SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1766

Histeryczne reakcje w niczym nie pomogą!


Oto nastąpił kres Liverpoolu. Zaraz, zaraz – to tak na serio? 

Osobiście myślałem, że koniec tej drużyny wydarzył się sześć tygodni temu, zaraz po meczu z Brighton. The Reds nie pokazali wówczas nic, a w dodatku pozwolili rywalom na stworzenie tysiąca dogodnych, niebezpiecznych sytuacji. 

Teraz jednak kres wielkiego Liverpoolu miał nastąpić po meczu, w którym angielska ekipa odnotowała tyle samo strzałów co rywale, posiadała większą statystykę xG i stworzyła sobie więcej klarownych sytuacji podbramkowych? To wszystko przeciwko Realowi Madryt. Ekipie, która w europejskich pucharach miała furę szczęścia i nawet w starciu na Anfield dwukrotnie trafiała do siatki dzięki... no właśnie – szczęściu. W dodatku niepodyktowany został oczywisty karny na korzyść the Reds przy stanie 2:3. 

Roztrzęsiony scoreboard journalism* pojawiał się tamtego wieczoru wszędzie. Dzień później również.

Nie, stop. Zwróćmy na to wszystko nieco większą uwagę. 

Koniec wielkiej drużyny Jürgen Klopp już nastąpił. Nowa jest w trakcie formowania. 

To, co wydarzyło się w Brighton, było końcem tamtej drużyny, nawet jeżeli była to ekipa ogołocona z wielu czołowych zawodników. Być może za stara ze względu na przeróżne okoliczności.

To, co stało się w meczu przeciwko Realowi Madryt, było przedziwnym sprzężeniem różnych czynników. Wynikły z faktu, że nowa drużyna jest w trakcie tworzenia, częściowo z uwzględnieniem członków "poprzedniej gwardii", a częściowo z racji, że nowi piłkarze zostali wykluczeni przez kontuzje. (Tak, wiem. Wynik jest szokujący, ale Madryt wykorzystał wszystkie swoje szanse, nawet w momencie, gdy dwie z nich w ogóle nie były okazjami. Cóż, takie życie.)

Gdyby wyjątkowy Ibrahima Konaté był zdolny do gry wraz z Luisem Díazemm... Wtedy zobaczylibyśmy Liverpool. Zobaczylibyśmy w składzie czterech lub pięciu nowych zawodników. To niemal połowa wyjściowej jedenastki. Względnie nowe nabytki, wszyscy w kapitalnym wieku. 

Było jednak inaczej i na boisku zameldowała się trójka nowych piłkarzy z łączną sumą około 50 występów dla ekipy z Anfield. I starciu z Realem wszyscy spisali się co najmniej dobrze, a w ostatnich tygodniach ocierają się o znakomity poziom meczów. 

Kiedy jakikolwiek zespół jest przebudowywany to nigdy nie sprowadza się na raz jedenastu nowych zawodników (okej, może w Chelsea lub Nottingham Forest tak to wygląda, ale są to procesy chaotyczne, będące kosztownym nonsensem niosącym ze sobą długofalowe efekty. Rozdęte szatnie zaczną objawiać oznaki niezadowolenia. Póki co im więcej nowych piłkarzy ściąga Chelsea, tym gorsze wyniki notuje. Mimo, że z tych ponad 30 zawodników mogliby stworzyć odpowiednią drużynę, wszystko tonie w morzu chaosu).

Przesadna reakcja po nieszczęsnym starciu z Realem była jeszcze bardziej zdumiewająca niż sam wynik. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że większość osób zdaje sobie sprawę z faktu, że ani Fabinho ani Jordan Henderson nie będą pierwszymi wyborami w przyszłym sezonie. 

Obaj spisali się dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie i obaj napotkali różne problemy w drugiej. Fabinho zawinił przy co najmniej jeden bramce, a jego ograniczona motoryka jest w tym sezonie bardzo mocno eksponowana. Nikt nie spodziewał się, że jego forma tak bardzo się załamie. No ale tak się stało. To nie musi być wina nikogo konkretnego, nawet jego samego. Tak czasami po prostu się zdarza. 

DODATKOWO: Niektórzy gracze spisali się lepiej niż myślałem. Statystyki dotyczące presssingu były najlepsze za Jürgena Kloppa, co może sugerować powrót do formy (zwłaszcza wydolnościowej) wielu zawodników. Zwiększa to także moje poczucie, że ten wynik był niesprawiedliwą anomalią (ale taka jest piłka nożna i jej losowość). 

Nowa Era

Mówienie, że ostatni mecz Liverpoolu był końcem pewnej epoki całkowicie pomija fakt, że jesteśmy już u progu nowej. Stara skończyłą się tuż po Mistrzostwach Świata. 

Drużyna jest w trakcie odbudowy i już kilka meczów temu rozpoczęła się widoczna przemiana. 

To naprawdę jest, aż tak niejasne? 

Nie mam pojęcia jak ludzie mogą to przegapić, ale wielu wyrażających opinie zdaje się nie zwracać bacznej uwagi na Liverpool. A ci, którzy to robią powinni być tego świadomi. 

Tylko w tym sezonie zobaczyliśmy kilka świetnych występów nowych piłkarzy. A w przypadku dwóch zawodników mówimy zaledwie o kilku ostatnich meczach. Mowa oczywiście o Darwin Núñez (23 lata), Codym Gakpo (23) oraz Stefanie Bajčeticiu (18). Zeszłosezonowe super transfery, Ibrahima Konaté (23) oraz Luis Díaz (25), są obecnie kontuzjowani. 

To pięciu kapitalnych zawodników, dookoła których można budować drużynę.

Pięciu. Nowych. Zawodników. 

Trzydzieści procent drużyny z ostatniego meczu była "nowa". Ta liczba mogła wzrosnąć do pięćdziesięciu gdyby nie kontuzje. 

Zarówno Díaz, jak i Konaté, byli kluczowymi ogniwami w 33-meczowej passie z zeszłego sezonu, w trakcie, której pobito wszelkie możliwe rekordy. The Reds zbliżyli się wówczas do najlepszego sezonu wszechczasów w historii tego sportu. Díaz był zjawiskowy, a Konaté jak skała. 

Núñez, mimo kilku kontuzji i tych wszystkich kpin, nieustannie się rozwija. Jest to bardzo wyraźne zresztą, czego dowodem są kolejne bramki, asysty i stwarzane okazje. 

Jest siłą natury. Potrzebował roku, aby zadomowić się w Benfice, a później eksplodował. W swoim pierwszym sezonie w Portugalii zaliczył sześć bramek. Rok później 26. Nigdy nie widziałem zawodnika, który będąc tak bezlitośnie nękanym w sieci przez kibiców rywali, mimo to staje się coraz lepszy. Podobnie jak Díaz, jest prawdziwym wojownikiem. 

Gakpo przybył w środkowej części sezonu. Wejście do drużyny ma stosunkowo łatwe, ze względu na kontuzje w zespole. Z każdym meczem wygląda coraz lepiej, wpasowywując się do przydzielonej mu roli w nowej drużynie i lidze. 

W ostatnich meczach zaczęliśmy widzieć doskonałe połączenie w ofensywie, jakie tworzy się między Gakpo, Núñezem oraz Salahem. To trójka nieznajomych, będą potrzebowali trochę czasu aby wzbić się na wyżyny. Podobnie zresztą będzie w sytuacji, gdy Díaz wróci do gry. Wczesne mecze tego nowego trio były dość niezdarne, ale teraz zaczyna to wszystko "klikać". 

(Nadal myślę, że Díaz może potencjalnie spisać się w roli ofensywnego pomocnika, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Mógłby grać na pozycji numer "8", za Núñezem, Gakpo i Salahem. Nie ukrywam, że w mojej głowie to totalnie ekscytująca myśl. To co najbardziej cenię w Díazie to jego niesamowita energia, głód gry i fantastyczne umiejętności. Właśnie dlatego, że mógłby zostać sprawdzony w innych rolach. Zdaje się, że obecnie dość łatwo zapomnieć jak dobrym jest piłkarzem. I jak kluczowym dla nowego planu na Liverpool.)

Roberto Firmino oraz Diogo Jocie brakuje nieco ogrania po miesiącach absencji. 

Zdrowy 26-letni Jota może odegrać w przyszłości szalenie ważną rolę. Teraz bezwątpienia brakuje mu regularności, ale to jest coś, czego można było się spodziewać. Bez odpowiedniego przygotowania w rezerwach nic się nie wydarzy. Musi grać. Oglądanie go może być obecnie bolesne ze względu na brak dynamiki, ale to wszystko wróci. 

Bajčetić. Ten chłopak jest zdecydowanie za dobry jak na 18-latka. Jednocześnie nie jest tak dobry jak będzie w wieku 19 lat. I dwudziestu. I tak dalej, wiecie o co chodzi. Spędziłem ostatnio całe wieki na opisywaniu jak bardzo silniejsi, szybsi i wytrzymalsi stają się zawodnicy dobijający do dwudziestego roku życia. Naukowo potwierdzone jest to, że wszystkie czysto fizyczne atrybuty (szybkość, kondycja i siła) osiągają swój szczyt od 25 do 30 roku życia. O ile żadne kontuzje nie przerwą rozwoju. 

Ostatnio popełniłem całą litanię o światowej klasy ofensywnie usposobionych piłkarzach, których liczby zdawały się nie ujawniać jakiegokolwiek potencjału, gdy ci mieli 18 lat. Coś zaczynało się rozkręcać, gdy mieli 19. Ciekawie robiło się przy dwudziestym roku życia. A między tym a 23, wystrzeliwały w stratosferę. 

(Napastnicy wciąż są najłatwiej ocenialnymi zawodnikami, gdy mowa o statystykach. Łatwo przyjąć bowiem liczby strzeleckie jako ważną matrycę analizującą rozwój; ostatecznie coś takiego jak "czyste konto" jest bowiem udziałem całej drużyny, prawda? Strzelone bramki pozostają najbardziej widzialną ze wszystkich możliwych statystyk, choć ostatnio pokazywałem też jak zmieniały się oczekiwane astysty Trenta Alexandra-Arnolda – rosły z sezonu na sezon, osiągając dotychczasowy szczyt w ubiegłej kampanii. Warto jednak pamiętać, że ze względu na młody wiek tego piłkarza jego dane bazowe nie sięgają dalej niż kilka lat wstecz.)

We wspomnianej analizie nie uwzględniłem Viníciusa Júniora. W Madrycie przeszedł drogę od trzech bramek w 31 meczach (w wieku 18 lat), poprzez 5 bramek na przestrzeni całego sezonu (w wieku 19), 6 bramek w 49 meczach (w wieku 20). I ludzie zaczęli go skreślać, gdy nagle...

... 40 bramek w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy. Klasa światowa. 22 lata w metryce wieku. 

Miał trzy pełne sezony. Obietnica potencjału, rozwój, adaptacja do drużyny, edukacja i w końcu eksplozja. Jest to powszechny wzorzec. Powinniśmy wbić to sobie do głowy. 

Czy Madryt miał porzucić wiązane z nim plany dwa-trzy lata temu? Czy powinni byli go spieniężyć? Nie wiem czy pamiętacie, ale to był ich okres przejściowy, nawet jeżeli paru irytująco genialnych starych pryków utrzymywało całą drużynę na powierzchni, pozwalając na wygrywanie kolejnych spotkań.

Czy Vinícius byłby tak dobry jak teraz, gdyby nie grał przez lata rozwoju w pierwszej drużynie, z tymi samymi graczami? (Zaznaczmy, że Real jest organizacją dokonującą bardzo stopniowych zmian, zachowując w składzie kilku najważniejszych weteranów. Wspólne doświadczenie ekipy z ostatniego starcia było wyjątkowo wysokie.)

Umieścmy w tym samym miejscu Bajčeticia, Elliotta, Fabio Carvalho i innych. Otrzymamy wtedy zestaw bardzo różnych zawodników w wieku 21/22 lat. Jak ciągle zaznaczam, nikt z grona: Salah, Sadio Mané, Firmino, Virgil van Dijk, Alisson, Fabinho, Andy Robertson, ani inni piłkarze kluczowi dla sukcesów Liverpoolu, nie byli tak obiecująco zapowiadającymi się piłkarzami w wieku 21 lat. 

Liverpool wciąż ma zawodników, którzy będą robić się już wyłącznie starsi. Ale ma więcej piłkarzy, którzy będą stawać się starsi oraz lepsi

Elliott już teraz, w wieku 19 lat, jest lepszy niż większość graczy o jego profilu, ponieważ większość takich piłkarzy nie debiutuje w wielkim klubie do 20 lub 21 roku życia. 

Na ten moment ma liczby lepsze niż Martin Ødegaard w jego wieku, JEDNAKŻE obecnie ogólny balans w drużynie nie sprzyja 19-latkowi. Z czasem, wraz z dalszym rozwojem drużyny, ten trent może się jednak odmienić. Podobnie zresztą jak w przypadku Ødegaarda i Arsenalu, którzy dali sobie wspólne dwa lata. (Liczby Ødegaarda poszybowały w niebo między 22 a 24 rokiem życia.)

Inną kwestią, którą ostatnio często poruszałem, jest to, jak wielu dobrych młodych zawodników ma Liverpool. Potrzeba nieco czasu, aby stali się elitarnymi graczami Premier League, opuszczając poziom elitarnych młodzieżowców. Niektórzy byli i są nękani przez kontuzje i bóle wzrostowe, ale takie jest życie nastolatka. Nie wszystkim uda się spełnić marzenia, ale z tuzina, który niegdyś wskazałem, myślę, że czterech lub pięciu może z czasem wznieść się na topowy poziom. 

To jest proces, przez który należy przejść chcąc zintegrować z drużyną młodych piłkarzy. Gdy są zdrowi trenują z pierwszą drużyną i w przeciągu do dwóch lat, mogą stać się kompletnym ogniwem. 

Częścią tego procesu jest zaakceptowanie młodzieńczych, czasem bolesnych, pomyłek. Jak choćby ta Bajčeticia, który nie spisał się przy Modriciu. Należy to potraktować jako oznakę naiwności i jest w tym pewien urok. Z czasem Bajčetić będzie się stawał coraz bystrzejszy; z czasem będzie szybszy i silniejszy, jeszcze lepszy w przewidywaniu. Z czasem będzie coraz częściej docierał do piłki pierwszy, bez konieczności uciekania się do fauli taktycznych. 

Ponownie, młodsi piłkarze Arsenalu byli delikatni i brakowało im ogrania. Ale dostali czas, aby razem dorastać. Ćwiczyli oraz rośli razem (dosłownie biorąc pod uwagę przejście od drobnego jak na środkowego obrońcę Bena White'a, do wracającego z wypożyczenia świetnego giganta, Williama Saliby i późniejszy wzrost White'a). Ostatecznie dotrali do momentu, w którym są obecnie. Jedna z najlepszych i najszybszych ekip w lidze. 

Jakość + Czas

Na ten moment Luka Modrić jest lepszy niż Stefan Bajčetić, a Karim Benzema jest lepszy niż Darwin Núñez.

Ale co będzie w następnym sezonie? To zacznie się odmieniać. A jeszcze rok później? Zostaje tylko młodsza dwójka. 

Dwa lata temu niemal każdy był lepszy niż Vinícius Júnior, ale Madryt trzymał go w drużynie, ponieważ wiedzieli, że Vinícius to przyszłość. 

Obecnie każdy prędzej wybrałby Bajčetić oraz Núñez zamiast Modricia i Benzemę, ponieważ pierwsza dwójka stanowi o tym, co nadejdzie. Dlatego Madryt woli stawiać na Vinícius i Rodrygo (ich liczby baaardzo się poprawiły w wieku 20/21 lat) niż Edena Hazarda, za którego zapłacili 150 funtów w 2019 roku. Byli gotowi z niego zrezygnować. 

Trzeba pracować z zawodnikami, którzy są przyszłością, a nie tymi, którzy należą do przeszłości. (No i nie zapominajmy, że taki Real wciąż może sobie pozwolić na posiadanie zmienników za 150 baniek; liga hiszpańska staje się słabsza, ale dwa największe tamtejsze kluby wciąż posiadają ogromną kadrę.)

No i nie zapominajmy o machinie nadającej tempo, Federico Valverde. Dwadzieścia cztery lata, 12 bramek dla Madrytu w tym sezonie. W poprzednich trzech kampaniach zanotował 1, 2 i 3 trafienia. Obecnie notuje gola co trzy spotkania. W poprzednim sezonie była to bramka co 46 (!!!) meczów. Od piłkarza niestrzelającego, do seryjnego fenomenu ze środka pola. Sprawy mogą zmienić się drastycznie szybko. Piłkarze mogą trafić "w ten moment" i wznieść się na poziom, dwa, a nawet trzy wyżej. 

Wiek i Wzrost

Liverpool zanotował w tym sezonie lepsze wyniki z wyższymi zawodnikami w wyjściowej jedenastce. Co więcej, Liverpool często wygrywał z młodszymi zawodnikami w składzie.

Trudność polega na utrzymaniu odpowiedniej równowagi. Kwestia balansu jest zresztą problematyczna w kontekście całego sezonu. Powodem jest długa lista kontuzjowanych i rotujących zawodników. 

Ponownie, wracamy trochę do punktu wyjścia. Liverpool w niektórych starciach miał średnią wieku na poziomie 29 lat. I ta drużyna musiała odejść. Już wcześniej o tym mówiłem. Mieliśmy małą debatę na początku stycznia, a później wiele rzeczy się zmieniło. Jestem skonfudowany reakcjami ludzi. 

Wprowadzenie Bajčeticia i Gakpo widzę raczej jako rozpoczęcie nowego projektu, niż próba ratowania umierającej starej ekipy. Bóle, których jesteśmy obecnie świadkami, są bólami przydażającymi się przy formowaniu nowej drużyny (przy użyciu weteranów, gdy nikt inny na dany moment nie pasuje). 

Akceptuję to. Gdy Konaté oraz Díaz będą zdrowi w drużynie będzie jeszcze mniej starszych, grających piłkarzy. Wizja nowej ekipy będzie znacznie wyraźniejsza. 

Średnia wieku drużyna z ostatnich tygodni wynosi 27 lat. Umieśćmy w składzie Konaté oraz Díaza i ta statystyka spadnie do 25-26 lat. 

(Nie muszę chyba zaznaczać, że sprowadzenie dwóch młodych, ale gotowych do gry, środkowych pomocników wydatnie pomoże; wtedy Tyler Morton może wejść do szerokiej kadry jako opcja meczowa.)

I to wszystko bez Elliotta i innych młodziaków, którzy z czasem będą się szalenie rozwijać. W tym wspomniany Morton, który niesamowicie rozwija się na wypożyczeniu w Blackburn. Ekipie grającej w turbofizycznej lidze Championship. W przyszłym sezonie będzie jeszcze silniejszy. 

Myślę, że w obecnej kampanii widzieliśmy sygnały, że Mo Salah ponownie może być szalenie niebezpiecznym zawodnikiem, gdy drużyna jest gotowa go wspierać. W ostatnich trzech meczach zanotował kilka bramek i asyst, a także pokazał kilka pięknych, wszechstronnych zagrań. 

Virgil Van Dijk z odpowiednim partnerem (Konaté) oraz topowym pomocnikiem, także może grać na najwyższym poziomie przez lata. 

Poza niechlujnymi zagraniami, Alisson pozostaje tak dobry jak zawsze. 

Poza tą trójką, każdy zawodnik po 30-tce musi stać się zawodnikiem grającym nieco dalsze skrzypce. Chyba, że naprawdę uda im się cofnąć czas, a reszta drużyny będzie w stanie zrekompensować ich coraz bardziej ograniczoną motorykę. 

W przypadku Liverpoolu pech zawsze odgrywał niepożądaną rolę. Podobnie, w drugą stronę, było zresztą ze szczęściem. Joe Gomez (25 lat) był wybitny do momentu, w którym doznał problematycznego urazu kolana. Grał kapitalnie, gdy Liverpool wygrywał w 2020 roku tytuł mistrzowski. Miał wtedy 22 lata na karku. Był tak dobry, jak to tylko możliwe. 

Od powrotu do gry jego występy są mieszane. Nerwowość Anglika często wpływa na grę całej drużyny, zupełnie jak za czasów Dejana Lovrena – ten jednak sprawdzał się jako czwarty wybór. Gomez był naprawdę niezły w poprzednich dwóch meczach. Był agresywny i bliski zatrzymania Vinícius przy jednej sytuacji. Interwencja była o ułamek sekundy spóźniona. Później, przy stałym fragmencie gry, był jednak za wolny. Jakby sparaliżowany i niepewny. 

A jeszcze później piłka zrykoszetowała od niego przy czwartym golu dla madryckiej drużyny. Gomez notuje zbyt wiele meczów obarczonych wieloma niewielkimi pomyłkami (podobnie jak Joël Matip ostatnimi czasy). Ale pewniejszy, bardziej asekuracyjny i dominujący środek pola może tylko pomóc zarówno defensywie, jak i ofensywie. Konaté partnerujący Van Dijkowi w pierwszej kolejności. Ale Gomez wciąż może stać się silny i szybki. Powrót do pełnej dyspozycji po koszmarnej kontuzji może zająć mu nawet dwa lata. (A warto zauważyć, że szczyt możliwości środkowych obrońców przypada na wiek między 27 a 31 rokiem życia, choć przydarzają się szczególne przypadki długowieczności.)

Nie ma wątpliwości, że główną formacją, która wymaga przebudowy w Liverpoolu jest pomoc. To nie znaczy jednak, że nie można i nie warto pozyskać zawodników na inne pozycje.

Przy całkowicie sprawnym składzie, obrona jest wystarczająco silna. W ataku mamy zarówno nowego Mané, jak i nowego Firmino, którzy w tym sezonie zaczynają się dogadywać (jako, że stary Bobby wraca do dyspozycji). Z dwunastoma trafieniami na koncie Núñez jest jak Mané, gdy przybył na Anfield w 2016 roku. Jest w dodatku na dobrym kursie, aby stawać się tylko lepszym.

Bajčetić jest pierwszą zapowiedzią rewolucji, która dokona się w środku pola, ale jak ciągle powtarzam, już na ten moment wyprzedza Stevena Gerrarda względem tego, gdzie był legendarny pomocnik Liverpoolu w tym samym wieku.

Stevie dodatkowo był pomocnikiem box-to-box i potrzebował 50 meczów, by zdobyć swoją drugą bramkę w barwach the Reds. Zaczął wzbijać się na wyższy poziom dobijając swoich 20 urodzin. Gerrard debiutował w 1998 roku, mając 18 lat. Elitarnym piłkarzem stawał się dwa lata później, w 2000. W wieku, gdy angielska ikona wciąż czekała na swój debiut, Bajčetić został wybrany zawodnikiem meczu w derbach Merseyside. 

Trent Alexander-Arnold (24) wraca do formy. Tworzy coraz więcej szans, ale potrzebna jest odpowiednia równowaga w środku pola, aby mógł pozwalać sobie na jeszcze pewniejsze akcje ofensywne. Generalnie nowa pomoc może wywołać efekt domina, uruchamiając także Salaha. 

Kiedy Liverpool przyciska rywali, są tak dobrzy jak niegdyś. Natomiast, gdy się załamuje, wszystko się sypie. 

Pomimo tego, że jest najlepszym lewym obrońcą Liverpoolu jakiego kiedykolwiek widziałem, wciąż uważam, że Andy Robertson jest dość słaby przy piłce. No, chyba, że pozwala sobie na szybko wykonane dośrodkowanie (które zapewniło mu tak wiele asyst). Zbliża się wprawdzie do 29 roku życia, ale wciąż ma niewyczerpane pokłady szalonej energii, jest nieugięty i solidny w obronie. 

W przeciwieństwie do Fabsa, Andy nie wygląda na zawodnika wypalonego. Można jednak sądzić, że jego ograniczony kunszt może zabijać ataki, które nie polegają na nagłym zrywie. 

Ostatnio szczególnie słabo radzi sobie właśnie z piłką przy nodze, ale od czasu do czasu wykonuje znakomity bieg do przodu. Jasne, można znaleźć piłkarza lepszego technicznie (osobiście lubię młodego Rayana Aït-Nouriego z Wolves), ale ciężko będzie o kogoś podobnego duchem. 

Problemem pozostaje to, że zespół nie ma dosłownie żadnego pomocnika, który miałby odpowiednie predyspozycje, aby gonić rywala-sprintera. Gdy Fabinho straci piłkę, nie ma szans na dogonienie przeciwnika. 

To samo dotyczy Thiago, Naby'ego Keïty, Jamesa Milnera i Hendersona. Bajčetić może znaleźć się w odpowiednim miejscu za rok, dwa ale wciąż bardzo szybko się męczy, ponieważ jest tylko dzieckiem. 

Aby iść do przodu, linia pomocy także musi się rozwijać, a nie cofać. 

Po około pięciuset kontuzjach Keïta stracił swoją dawną energię. Jest cieniem dawnego, kapitalnego atlety i prawdopodobnie odejdzie latem. Jest niesamowicie zapowiadającą się niegdyś wpadką. Jedyny naprawdę szybki środkowy pomocnik, Alex Oxlade-Chamberlain, jest kolejnym, który stracił swoje miejsce w składzie ze względu na urazy. Choć zawsze był raczej typem gracza ofensywnego. On także jest na wylocie. 

Wszyscy pomocnicy Liverpoolu omijają, z różnych względów, najbardziej optymalny okres swojej formy. Nie notują szybkich sprintów (najszybsi są napastnicy i obrońcy), a to gigantyczny problem. (Alisson okazał się ostatnio szybszy niż niektórzy pomocnicy w klubie.)

The Reds pozyskali wysokich, silnych i szybkich napastników ale póki co nie znaleźli odpowiednich pomocników. I to nie z powodu braku. 

Starym porzekadłem Jürgena Kloppa było to, że "jeśli nie możesz biec do przodu i zawrócić, to nie biegnij". 

Ale obecna drużyna, zwłaszcza przy hiperszybkiej i ekscytującej piłce 2023 roku (z mniejszą ilością staroszkolnych dinozaurów), musi aktywnie wspierać ofensywę. Zwłaszcza, gdy goni się wynik. Inaczej nie można odnieść sukcesu. 

Jest to jednak ryzyko, które stanie się mniej problematyczne, gdy do klubu przybędzie dwóch nowych pomocników. 

Alternatywą jest też postawienie autobusu, gra dłuższymi podaniami. To z kolei stwarza inne zagrożenie. Wiele drużyn, z którymi mierzy się Liverpool zrobiłaby podobnie, z przyjemnością akceptując remis. 

Światowej Klasy Przełamanie

Jako wielki pozytyw można potraktować fakt, że w ostatnich tygodniach ofensywne trio Liverpoolu grało w sposób wyjątkowy, przypominając nieco początki Salaha, Mané oraz Firmino z 2017 roku. Ci zawodnicy dopiero później weszli na nieziemski poziom. 

(Różnica wtedy polegała na tym, że środek pola był wyśmiewany. Mówiono, że jest "bez wyobraźni". Był za to wybiegany. Thiago zmienił ten model i momentami wydaje się, że nie działa; jednak ostatni sezon, po odejściu Giniego Wijnalduma, był niemal najlepszy w historii światowego futbolu, więc to nie tak, że zły Hiszpan przyszedł i wszystko zrujnował.)

Potrzeba szybkości, siły i umiejętności w środku pola nie jest niczym nowym. Aurélien Tchouaméni i Jude Bellingham byli przymierzani do transferu już w poprzednie lato. Podobnie Moises Caicedo. Wysocy, silni i szalenie utalentowani goście. 

Umieść dwóch dowolnych z tej trójki w tej samej pomocy, daj im trochę czasu, a usłyszysz zupełnie nowy silnik. A to jest właśnie to, czego Liverpool potrzebuje najbardziej: nowego silnika. 

Reszta jest więcej niż w porządku; na czele z Núñezem, Gakpo and Bajčeticiem, nieustannie się rozwijającym w zakresie boiskowej inteligencji, przystosowującym się do bezlitosnego tempa Premier League i rosnącym fizycznie.

Wspomniani przed chwilą pomocnicy nie mogli zostać zakontraktowani z różnych przyczyn. Nie udało się dogadać żadnych alternatyw. Nic z tego nie jest żadną tajemnicą. 

Styczniowe okno mogło pokrzyżować plany o tyle, że do tego czasu Liverpool borykał się ze zmniejszoną ilością sprawnych napastników. Ceny za pomocników absurdalnie rosły dzięki cholernie głupim ruchom Chelsea. 

Gakpo, cel na przyszłe lato, został kupiony już zimą. Scenariusz zupełnie jak z Díazem sezon wcześniej. Ale przy kwocie 37 milionów funtów, nie było się nad czym zastanawiać. 

Muszę przyznać, że w mojej ignorancji uznałem za dziwne, że Klopp wystawiał go jako środkowego napastnika, a Núñeza na skrzydle. Ale potem, na konferencji prasowej, dokładnie wyjaśniono, że Gakpo bardziej naciska i lepiej łączy resztę formacji. Faktycznie, gdy raz to zobaczysz... już nie odzobaczysz. Można dostrzec wiele podobieństw do Roberto Firmino (pozostającym dobrą opcją na ławkę).

Gakpo ma też tą cudowną umiejętność, że potrafi się obrócić względem obrońcy lub pomocnika, ponad 30 metrów od bramki rywali i ruszyć sprintem do przodu (podobnie robił kiedyś Oxlade-Chamberlain). Robi to w każdy meczu, chociaż często zostaje potraktowany po zapaśniczemu. Mimowszystko jest to jednak świetny atut, pomagający w zdobywaniu przestrzeni. 

Następnie, jak widać w ostatnich meczach, głęboko grający Gakpo stwarza miejsce Núñezowi oraz Salahowi. Jest to coś co Egipcjanin przez lata robił z Mané. Ścinają do środka pola i zdobywają bramki lub tworzą sobie sytuacje strzeleckie. 

Moim zmartwieniem było to, że Núñez grający tak szeroko nie będzie zdobywał wielu bramek. Ale w ostatnim czasie zaczął robić coś absolutnie odwrotnego. 

W ostatnich trzech meczach można było zobaczyć wzmożoną intensywność w grze ofensywnej. Przynajmniej w momencie, gdy mecze nie były "ubite". (Mam na myśli na przykład moment, gdy Liverpool nie wygrywał 2:0 grając w przewadze z Newcastle, ani sytuacji, gdy Real wygrywał 2:4 i kontrolował piłkę. Później na boisku pokazali się także Jota i Firmino, zastępując młodszych zawodników w lepszej formie – ale Núñez i tak miał za sobą potencjalny uraz barku.)

W derbach z Evertonem, Núñez zaliczył wspaniały sprint zwieńczony podaniem i bramką Salahem. Gakpo towarzyszył całej sytuacji, będąc gotowym na przechwycenie piłki w odpowiednim momencie. Wykazał się wtedy kapitalnym tempem. 

Później kolejna wybiegana bramka, z dobrym rozegraniem w polu Andy'ego Robertsona. Pozwoliło to Trentowi na rozwinięcie prędkości, a później uruchomienie Salaha. Znowu szybkość tej akcji była niezwykła. Te dwie bramki to był Liverpool.

Późniejsze dośrodkowanie było perfekcyjne (ja do dzisiaj nie mogę dopatrzyć się tam odbicia od rywala). Gakpo znalazł się w idealnym miejscu i czasie, przy dalszym słupku, grając domyślnie na pozycji fałszywej dziewiątki. Ruch, wymiana pozycjami, Núñez czujący się komfortowo na każdej pozycji. 

Dodatkowo warto zauważyć, że nieujarzmiony Robertson, ponownie znalazł się w polu karnym rywali. I gdyby tylko częściej czysto uderzał w piłkę i wykorzystywał swoje sytuację, miałby kilka goli lub asyst więcej. Ale w tym przypadku okazał się dobrym wabikiem.

Następnie w meczu z Newcastle, padły dwa kolejne wspaniałe gole, pokazujące rosnące zrozumienie między ofensywną trójką oraz fakt, że Trent wraca do formy. 


Núñez odnalazł cudowne podanie Alexandra-Arnolda i z zimną krwią wykorzystał okazję. Później podanie Alissona, który uruchomił Gakpo, Holender wyłożył piłkę Salahowi, a ten odegrał do niego perfekcyjnym lobem. 

Wynik był przesądzony, gdy spanikowany Nick Pope ujrzał czerwony kartonik po interwencji poza polem karnym. 

Mecz Ligi Mistrzów. Liverpool przez 30 minut grał fantastyczną, ofensywną piłkę. Sabotowaną przez słabą dyspozycję defensywy. Ale był to kolejny wyraźny skok jakości w grze ofensywnej.  

Dośrodkowanie Salaha w cudownym stylu wykorzystał Núñez, który doskonale odnalazł się w polu karnym Realu. I nawet jeżeli druga bramka była podarowana przez błąd golkipera, tak wciąż Salah zachował zimną krew. (Vinícius w ogóle nie patrzył na bramkę, gdy Alisson popełniał ten tragiczny błąd w rozegraniu.)

Później akcja napędzana przez Gakpo, świetna sytuacja Salaha i na koniec szaleństwo tuż pod bramką ekipy z Madrytu. To przykłady naprawdę świetnej gry napastników Liverpoolu. Warto powtórzyć, że dwójka z nich ma dopiero 23 lata i dopiero odnajduje się w angielskiej piłce. Núñezowi dodatkowo uniemożliwiono dojście do strzału główką. Wzbił się w powietrze, został popchnięty. To był stuprocentowy faul. 

Tak więc przejdźmy do środka pola. Tutaj mogą potencjalnie rozwiązać się wszystkie problemy Liverpoolu. O ile nie pojawią się nowe (zarówno sportowe, jak i życiowe). Jak pisałem, tej drużynie brakuje jedynie nowego, działającego silnika. 

Żaden pomocnik nie został sprowadzony wcześniej, ale podobnie jak z Van Dijkiem oraz Konaté, klub woli poczekać sześć miesięcy niż skończyć z zawodnikiem na najbliższe sześć lat, który okaże się nieodpowiedni. 

Pewnie, to ryzykowna gra. Ale zakontraktowanie nowego piłkarza także jest wynikiem pewnego kompromisu. Nawet kupno pierwszoplanowego celu transferowego. Albo sprowadzenie kogoś na wypożyczenie, co nie do końca sprawdziło się w przypadku Ozana Kabaka, Bena Daviesa czy Arthura Melo. 

Nie zapominajmy, że przed nami letnia przerwa posezonowa. Dla tak wymęczonej drużyny może to być równie ważne, co jakikolwiek transfer. 

Liverpool to jedna z najciężej pracujących ekip w Europie w końcu będzie miała okazję odpocząć. Jest to w końcu szalenie wyczerpujący emocjonalnie i fizycznie sezon. Zapraszam do przeczytania analizy, przedstawiającej jak bardzo zmęczenie z danej kampani może wpłynąć na kolejny sezon [tekst w języku angielskim - przyp. red.].

Oto drużyny, które rozegrały najwięcej meczów od początku poprzedniego sezonu:

  • Liverpool – 98 
  • Chelsea – 95 
  • Man City – 94 
  • Real Madrid – 93 
  • West Ham – 90 

Cztery z nich to ekipy z szalenie kompetetywnej Premier League. W dodatku wszystkie cztery drużyny prezentują się zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Real natomiast gra w lidze spokojniejszej i bardziej taktycznej, gdzie reszta klubów jest po prostu biedna.

Najlepsi zawodnicy nie trafiają już do La Liga, poza Barceloną i Realem, ale do klubów takich jak Brentford, Brighton i innych niegdyś "małych" angielskich klubów. Premier League nieustannie się rozwija, a fundamenty pod to stanowią miliardy funtów, które zarabia liga. Zarządy połowy klubów stają się mądrzejsze. A one same stają się bogatsze. Wszystko staje się lepsze, szybsze i trudniejsze. 

Piekło Stałych Fragmentów

Na sam koniec zahaczmy o obszar, w którym Liverpool zaliczył z jakiegoś powodu katastrofalny regres. Mowa oczywiście o stałych fragmentach gry. 

Czy nie jest dziwny fakt, że Liverpool nie otrzymał żadnego rzutu karnego w starciach ligowych? Jest to równie nietypowe co niepomocne. Trzy, cztery lub pięć karnych mogłoby potencjalnie oznaczać od trzech do pięciu punktów więcej, zakładając, że jeden karny (a Salah wykorzystuje niemal wszystkie) jest warty około jednego punktu. 

Karny w meczu z Realem najpewniej sprawiłby, że otrzymalibyśmy wynik remisowy. Wtedy narracja zupełnie się zmienia. 

Trent Alexander-Arnold nie zdobywa już bramek z rzutów wolnych. Cała ta akcja z Neuro11 była ciekawa, ale zdaje się póki co nie dawać żadnych efektów. Oczywiście Van Dijk pozostaje kluczowy przy obecności w obu polach karnych przy stałych fragmentach gry, a ostatnimi czasy ominął kilka meczów. Niemniej jednak rywale skutecznie znajdowali sprytne sposoby na wyminięcie holenderskiego defensora.

Domyślam się, że większość tych problemów można byłoby rozwiązać przez większą ilość czasu spędzaną na boisku treningowym. Być może najbliższą okazją będą przygotowania do przyszłego sezonu. Ale odpadnięcie z meczów pucharowych również może okazać się wartościowe. W 2021 roku Liverpool przez pięć miesięcy nie strzelił bramki po stałym fragmencie gry. Później zdobył sześć w ostatnich czterech meczach sezonu (w tym gol Alissona!).

Wiemy, że stałe fragmenty mogą odegrać gigantyczną rolę. Liverpool może poprawić ten segment gry. 

Przesunięcie wyjazdowego starcia ligowego z Chelsea, zaplanowanego na trzy dni po potyczce z Manchestrem City i cztery dni przed meczem z Arsenalem, brzmi jak żart. To wszystko trakcie dziewięciu dni kwietnia. Ale odpadnięcie z Ligi Mistrzów, co na ten moment wydaje się pewne, może uczyni ten okres nieco bardziej znośnym. A walkę o wejście do "top 4" bardziej realną. 

Czy możemy doszukiwać się pozytywów? Drużyna będzie mogła popracować nad stałymi fragmentami. Zespół nie będzie tak bardzo zmęczony, jak gdyby miał te kilka spotkań to więcej. Bajčetić, Núñez oraz Gakpo będą mieli czas na aklimatyzację poprzez treningi i wspólną pracę nad taktyką. Díaz i Konaté wrócą. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas zobaczymy najsilniejszą możliwą jedenastkę Liverpoolu wraz z namocniejszą możliwą ławką rezerwowych. Być może mniej meczów w maju pomoże też zażegnać kryzys z kontuzjami. 

Paul Tomkins


*scoreboard journalism 

Termin ukuty przez holenderskiego trenera piłkarskiego, Co Adriaanse, po porażce jego ekipy 1:5. Opisuje ona zbyt uproszczoną formę sportowego dziennikarstwa, skupiającego się wyłącznie na kontrowersyjnym wyniku. // źródło [przyp. red.]

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (32)

Scofield1111 25.02.2023 07:35 #
Świetny artykuł, chylę głowę tłumaczowi. Trudno się nie zgodzić z autorem. Doskonale obnażył nasze słabe strony, ale i pokazał w których miejscach nie ma obawy do paniki. Dzisiaj najważniejsza będzie dyspozycja mentalna. Jeśli wymazemy wynik z fartownym realem powalczymy o zwycięstwo
radoLFC 25.02.2023 07:39 #
Fajnie się czytało, dzięki. Mam nadzieję że ten angielski tekst też się tu znajdzie.

Ja bym dodał że rywale znaleźli fajny (dla nich) sposób na naszą drużynę, osaczają pomocnika z piłką, odbierają i tracimy gola. Teraz to spotkało Bajcetica (wiadomo on jest młody, a stary lis Modrić to wykorzystał). Pamiętam jeszcze taką samą akcję z Brighton, wtedy Keita stracił piłkę, było tego więcej, ale szczegółów nie pamiętam. Niestety przez słabego (czy w słabej formie) DM wszystko się sypie.
abramamba 25.02.2023 08:21 #
Bardzo ciekawy tekst z którym w większości się zgadzam. Przeglądając internet nic mnie bardziej nie irytuje niż popadanie ze skrajności w skrajność po porażce czy po zwycięstwie. Chociaż (chyba wynika to z mojej optymistycznej natury) bardziej denerwują mnie wszyscy którzy wieszczą zagładę i koniec wszystkiego bo gorszym okresie.
Radbug 25.02.2023 09:46 #
Ależ dobry felieton! Pokazuje wszystkie nasze problemy w tym sezonie, wraz z pokazaniem ich prawdziwych przyczyn (i nie, wcale nie jest to brak 500 milionów wydanych na transfery) oraz udowadnia, że jest przed nami całkiem świetlana przyszłość, wbrew malkontentom i forumkowym krzykaczom. Wow, naprawdę wow.

Tylko kto z nich przeczyta całość?
użytkownik zablokowany 25.02.2023 10:31 #
żaden. Ten tekst jest zbyt skomplikowany i wymaga analizy. Krzykacze potrafią tylko pisać "FSG out!". Zbyt niski potencjał intelektualny na ten tekst.
Radbug 25.02.2023 10:38 #
Tego się właśnie Lucass obawiam.
hubertus93 25.02.2023 11:08 #
Was dwóch trzeba zamknąć w izolatce, przysięgam. Myślicie ze jesteście ponad reszta forum. Wam się w główkach coś poprzestawiało.
Radbug 25.02.2023 11:45 #
Nie, ponad resztą forum nie, absolutnie.

Ponad tobą, forumkowym wioskowym głupkiem z obsesją na moim punkcie? Zdecydowanie tak. Zresztą mało kto nie przebije gościa, którego jedynymi komentarzami są wyzwiska i absolutne 0 normalnych komentarzy z jakąkolwiek wartością merytoryczną, wnoszących choćby minimum do dyskusji.

W sumie powinieneś już dawno polecieć za spam i obrażanie innych użytkowników.
hubertus93 25.02.2023 12:14 #
Jednak nie myliłem się co do cb.
Radbug 25.02.2023 12:29 #
Fajnie, że po zwróceniu uwagi, dodałeś w końcu swój pierwszy prawie normalny komentarz pod innym artykułem. Ciesze się, że mogłem pomóc. Tak trzymaj!

Teraz tylko, z łaski swojej, ignoruj moje komentarze, nie odpowiadaj na nie i nie wchodź ze mną w żadne interakcje - każdy będzie zadowolony a i będzie mniej twojego spamu na forum i pod artykułami.

Mam nadzieję, że to zadanie cie nie przerośnie panie "nie-niewolniku"?

Życzę powodzenia i powiedzmy sobie wzajemnie - żegnaj.
Man_In_Red 25.02.2023 12:32 #
Ja wiem, że w życiu należy cieszyć się z małych rzeczy ale żeby zgrywać bohatera i się wywyższać po przeczytaniu tekstu do końca? Niektórym to naprawdę niewiele potrzeba do szczęścia. Udanej soboty i świętowania naszego zwycięstwa w nocy.
hubertus93 25.02.2023 12:36 #
Przecież ja często pisze komentarze na forum i pod postami. Widocznie nie widziałeś ich. Nie każdy jest pozbawiony układu nerwowego i będzie siedział spokojnie jak klub się wali. Czemu sam sobie wydałeś certyfikat na pisanie normalnych komentarzy?
Radbug 25.02.2023 12:38 #
Nie wiem gdzie zobaczyłeś to wywyższanie się i zgrywanie bohatera, ale ok. Pytanie retoryczne jest według ciebie "wywyższaniem się"?

Szkoda, że nie odnosisz się do treści komentarza albo bezpośrednio do artykułu, tylko bezpośrednio atakujesz jego autora. Klasyczne ad personam. Ale nie ja jestem od tego, żeby to tłumaczyć.
Man_In_Red 25.02.2023 12:58 #
Widzisz Radbug a czemu myślisz, że było to skierowane bezpośrednio do Ciebie? Jesteś strasznie drażliwy na jakikolwiek komentarz, który Tobie nie przypadnie do gustu. Bierzesz wszystko osobiście i prowadzisz te swoje wojenki. Ja nie mam zamiaru tego robić.

Mamy kompletnie inny pogląd odnośnie właścicieli ale to nie powód, dla którego mamy być od razu wrogami. Jesteśmy kibicami tego samego klubu i to jest fundament do tego abyśmy mogli prowadzić rozmowę nawet gdy się nie zgadzamy. Przecież chodzi nam obojgu o dobro tego klubu.
Olidaen 25.02.2023 13:25 #
"będzie siedział spokojnie jak klub się wali" chodzi o Wisłę Kraków? Czy jakiś inny klub? Bo na pewno nie o Liverpool, który obecnie ma swój najlepszy okres w XXI wieku.
Radbug 25.02.2023 14:04 #
@Man_In_Red

Czemu? No nie wiem, może dlatego, ze odpowiadasz pod moim komentarzem? Może dlatego, że nawiązujesz bezpośrednio do "przeczytania tekstu do końca" do czego odnosiłem się w swojej pierwszej wypowiedzi? Jak nie do mnie, to do kogo mogłeś kierować?


A jestem drażliwy, co przyznaję, bo codziennie z 10 forumkowych bywalców pokroju hubertusa, jedyne co robi próbuje kierować inwektywy w moją stronę. Pod niemal każdym moim komentarzem. Po tym obrywa się też normalnym kibicom jak dość opryskliwie komuś odpisze.

Jak się tym razem pomyliłem co do Ciebie, to sory.
hubertus93 25.02.2023 14:16 #
Radbug pozamiatał znowu ❤️
użytkownik zablokowany 25.02.2023 15:18 #
Świetlana przyszłość czeka ale to forum pod dowództwem duetu Pinky(Lucass) i Mózg (Ratbug)....dwóch przeciwko światu:D
Man_In_Red 25.02.2023 16:07 #
Akurat chodziło mi o wypowiedz Lucassa. Chociaż Ty również mogłeś mieć to na myśli bo mu przytaknąłeś. On był po prostu bardziej bezpośredni :)
użytkownik zablokowany 25.02.2023 16:46 #
Man_In_Red przyznaje, poniosło mnie i przepraszam, ale naprawdę można się zirytować czytając niektóre wypowiedzi.
BigAnfield 25.02.2023 19:05 #
Może jestem starej daty, ale chyba wszystkim będzie na rękę jak będziecie zamieszczać przed tekstem adresata komantarza
Bubek555 25.02.2023 10:47 #
Dla mnie kluczowy jest ten fragment.

Oto drużyny, które rozegrały najwięcej meczów od początku poprzedniego sezonu:

Liverpool – 98
Chelsea – 95
Man City – 94
Real Madrid – 93
West Ham – 90

Z jednej strony to szok bo to dobre, markowe zespoły, z drugiej nie ma zaskoczenia, ze wszystkie te drużyny które rozegrały najwięcej spotkań mają albo fatalny sezon (WHU, Chelsea) albo grają znacznie poniżej oczekiwań - My, Real i City.
Olidaen 25.02.2023 11:05 #
Świetny artykuł! Bardzo przyjemnie się to czytało!
FanLFC25 25.02.2023 11:15 #
Po tym upokorzeniu z United jeszcze przed sezonem, prognozowałem że będzie to ciężki sezon, to mnie zlinczowano, że to tylko towarzyski i nic nie znaczy.
Jak czas pokazał, znaczył.
radoLFC 25.02.2023 11:29 #
Chyba dla Ciebie
użytkownik zablokowany 25.02.2023 13:20 #
A zaraz później wygraliśmy z City tarcze wspólnoty...
FanLFC25 25.02.2023 14:23 #
A zaraz po tym położyliśmy cały sezon
AquerdationLFC 25.02.2023 11:29 #
Dosyć kompleksowe przedstawienie naszej obecnej sytuacji.

Są plusy dodanie i plusy ujemne w drużynie. Liczę, że FSG nas nie zawiedzie w lato i pójdziemy po te 2, 3 czy 4 nazwiska.
hoster 25.02.2023 14:15 #
Bardzo to jest wszystko optymistycznie napisane z lekką nutą sarkazmu fajnie fajnie tylko tu w każdym akapicie jest gdyby. Cały ten sezon to jest gdybanie. Gdyby Jota był zdrowy gdyby Diaz był zdrowy gdyby karne zaczęli dawać a nawet gdyby nie słabszy dzień defensorów to mecz z realem wyglądałby inaczej. My chyba powinniśmy przywyknąć do tego, że zawsze jest ktoś kontuzjowany z tym zmagają się wszyscy w większym lub mniejszym stopniu a, że w klubie nie ma lekarza to pewnie wina Kloppa. Jak autor zauważył LFC rozegrał 98 spotkań w tamtym sezonie a odstęp pomiędzy tamtą a obecną kampanią był bardzo krótki wiadome było, że będzie potrzebna szeroka kadra albo jej odświeżanie ze względu na wiek.
Ja narazie nie chcę czarno wróżyć na przyszłość ale czyje, że letnie okienko to będzie sajgon i będą się działy złe rzeczy. Nie wierze w transfer Bellinghama, tym bardziej, że klub prawdopodobnie nie zakwalifikuje się do LM(wydaje mi się, że pare miesięcy temu na stronie był artykuł w którym ktoś oficjalnie powiedział o tym, że klub jest finansowo przygotowany na potencjalny brak LM w przyszłym sezonie ale nie chce mi się tego szukać)
josif 25.02.2023 17:07 #
Dlaczego admin pozwala na to, żeby jakieś konta założone przedwczoraj obrażały innych użytkowników? Ja rozumiem, że każdemu puszczają nerwy przez ostatni okres i czasami można napisać coś zbyt ostro, ale tutaj ciągle powtarzają się te same loginy, które niczego nie wnoszą poza skrajnym chamstwem. Admin zrobiłbyś porządek z tym gimnazjum.
Igtrun 25.02.2023 18:00 #
👏👏racja
caharin7 25.02.2023 20:23 #
Świetny artykuł dziękuję.

Pozostałe aktualności

Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (0)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (15)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com