Klopp właściwym człowiekiem w Liverpoolu
Dwa podania. Tylko tyle było potrzeba, aby dowiedzieć się, że to nie będzie dzień, w którym nastąpią zmiany w Liverpoolu.
Pierwsze z nich wykonał Naby Keïta ze środka boiska, podał piłkę do tyłu. To oczywiście nic nowego. Standardowa praktyka w piłce nożnej na najwyższym poziomie.
Kolejne, autorstwa Joëla Matipa, zostało posłane do przodu. To również żadna nowinka. W ten sposób zagrywa większość drużyn, wliczając w to Liverpool. Przez całe spotkanie liczyli na to, że uda im się kontrolować jego przebieg i panować nad piłką, jednak tuż po pierwszym gwizdku pierwszą rzeczą, którą zrobili było posłanie długiej piłki z nadzieją, że uda się coś z tego stworzyć.
Przynajmniej taki był zamysł. Domyślam się, że przerzut Matipa miał wylądować gdzieś w okolicach lewej strony pola karnego Wilków. Zapewne adresatem tego podania miał być Darwin Núñez.
Zamiast tego piłka znalazła się mniej więcej na wysokości pasa zawodników i spadła wprost pod nogi Rúbena Nevesa.
W promieniu niemal pięciu metrów od kapitana Wilków i ich najlepszego zawodnika, Nevesa, nie było żadnego z piłkarzy The Reds, Portugalczyk mógł zatem komfortowo się ustawić i z pierwszej piłki podać do znajdującego się na połowie Liverpoolu Matheusa Cunhi. Liverpool niedługo później odzyskał posiadanie piłki, jednak w ciągu pięciu sekund nadał temu spotkaniu ton, zresztą nienajlepszy.
Jürgen Klopp musi być w tej chwili zmęczony widokiem tych zawodników. Wiem, że takie odczucia ma wielu kibiców. Ci piłkarze dostarczyli nam wielu niezapomnianych dni i nocy, dlatego jeszcze trudniej jest się z tym pogodzić, jeszcze trudniej się na to patrzy.
- To absolutnie niedozwolone - w ten sposób Klopp opisał pierwsze dwanaście minut meczu na Molineux, w czasie których Liverpool stracił dwie bramki grając z zespołem, który przed spotkaniem znajdował się w strefie spadkowej, a który pomimo zwycięstwa 3:0 nadal ma najmniej strzelonych bramek w lidze.
Początki meczów prawdopodobnie będą stanowić ważną część poniedziałkowej analizy w AXA Training Centre, co jest zrozumiałe. Obrona Liverpoolu była, jak to określił Klopp, 'okropna', za pierwszą bramkę Wilków odpowiedzialni byli Matip i Gomez, z kolei przy drugiej zawinili Gomez i Robertson. Gospodarze mieli jednak więcej szans, aby dotkliwiej ukarać Liverpool.
Jeżeli jednak Klopp naprawdę chce przetestować dumę swoich zawodników i wyzwolić reakcję, nie powinien pokazywać im pierwszych dwunastu minut, a ostatnie cztery, kiedy zawodnicy Wilków swobodnie wymieniali podania w doliczonym czasie gry, ku głośnej, ironicznej uciesze swoich kibiców.
W tym miejscu znajduje się obecnie Liverpool. Ograni przez Wolverhampton, podobnie jak wcześniej przez Brentford i Brighton. Następny jest Everton. Oni tego nie zrobią, prawda?
Patrząc na ostatnią formę, mogą. Sęk w tym, że inne zespoły zdają sobie sprawę z tego, że jeżeli w starciu z Liverpoolem solidnie wykonają podstawy, to mają sporą szansę na zwycięstwo. Biorąc pod uwagę wypowiedzi Kloppa z ostatnich tygodni, w których mówił o 'małych krokach we właściwym kierunku', ciężko jest dostrzec światełko na końcu tego tunelu. Liverpool nie broni się dobrze, atakuje bez przekonania, a pomoc to, cóż, pomoc. Stefan Bajčetić to diament, ale poza tym ta formacja stanowi zagadkę, którą rozwiązać może tylko kilka hojnych czeków.
Na pomeczowej konferencji prasowej Klopp był poirytowany, niesłusznie skierował swój gniew na jednego z dziennikarzy, podzielił się jednak kilkoma spostrzeżeniami, były to jednak przemyślenia na gorąco, tuż po ostatnim gwizdku.
Powiedział, że zespołowi brakowało pewności siebie, nie powinno to jednak powstrzymać ich przed grą defensywną i blokowaniem piłki. Dodał też, że powinno się zostawić za sobą wymówkę w postaci ogromnego wysiłku z ubiegłego sezonu, kiedy drużyna rozegrała 63 spotkania. - Jak długo chcemy cierpieć z tego powodu? - zapytał, nie bez przyczyny. - W moim kalendarzu jest już luty.
Potwierdził, że debata na temat problemów jego zespołu zajmuje jego myśli tak samo jak nasze. - Nie mogę już o tym słuchać - powiedział Klopp. - W tej chwili cały czas słyszę 'gdyby', 'gdyby', 'gdyby'...
Co najważniejsze, przyznał publicznie, że wciąż ma 'absolutną' wiarę w to, że jego zespół stać na odwrócenie kolei rzeczy. Nie powiedział co prawda wiele więcej, ale powinno być to swojego rodzaju pocieszeniem dla kibiców, nawet tych, którzy opuścili Molineux przed końcem meczu czy tych, którzy zaczęli poważnie wątpić w kierunek, w którym zmierza klub.
Bez wątpienia obok kibiców to Klopp jest największym atutem Liverpoolu. To on wraz z kibicami uczynił klub tym, jakim jest: atrakcyjnym, szanowanym, czczonym. Miejscem, w którym chcą grać genialni piłkarze, którego stadion kipi od ekscytacji i oczekiwania, drużyną, która wygrywa, dostarcza rozrywki i łączy się z kibicami w sposób, w jaki robi to niewiele ekip na świecie.
Pewne aspekty mogą w tej chwili nie działać, ale z tym człowiekiem u steru da się to naprawić, o tym jestem przekonany. Będą potrzebne pieniądze, będą potrzebne zmiany, będzie trzeba podjąć kilka trudnych, pozbawionych sentymentów decyzji, być może przez jakiś czas trzeba też będzie pocierpieć, ale to może się wydarzyć. Jeżeli Arsenal był w stanie odbić się od miejsca, w którym byli, jeżeli Manchester United był w stanie wrócić na właściwe tory, to może to zrobić również Liverpool.
Wciąż mają zawodników, którzy jeśli wszyscy są zdrowi i w formie, mogą rywalizować z każdym. Nadal mają czas, żeby przepracować obecną sytuację i znowu grać na swoim poziomie. W drużynie niezmiennie są piłkarze, którzy w pojedynkę potrafią wygrać mecz, gwiazdy, zawodnicy których jakość, ego i profesjonalizm nie pozwolą na pogodzenie się z tym, że są na dziesiątym miejscu. Mohamed Salah, Trent Alexander-Arnold i Virgil van Dijk tułający się w środku stawki? Dajcie spokój.
Co najważniejsze, nadal mają Kloppa. Faceta, który powiedział co zamierza osiągnąć, a potem to zrobił. Faceta, który sprawił, że wszystko jest możliwe. Faceta, który podbił Anglię, Europę i cały cholerny świat.
To właściwy człowiek w Liverpoolu. Wcześniej, teraz, zawsze.
Neil Jones
Komentarze (32)
Sprawa jest prosta, na ten sezon wpływa wiele czynników (poprzedni ciężko sezon, krótszy okres odpoczynku, MS w katarze, brak odpowiednich transferów)... W Lato potrzebne będę transfery i odpowiednie okres przygotowawczy. Wtedy będziemy mogli oceniać czy to była wiem tych wszystkich zmiennych czy rzeczywiście wypalił się Jurgen, bo biorąc pod uwagę z jakiej dziury nas wyciągnął, zasługuje on na wielki kredyt zaufania.
Wielu z nas kibiców patrzy tylko pobieżnie na drużynę nie myśląc o tym, co może być powodem obecnych wydarzeń i aż tak niskich lotów....
Jeżeli ktoś śledzi w miarę na bieżąco wiadomości dot. klubu widzi gołym okiem, że coś się bardzo mocno posypało wewnątrz klubu (chęć sprzedaży, odejście kluczowych osób).
Jakiś czas temu czytałem komentarz jednego z użytkowników, który pisał, że zawodnicy mogą specjalnie grać pod zwolnienie Kloppa i też podzielam tą opinię, że taki może być jeden ze scenariuszy, ale jeśli tak to też ewidentnie miały na to wpływ wydarzenia zza kulis. Może niektórzy chcą odejść do innych zespołów, ale nie mogą i też specjalnie grają piach, żeby zwyczajnie pozwolono im odejść?
Ja osobiście jestem za tym, żeby Klopp został, a FSG odeszło, albo sprzedało większość udziałów dla kogoś kto będzie chciał inwestować i rozwijać nasz klub.
Mam głęboką nadzieję, że w tym sezonie wszystkie te niejasności i potężne zawirowania jakie nas spotkały zostaną rozwiązane i w przyszłym sezonie wrócimy na właściwe tory.
YNWA.
Klopp właściwym człowiekiem w Liverpoolu !!
Przede wszystkim zero sentymentów i sensowna przebudowa składu.