Wielka rewolucja nie jest realna
Upokarzający wieczór Liverpoolu przeciwko Realowi Madryt został opisany jako koniec pewnej epoki – dowód na to, że niegdyś wspaniała drużyna, która zdobyła największe trofea, znajduje się obecnie na skraju upadku.
Od dotarcia do trzech finałów Ligi Mistrzów w ciągu pięciu sezonów do najwyższej europejskiej porażki w historii klubu. Upadek potęgi.
Dominują rozmowy o letnich czystkach. O tym by wymienić starych, a wprowadzić nowych. Zdemolować wszystko i zacząć od nowa.
Rzeczywistość jest zupełnie inna. W rzeczywistości, wtorkowa noc i 11. porażka Liverpoolu uwydatniły karę, jaka jest następstwem konkretnych działań. Wzmocniły to, co już było wiadome - to nie jest zespół, który się nagle zestrzał, to zespół, który jest w okresie przejściowym. Ten proces jest obecnie bolesny.
Wielka rewolucja kadry nie jest tego lata ani realistyczna, ani wymagana. Wystarczy spojrzeć na sytuację Chelsea, która wydała ponad 500 milionów funtów i zajmuje 10 miejsce w Premier League.
Pieniądze z pewnością pomagają, ale muszą być mądrze inwestowane. Nie można próbować zmienić zbyt wiele, zbyt szybko. Musi to być proces stopniowy, a prawda jest taka, że Liverpool jest już na dobrej drodze pod względem rozwoju.
Wystarczy spojrzeć na wiek zawodników, którzy pojawili się na Anfield w ciągu ostatnich dwóch lat: Ibrahima Konaté (23), Luis Díaz (26), Darwin Núñez (23), Calvin Ramsay (19), Fabio Carvalho (20), Ben Doak (17) i Cody Gakpo (23). Poza tym Harvey Elliott (19), Curtis Jones (22) i Stefan Bajcetić (18), wszyscy są związani nowymi, długoterminowymi kontraktami.
Od czasu zwycięstwa w Premier League w 2020 roku w Liverpoolu doszło do wielu zmian w składzie: Georginio Wijnaldum, Adam Lallana, Dejan Lovren, Xherdan Shaqiri, Divock Origi i Sadio Mané opuścili klub, a Naby Keïta, Alex Oxlade-Chamberlain, James Milner i Roberto Firmino mają obowiązujące kontrakty do końca sezonu.
Oczywiście, linia ataku została już przekształcona wraz z przybyciem Díaza, Núñeza i Gakpo, którzy kosztowali łącznie około 140 milionów funtów (potencjalnie nawet do 180 milionów funtów z dodatkami). Ciągła nieobecność Díaza, który zaledwie 11 razy wychodził w tym sezonie w pierwszym składzie i nie pojawił się od października z powodu kontuzji kolana, poważnie zaszkodziła Liverpoolowi. To samo dotyczy Diogo Joty, który dopiero niedawno powrócił do akcji po czterech miesiącach nieobecności.
Núñez, co zrozumiałe, potrzebował czasu na adaptację, ale znakomity sposób, w jaki otworzył wynik meczu z Realem Madryt – zdobywając swoją 12 bramkę w sezonie – był kolejnym znakiem jego rosnącej pewności siebie. Gakpo również zaczyna się odnajdywać po trudnym starcie. Zrozumienie między nimi wzrasta.
Mohamed Salah nie zbliżył się do swoich najlepszych wyników, ale wciąż ma 19 goli i dziewięć asyst we wszystkich rozgrywkach i byłoby niedorzeczne skreślić go z listy.
Liverpool będzie musiał poszukać innego napastnika tego lata tylko wtedy, gdy Firmino odrzuci ofertę nowego kontraktu. Brazylijczyk rozważa obecnie swoje opcje i oczekuje się, że podejmie decyzję o swojej przyszłości w najbliższych tygodniach.
Klub jest podekscytowany potencjałem młodego szkockiego skrzydłowego Doaka i nie chcą blokować jego ścieżki rozwoju.
Słowo „odbudować” jest odpowiednie, gdy zaczynamy mówić o zmianach w linii pomocy. To tam wymagana jest poważna operacja. To właśnie tam ewolucja zespołu przebiegała zbyt wolno.
Liverpool przecenił to, co Jordan Henderson, Fabinho i Thiago zaoferowali w poprzednim maratonie 63 spotkań w sezonie, a decyzja o braku wzmocnień w tym obszarze po przegranej walce o Aureliena Tchouameniego obróciła się przeciwko nim.
Gdy Liverpool bladł we wtorek w drugiej połowie, Klopp postawił na Milnera, a następnie Elliotta, zamiast Keïtę, czy Oxlade'a-Chamberlaina, szukając pomocy na ławce.
Bajcetić świeci jak latarnia morska w mroku. Tak, hiszpański nastolatek miał trudniejsze zadanie przeciwko Realowi Madryt, ale to nie było zaskoczeniem, biorąc pod uwagę znaczny skok jakościowy przeciwnika. Jest wielkim talentem z fantastyczną etyką pracy i temperamentem, a w miarę jak będzie się rozwijał fizycznie, stanie się jeszcze bardziej imponujący.
Jude Bellingham pozostaje najważniejszym letnim celem transferowym Liverpoolu, a różnica, jaką Anglik zrobiłby w pomocy, jest ogromna. Mógłby być ostoją przez najbliższą dekadę.
Matheus Nunes również znajduje się na radarze, a Mason Mount jest obserwowany ze względu na jego przeciągające się rozmowy kontraktowe w Chelsea. Liverpool potrzebuje co najmniej dwóch nowych twarzy w tym obszarze.
Wymagany przez nich kaliber nie będzie tani, a ponieważ właściciele - Fenway Sports Group kontynuują poszukiwania nowych inwestorów, na tym etapie nie jest jasne, ile pieniędzy będzie dostępnych. Jednak Klopp musi mieć narzędzia ku temu, by wrócić do rywalizacji.
Niektóre problemy w grze defensywnej można przypisać właśnie kłopotom rozpoczynającym się wyżej, biorąc pod uwagę brak zarówno kontroli, jak i ochrony. Jednak tylna linia Liverpoolu była obnażana zbyt często, a to, jak bardzo brakowało im Konaté, którego w tym sezonie nie opuszczają kontuzje, ilustruje konieczność zakupu środkowego obrońcy, aby zapewnić większą osłonę. Gdyby Konaté był gotów do gry we wtorek wieczorem, narracja z pewnością byłaby zupełnie inna.
Z racji tego, że Adrianowi latem kończy się kontrakt, a zastępca Alissona - Caoimhin Kelleher najprawdopodobniej przyciągnie zainteresowanie, mogą również potrzebować nowego rezerwowego bramkarza.
To nie jest kadra, która wymaga całkowitej rozbiórki. Klopp ma wręcz istne bogactwo w porównaniu z tym, co odziedziczył, gdy przyjął posadę w 2015 roku. Liverpool po raz piąty w ciągu sześciu sezonów odpadł z Ligi Mistrzów, a przed Simonem Mignoletem w czwórce obrońców występowali tacy zawodnicy jak Nathaniel Clyne, Mamadou Sakho, Martin Skrtel i Alberto Moreno. Dalej Liverpool polegał na takich zawodach jak Kevin Stewart, Jordon Ibe i Christian Benteke.
Klopp powoli zbudował zespół, który nie tylko wkroczył do europejskiej elity, ale także urzeczywistnił marzenia zarówno w kraju, jak i za granicą.
Teraz próbuje stworzyć drugi, który będzie w stanie walczyć o podobne cele. Epoka nie skończyła się we wtorek wieczorem. Liverpool po prostu utknął między jednym, a drugim etapem.
James Pearce
Komentarze (45)
Te jego wypociny to już od jakiegoś czasu wywołują tylko rechotanie pod nosem.
Trzeba być cierpliwym na działania rządzących do przyszłego okienka. Może chociaż trochę otworzą oczy, bo w skład też by mogli pomóc mocniej zainwestować.
Zdecydowanie wolę Radbuga, nawet jeśli nie ze wszystkim się z Nim zgadzam, niż ludzi, którzy używają określenia typu „morda” i toczą publiczne wojenki. Jego poziom i kultura osobista jest mniej więcej o Ciebie i co najmniej jedno pokolenie wstecz wyżej, bo raczej ten sposób bycia wyprowadziłeś z domu. Szkoda, że w obecnych czasach ton dyskusji na tej stronie nadaje jakaś cała plejada klasycznych internetowych prymitywów.
Lepiej wróć do książek bo ferie ci się już niedługo skończą panie "nie niewolniku" i nie będziesz miał tak dużo czasu żeby siedzieć w internecie 24h an dobę.
Liczę, że letnie nabytki okażą się trafionymi zakupami i znowu włączymy się do gry o trofea.
"(...) to nie jest zespół, który się nagle zestrzał" - miało być zestarzał czy zesrał?
Allison-Robertson,Gvardiol,Dijk,Trent-Bellingam,Caicedo(Kante)-Diaz,Jota(Bobby),Salah-Gakpo(Nunez)
FSG out !!
Działają na szkodę klubu wyprowadzając z niego cyklicznie kasę. Do tego sama struktura jaką jest FSG działa na schematach niejasnych oraz budzących podejrzenia. Gość żyje z szwindli, nie jest filantropem ani mecenasem sportu tylko osobą która żyje z marek przejętych za pomocą różnych dźwigni oraz inwestorów którzy dosypują forsę do tej piramidy finansowej.
Jeszcze bezczelni, bez żadnego wstydu oraz jeszcze to wyraźnie podkreślali ze przejęli raczej średniej wielkości klub.
Można sie pośmiać, co nowego za chwilę wymyślą. ;)