanie pojedynków to podstawa, dlatego troszeczkę o tym porozmawialiśmy.
Komentarze (13)