Shearer: Liverpool był beznadziejny w obronie
Alan Shearer po upokarzającej porażce 2:5 z Realem Madryt w Lidze Mistrzów obrał za cel formację defensywną Liverpoolu.
Pomimo dwubramkowego prowadzenia gospodarzy obrońcy tytułu odrobili straty i zwyciężyli, przy okazji pisząc rozdział niechcianej historii na Anfield. Dublety Vinícius Júnior oraz Karima Benzemy, a także trafienie Édera Militão oznaczają, że za trzy tygodnie w stolicy Hiszpanii ekipa Kloppa stanie przed arcytrudnym zadaniem.
Lider tabeli strzelców wszech czasów w Premier League po porażce wskazał na strukturę Liverpoolu, w której skład wchodzą Joe Gomez, Virgil van Dijk oraz Fabinho.
- Byli beznadziejni w obronie - powiedział we wtorek w BBC 5Live zapytany o to, co poszło nie tak na Anfield. - Zastanawiało mnie to już przed meczem, kiedy rozmawialiśmy o spotkaniu z Newcastle, tam prowadzili 2:0 i grali w przewadze jednego zawodnika, mimo to Newcastle potrafiło stworzyć sobie sporo dobrych sytuacji, zwłaszcza po stałych fragmentach, wtedy myślałem, że spuścili z tonu czekając już na pojedynek w Champions League.
- Jak się okazało wcale tak nie było, stało się tak, ponieważ oni po prostu nie są zbyt dobrzy w obronie. Nie bronią się w taki sposób jak kiedyś, po rzucie wolnym wykonanym tuż po przerwie pozwolili na to, aby obrońca drużyny przeciwnej oddał strzał z okolic piątego metra nie niepokojony przez nikogo, bramkarz popełnił taki błąd, a przy pierwszej bramce Gomez zostawił zbyt wiele miejsca Viníciusowi Júniorowi.
- Takich rzeczy nie można robić w meczach z żadnym rywalem, a zwłaszcza w starciu z graczami klasy światowej, którzy występują w tej fantastycznej ekipie Realu Madryt. Kiedy popełnia się błąd grając na najwyższym poziomie, to jest się za to karanym. Właśnie to stało się w tym spotkaniu.
- Było wszystkiego po trochu, przy rzucie wolnym z krawędzi pola karnego traci się pewne wsparcie, trzeba bronić poprawnie, uważać na swojego zawodnika, bo kiedy Militão wbiega i wokół nie ma nikogo, to nie można o to obwinić wsparcia z środka pola.
Po obiecującym pierwszym kwadransie, w czasie którego do siatki Królewskich trafili Darwin Núñez i Mohamed Salah drużyna Carlo Ancelottiego wróciła do życia. Liverpool miał trudności z przedarciem się pod pole karne przeciwników, czego nie można powiedzieć o Realu, który w drugiej połowie zdominował The Reds.
- Kiedy Real atakował, jasne, oni mają jakościowych zawodników, ale brakowało wsparcia, obrońcy nie wracali wystarczająco szybko, nie zbierali piłek, trzeba było pilnować całego boiska - dodał Shearer.
- Nawet jeśli chodzi o obrońców, wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jakie umiejętności ma Trent w fazie ataku, ale grając przeciwko Viníciusowi miał rywala z najwyższej półki. To naprawdę trudne zadanie.
- Dalej był Gomez, który popełnia zbyt wiele błędów, a także Virgil van Dijk, który grając u boku Joe nie wygląda zbyt swobodnie. Cały czas można było odnieść wrażenie, że z powodu obecności Gomeza coś na pewno się wydarzy, coś nieprzewidzianego. W pomocy był Fabinho, który prezentuje się zupełnie inaczej niż do tego przyzwyczaił, również Henderson - zawsze był niesamowity w Liverpoolu - i młody Bajčetić, który moim zdaniem powinien być zmiennikiem w tej drużynie The Reds.
- Kiedy się na niego spojrzy, to okazuje się, że jest aktualnie najlepszym pomocnikiem w Liverpoolu, odzyskuje piłkę, rozgrywa, a dla osiemnastolatka to naprawdę trudne zadanie, żeby mierzyć się przeciwko takim gwiazdom, jakie grają w pomocy Realu. Przed meczem padło pytanie czy Liverpool wrócił? Nie wydaje mi się, nie byłem pewien czego się spodziewać po tym meczu i to jest właśnie powód dlaczego tak było.
Komentarze (2)
Każdy to widział, nie trzeba teraz powielania opinii każdego, że było beznadziejnie. Może za to ktoś chociaż by rzucił jakimś pomysłem, co tu wykombinować, żeby poprawić grę i spróbować powalczyć o dobry wynik na wyjeździe?
Powiedzenie co jest źle jest banalnie proste, gorzej jak już trzeba wymyśleć plan naprawczy...