Czy Klopp zdoła odbudować Liverpool?
Niektórzy zawodnicy we wtorkową noc weszli na pokład samolotu, który zmierzał w kierunku Liverpoolu. Inni pozostali w stolicy, otrzymując dzień wolnego od sztabu szkoleniowego.
Jürgen Klopp określił wtorkowy mecz 'małym krokiem do przodu' w porównaniu z poprzednimi występami Liverpoolu.
Proces psucia się został powstrzymany po trzech z rzędu porażkach z Bournemouth, Realem Madryt i Manchesterem City. Kibice mogli nieco odetchnąć z ulgą, widząc zaangażowanie i chęć walki, po tym co zobaczyli w weekend na Etihad.
Wydarzenia ze Stamford Bridge potwierdziły tylko, dlaczego Chelsea i Liverpool plasują się jedynie w środku tabeli w obecnym sezonie. Oglądanie tego spotkania, było tak przyjemne, jak leczenie kanałowe zęba u dentysty. Mecz pełen chaosu, braku wiary i jakości w grze poszczególnych zawodników.
Wybory kadrowe Kloppa nie opłaciły się i nie przyniosły pożądanego skutku. W wywiadzie przedmeczowym Niemiec mówił o potrzebie 'świeżych głów i nowych pomysłów'. Pomimo zmian personalnych nie wpłynęło to w żaden sposób na postawę Liverpoolu. Drużyna była ponownie niestabilna w defensywie i bezzębna w ataku. W ciągu 90 minut piłkarze the Reds wygrali zaledwie 36% wszystkich pojedynków.
Dzięki błyskotliwości Alissona między słupkami i braku skuteczności zawodników the Blues, Liverpoolowi udało się wywieźć remis ze Stamford Bridge.
Statystyczne oczekiwanie na bramkę (xG) Chelsea, wynoszące 2,12, przy 0,35 Liverpoolu wiele mówiło o grze ofensywnej wtorkowych rywali.
Liverpool nie zdobył bramki w 4 z ostatnich 5 meczów wyjazdowych. W ogólnym rozrachunku the Reds zdobyli zaledwie 13 punktów na 45 możliwych w delegacji w tym sezonie.
Niedzielna wizyta Arsenalu będzie pierwszym domowym meczem Liverpoolu od czasu spektakularnego zwycięstwa z Manchesterem United na początku marca.
Optymizm, jaki wygenerowało zwycięstwo nad Diabłami dawno wyparował. Wcale nie okazał się trampoliną dla the Reds w pogoni za TOP 4. Liverpool na własnym stadionie w tym sezonie spisuje się na miarę oczekiwań (30/39 pkt). Jedynie Arsenal (38) i Manchester City (37) mogą pochwalić się korzystniejszym bilansem. Postawę na wyjazdach lepiej przemilczeć.
Gabriel Martinelli na pewno będzie zacierał ręce przed niedzielną konfrontacją na Anfield. Należy się spodziewać powrotu do składu Trenta Alexandra-Arnolda i Andy'ego Robertsona, którzy nie pojawili się w wyjściowym ustawieniu w Londynie.
Jeżeli Virgil van Dijk upora się z chorobą, także powinien znów być w składzie.
Kto rozpocznie mecz z Arsenalem w linii pomocy obok Hendersona i Fabinho? Curtis Jones zaliczył wczoraj zaledwie drugi występ w Premier League w pierwszej jedenastce w sezonie. Podawał na poziomie 93% i należy uznać grę za obiecującą, mimo braku rytmu meczowego.
- Curtis wyglądał naprawdę dobrze, dopóki nie odczuł zmęczenia, co było całkowicie normalne. Środek pola był w porządku, lecz jeśli cofniemy się i spojrzymy na wszystkie okazje bramkowe, to były one po sytuacjach, w których traciliśmy piłkę, gdy nie miało to prawa się wydarzyć.
Thiago wrócił do treningów, ale wciąż nie pracuje z pełnym obciążeniem, więc biorąc pod uwagę kilkutygodniową przerwę w występach, Klopp zapewne nie podejmie ryzyko o występie hiszpańskiego zawodnika.
Liverpool z 43 punktami po 28 kolejkach plasuje się ledwie na 8 lokacie w lidze. Klub znajduje się na niemalże identycznym szlaku co 2 sezony wstecz. Wówczas w ostatnich 10 meczach, the Reds zainkasowali 26 punktów i wskoczyli rzutem na taśmę do TOP 4.
Jakie są szanse na powtórzenie tego dokonania? Postawa na boisku jest zgoła odmienna, a przeciwnicy po prostu silniejsi, niż wtedy. Żeby mieć chociażby cień nadziei, Liverpool musi powstrzymać mistrzowski marsz Arsenalu.
Klub potrzebuje wielkiego skoku, a nie małych kroczków, które sugerował ostatnio Klopp.
- Widziałem naprawdę wiele fajnych momentów w grze drużyny. Taką postawę i zaangażowanie musimy pokazać w pozostałych meczach sezonu. Czy mamy jakąkolwiek szanse na TOP 4? Musielibyśmy wygrać praktycznie wszystkie spotkania, a przeciwnicy pogubić sporo punktów. Nie wszystko jest w naszych rękach. Jeśli sprawimy problemy Arsenalowi, będziemy w stanie powalczyć o zwycięstwo. W innym wypadku oni będą górą. Postaramy się znaleźć na nich sposób - mówił po meczu z Chelsea Klopp.
James Pearce
Komentarze (40)
Każdej z tych drużyn bardzo będzie się chciało wygrać...
Mam tylko nadzieję, że ta niby obiecana rewolucja nastąpi i zobaczymy pare nowych twarzy w lato. Ten sezon jest totalnie stracony tu już nie ma czego wskrzeszać i naprawiać tego się już nie da zrobić z tym składem.
Tak więc pierwsze 7-10 kolejek przyszłego sezonu da nam sporo odpowiedzi. Jeśli będzie znów degrengolada to Klopp sam się poda do dymisji, albo ktoś mu w tym pomoże. Jeżeli natomiast wszystko zgrabnie zaskoczy i znów będziemy w ścisłej czołówce to będzie wypadało tylko przyklasnąć i mocno kibicować Niemcowi w kierunku budowania pomnika Kloppa ;)
Dlaczego SAF tak długo utrzymywał United na szczycie? Miał paru ludzi, którzy mu trzymali kręgosłup (Rio, Scholes, Rooney), a reszta to była wymiana co jakiś czas. Jak zobaczył, że ktoś obniża loty, albo mu coś marudzi to robił OUT, tego mi czasem u niemca brakuje. Można dać komuś drugą szansę, ale jak ktoś ciągle zawodzi (OX, Keita) to trzeba szybciej sie pozbyć.
Co najmniej do 2025 bedziemy bic sie o 6-10 miejsca
Myśl o tym, w jak amatorski sposób wyrzucamy się z topu jest strasznie męcząca 😱
Denne działanie FSG pod względem polityki transferowej to jedno, ale druga sprawa to brak odwagi wyjścia przed szereg ludzi w klubie, którzy musieli przewidywać, że zmierzamy w przepaść olewając kolejne okna.
Trzeba tego chlopaka jak najszybciej spakowac do Sunderlandu bo to jego poziom, ktorego nigdy nie przeskoczyl.
Wszyscy mówią o TAA, że ostatnio nie dojeżdza na prawej obronie... wczoraj zagrał Gomez, z tyłu solidnie, z przodu wiadomo, że nie da tyle co Trent, ale to on oddał wczoraj chyba najgroźniejszy strzał o dziwo. Ważna różnica jest też taka, że Joe miał po swojej stronie Jote, który pracuje cięzko w defensywie, TAA gra najczęściej z Salahemm a wiadomo, że egipcjanin do defensywy to wraca niechętnie...
NA drugiej flance zagrał Grek... na początku jak przyszedł, to naprawdę zapowiadał się fajnie, wydawał się, że Andy ma godnego gościa do rywalizacji, ale od jakiegoś czasu mam wrażenie, że i on jakoś przestał się rozwijać, nie może jakos formy ustabilizować. Mam nadzieję, że w następnym sezonie wróci, bo jak nie to trzeba będzie tam szukać nowego zawodnika.
Konate wiadomo, trzyma pewien poziom, zdarzają mu się czasami gorsze mecze, ale ma zdecydowanie więcej tych dobrych...
Matip... w rozegraniu dobrze, z tyłu ok, ale z nim nie możemy grać wysoko obroną, bo jego mobilność jest na bardzo słabym poziomie niestety...
W pomocy to najlepszy był wczoraj Jones, problemem jest to, że on wczoraj nie miał z kim pograć w środku pola...długo nie grał, potrzebuje minut, ale on jako jedyny w tym środku chciał rozgrywać, bo Henderson... no niestety, jego czas nadszedł na ławke. Był dobry i sprawdzał się w systemie z wybieganą pomocą i w meczach walki. Ale metryka daje o sobie znać, a nawet jeżeli daje rade kondycyjnie... to z piłka już jest lipa, nie kiwnie nikogo, wrzutek też juz nie ma, strzelać też nawet już nie próbuje...
Co do Ataku... no ciężko ocenić napastników, gdy nie mają sytuacji żadnych. Fajnie, że walczyli, bo w meczach z wymagającymi przeciwnikami (chociaż teraz dla nas to każdy jest wymagający) trzeba harować również w defensywie, ale wolałbym ich częściej widzieć strzelających niż odbierających piłke...
Będziemy mieli 73 oczka na koncie i zobaczymy co to da na koniec kampanii.
W lato przyjdą Jude, Mount oraz Neves +ŚO co odrazu wskoczy do podstawy.
I wtedy Jürgen odbuduje zespół i znów będziemy walczyli o 🏆🏆🏆🏆 w jednym sezonie 💪
Ja to lubię sci-fi😃
Dlatego uważam że to nasza jedyna szansa.