Boss przed meczem z Wilkami
Jürgen Klopp wziął udział w konferencji prasowej przed meczem z Wolverhampton Wanderers. The Reds zagrają jutro wyjazdowe spotkanie na Molineux Stadium.
Oto, co menedżer miał do powiedzenia dziennikarzom zebranym w AXA Training Centre.
Na temat tego, czy ostatnie starcie z Brighton dodało mu wiary...
I tak, i nie, ponieważ przede wszystkim chcemy wygrywać mecze. Wydaje mi się, że to było możliwe w tym spotkaniu, to dobrze. Inaczej wyglądało to w poprzednim starciu z Brighton, ale teraz naprawdę mogliśmy to zrobić. Nie powinniśmy przegrać, ale zrobiliśmy to, to prawda. Od razu po meczu zawód jest ogromny, emocje biorą górę.
Wszystko szło w dobrym kierunku, gdy nagle straciliśmy bramkę, a sposób w jaki to zrobiliśmy był kiepski. Zatem tak, są rzeczy, z których musimy korzystać. To właśnie musimy pokazać jutro.
Na temat wyzwania, jakim jest granie przeciw tej samej drużynie trzy razy w krótkim odstępie czasu...
Tak, mieliśmy Brighton i Wolves, a pomiędzy Chelsea. Szczerze, nie jest to duże wyzwanie. Dokonają kilku zmian, bo na przykład Nunes i Neves nie grali razem w pucharze. Może na innych pozycjach też wyglądało to inaczej niż w spotkaniach ligowych. To może być spowodowane rotacją czy grą w różnych rozgrywkach, nie wiem. Oczywiście zmiany robią różnicę, to zdarza się często, graliśmy z Arsenalem dwa mecze z rzędu w różnych rozgrywkach. Tak, trzy mecze, ale nie w jednym tygodniu, więc mieliśmy trochę czasu pomiędzy. Oni rozgrywali spotkania, my też, więc mieliśmy materiał do analizy. Przez te tygodnie oba zespoły poznały się całkiem nieźle. Radzą sobie nieźle, już jakiś czas pracują z tym samym trenerem. Są wymagającym rywalem, byli takim w każdym starciu. Sprawdźmy, jak będzie tym razem.
Na temat tego, czy zbliżająca się seria “trudnych” spotkań zainspiruje jego zespół...
W ogóle nie dbam o serie spotkań. Musimy wykorzystać czas, jaki mamy, aby się rozwijać i grać to, co chcemy i pracować nad rzeczami, które są nam niezbędne do tego, żeby tak grać. To właśnie robimy cały czas. Rozumiem w stu procentach... z pewnością widzieliśmy postępy. Byliśmy lepsi w wielu miejscach, ale na koniec rezultat wszystko przyćmiewa. Ale będziemy walczyć o wyniki, jest się o co starać, rozegraliśmy dopiero połowę sezonu, co jest szalone, ale to znaczy, że jeszcze druga połowa przed nami. Możemy pójść w dobrym kierunku i taki jest plan. Nie chodzi o to, żeby myśleć o przyszłych spotkaniach, tylko o tym jednym, które jest przed nami – jutro przeciw Wolves. Zaczynamy drugą połowę sezonu i od nas zależy, jak to będzie wyglądać.
Na temat tego, jak trudno jest topowym graczom wrócić na szczyt, gdy zgubili formę...
Podobnie jak w przypadku mniej zdolnych piłkarzy. Jeśli następuje spadek, trzeba sobie z tym poradzić. Wszyscy widzą, że niektórzy gracze grają poniżej poziomu, do którego przyzwyczaili nas w ostatnich pięciu-sześciu latach. To nic niezwykłego. Innym też się to zdarza. Chyba najlepszym przykładem jest Marcus Rashford. Nie wiem czy on sam wiedziałby, jak wyjaśnić tę różnicę między tym, co grał w poprzednim sezonie i tym, co prezentuje w obecnym.
Oczywiście, przyszedł Erik ten Hag, nowy głos, inne podejście, wszystko to może zrobić różnicę. To nie jest tak, że w poprzedniej kampanii mu się nie chciało. Ale w tej jest świetny, tak to bywa. Musisz wykorzystać ten czas między dwoma skrajnościami, trzeba to przepracować. Nie można się w takiej sytuacji użalać nad sobą. Jest tylko jedna osoba, która może coś zmienić - ty sam. Takie rzeczy się zdarzają i będą się zdarzać dalej. Oczywiście, chodzi o to, żeby ograniczać czas gry, gdy się nie jest w formie i wrócić na właściwy tor. Zespół może w tym pomóc. Występ drużyny jest oczywiście sumą indywidualnych występów, ale działa to też w drugą stronę. Czasem zespół pomoże ci przez to przejść, ale gdy masz dwóch lub trzech tak grających piłkarzy, wszystko staje się trudniejsze.
Nie zmienia to ogólnego poglądu na zawodników, ale musisz podejmować decyzje w danym momencie dotyczące składu i tak dalej. Menedżer ma problem, gdy uświadamia sobie, że nie jest to chwilowy dołek, ale ciągnie się to dłuższy czas. Musisz pomyśleć o alternatywach. Piłkarz zmierzy się z tym problemem dwa, trzy razy w czasie długiej kariery i jest to normalne, więc trzeba przez to przejść. Wiem, że moi gracze sobie z tym poradzą i znów pokażą, jak dobrzy są.
Na temat tego, czy zamierza dokonać roszad lub zmienić swoje podejście w trudnych okresach...
Sporo zmieniliśmy. W dobrych okresach również musisz dokonywać zmian. Nie można myśleć: “To działa dobrze, mam nadzieję, że nikt nie zauważył”. Inne zespoły są świadome i się dostosowują. My robimy analizy i oni też je robią. Zawsze zmieniamy drobne aspekty. Zazwyczaj, gdy dokonujemy zmian, widzimy bezpośredni rozwój. Przyjemnie jest widzieć, że to dobry pomysł i naprawdę działa. Taka jest sytuacja teraz. Mówiłem, że mieliśmy pomysł na ligowy mecz z Brighton, ale nie wypalił. Dokonujemy zmian w ciągu roku, a w tym sezonie musimy robić to częściej niż w poprzednich.
Głównym powodem, dla którego zmieniliśmy sposób gry, jest to, że nie broniliśmy tak dobrze, jak powinniśmy. Gdy widzisz, że chłopcy nie są w stanie w danym momencie czegoś zrobić, musisz im pomóc zmianą formacji i to staramy się robić. Dosyć często graliśmy formacją 4-4-2. To część tej pracy. Znowu, tak jest zawsze - coś zmieniasz i musisz to wypracować, w innym wypadku wypadasz głupio. Coś typu: “Jaki pomysł za tym stał?”. Czasem pomysł wydaje się dobry, ale na boisku już tak nie wygląda. Tak to jest, muszę dokonać zmian przed meczem, a czy to zadziałało, dowiemy się po nim. Właśnie dlatego tak ważne jest doświadczenie. Wiem, że takie rzeczy się zdarzają, nie tracę przez to pewności siebie ani nic takiego. To normalne.
Na temat znaczenia Fabinho i tego, że w ostatnim czasie nie gra regularnie...
Nie kłócimy się na treningach ani nic takiego. To nie o to chodzi. Wie, że mu nie idzie i musi to przepracować. Tak właśnie jest. Bardzo pomaga nam teraz obecność Stefana Bajčetića, który radzi sobie znakomicie. Na tej pozycji potrzebujesz kogoś, kto odbiera futbolówkę, wspiera innych, ale również gra w piłkę. To bardzo ważne i przez lata Fabinho był na tej pozycji najlepszy. W tej chwili coś nie gra, to prawda, trzeba przez to przejść. Nie jest najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi, ale rozumie sytuację.
Komentarze (1)