Bellingham - upokarzająca porażka Liverpoolu
Porażki z Manchesterem City i Realem Madryt były dla Liverpoolu najbardziej demotywujące w tym sezonie. Aż do teraz. Wycofanie się wyścigu po Jude'a Bellinghama to najbardziej upokarzająca porażka The Reds w trwającej kampanii.
Klub z Anfield pozwolił innym zespołom, aby te powalczyły o transfer Anglika i tym samym pokazał swoją aktualną sytuację. Oprócz tego zespół przegrał mecze zarówno z mistrzami Anglii jak i zwycięzcami Ligi Mistrzów co pokazało także różnicę na boisku.
Liverpool z kilku powodów zrezygnował z udziału w czymś co mogło stać się "Sagą Bellinghama". Po pierwsze nie ma pewności czy pomocnik opuści tego lata Borussię Dortmund.
Po drugie, klub jest jeszcze mniej pewny co do tego czy Anfield byłoby jego preferowaną destynacją biorąc pod uwagę możliwości finansowe innych zainteresowanych drużyn. Jürgen Klopp nie chciał czekać na wynik licytacji, podczas gdy dostępne są tańsze i łatwiejsze alternatywy.
Po trzecie i najistotniejsze - Liverpoolu nie stać obecnie na to, aby przeprowadzić transfer Bellinghama i sfinansować pozostałe letnie cele, nawet jeśli menedżer osobiście zadzwoniłby do piłkarza i zaśpiewał mu "You'll Never Walk Alone".
Klub jest świadomy jak negatywnie zostaną odebrane te doniesienia. Sam Jürgen Klopp już tydzień temu zasugerował, że niektórzy ludzie "będą niezadowoleni" z tego co klub zrobi latem, chociaż niewielu przypuszczało, że ma na myśli zrezygnowanie z Bellinghama.
Niemiec z pewnością będzie pytany o tę sprawę podczas piątkowej konferencji prasowej przed meczem z Leeds i z pewnością powie wtedy jak bardzo jest zaangażowany w strategię transferową klubu. Oczywiście nie ma on wpływu na to ile pieniędzy jest do wydania, ale nikt nie ma większej władzy co do tego na co przeznaczyć posiadane fundusze.
Menedżer Liverpoolu jest zmuszony do przebudowy swojego zespołu po fatalnej kampanii. W zeszłym roku można było wyobrazić sobie scenariusz, w którym Bellingham byłby idealnym dodatkiem do świetnie funkcjonującego zespołu walczącego o tytuły. Zamiast tego musi zrestrukturyzować drużynę co najmniej czterema klasowymi i drogimi piłkarzami. Nie jest to możliwe jeśli jego cały budżet miałby być przeznaczony na jednego zawodnika.
Celowanie w Bellinghama zawsze było skomplikowane dla właściciela Liverpoolu, Johna W. Henry'ego. Im lepiej Anglik grał dla klubu i reprezentacji, tym bardziej rosła jego cena, co tym bardziej komplikowało sprawę dla Fenway Sports Group.
Od dawna pojawiały się pewne wskazówki, że Liverpool jest zmartwiony tym ile może kosztować nastolatek. Było to pokazane czarno na białym, gdy FSG ogłosiło, że poszukuje inwestora. Znalezienie mniejszościowego partnera wydaje się bliskie, ale nie zmieni to metodologii działania.
Sukcesy klubu za kadencji Jürgena Kloppa są zbudowanie poprzez szukanie młodych zawodników zanim staną się drogimi i wielkimi gwiazdami. W efekcie Liverpool musiałby sprowadzić Bellinghama za 10 milionów funtów z Birmingham, zamiast za ponad 100 milionów z Dortmundu.
Wyjątkami były oczywiście transfery Virgila van Dijka i Alissona Beckera, ale wpływ na nie miała rekordowa sprzedaż Phillipe Coutinho. Ci, którzy wierzyli w letnie szaleństwo związane z Bellinghamem uważali, że klub ma przygotowane pieniądze na drogiego i gotowego do gry pomocnika, którego zespół potrzebuje od zeszłego lata. Już zimą przy transferze Gakpo wydawało się, że jest to niezrozumiały ruch biorąc pod uwagę brak transferu pomocnika latem.
Co więcej, Jürgen Klopp bardzo entuzjastycznie wypowiadał się na temat Bellinghama, więc trudno uwierzyć, aby bez żalu zrezygnował z perspektywy trenowania go. Jeśli istnieje jakiś cień szansy, aby Anglik ostatecznie wylądował na Anfield to jest to sytuacja, w której zawodnik zostanie na kolejny sezon w Bundeslidze licząc, że za rok stanie się bardziej dostępny. Wygląda to jednak bardzo nieprawdopodobnie biorąc pod uwagę możliwości finansowe innych zainteresowanych klubów.
Dla klubu niesamowicie wzrasta teraz presja związana z zakontraktowaniem klasowej alternatywy. Mason Mount i Conor Gallagher z pewnością są celami dla drużyny z Merseyside, podobnie jak Moises Caincedo i Ryan Gravenberch.
Pozostaje już tylko czekać, aż Jürgen Klopp ogłosi, że na świecie nie ma tylko jednego pomocnika. Kontrargumentem jest jednak fakt, że podobna sytuacja miała miejsce już rok temu. Liverpool popełnił coś, co wydaje się katastrofalnym błędem. Klub wolał poczekać na piłkarza, którego naprawdę chciał nie będąc pewnym czy będzie w stanie go sprowadzić.
Chris Bascombe
Komentarze (105)
Co tu dużo pisać... Jestem tak cholernie rozczarowany tym co widzę, że mam już dość, nie tylko tego, ale i następnego sezonu, mimo, że tamten się jeszcze nie rozpoczął. FSG to jest największa zaraza i największy rak, jaki opanował Liverpool (gorsi byli oczywiście tylko H&G, ale to oczywiste). Jak można robić taki młyn wokół jednego zawodnika przez tyle miesięcy, po czym, ot tak z dupy, się z tego wycofać?! Ta parodia właścicieli jest hańbą dla takiego klubu, jak Liverpool i powiem wprost - nie zawdzięczamy im absolutnie NIC. Kupili Liverpool w 2010 roku "za grosze" jako okazję rynkową i jedynie co zrobili, to wykorzystali potencjał marki do zwiększenia przychodów klubu, ale sami od siebie nie dołożyli absolutnie NIC. Tak, jak już pisałem, właściciele średniaków ligowych wydają więcej z "własnej kieszeni", a te pazerne gnoje z Bostonu wydają tylko to, co klub sam sobie wygeneruje i to nie w całości. Naprawdę wstydzę się, że klub, któremu kibicuję od dziecka, jest zakładnikiem tak małych, beznadziejnych ludzi. Bellingham to nie jest zwykły kolejny transfer. To jest ogromny talent pokoleniowy, który zdefiniuje najbliższą dekadę i zasranym obowiązkiem tych jankeskich pajaców jest sprowadzenie go, tym bardziej, że on sam chce tu dołączyć. Oni oczywiście pokpili sprawę i spowodowali, że będziemy w kolejnych latach patrzeć z zazdrością, jak bryluje i wykręca liczby w innym klubie. To jest naprawdę taki wstyd!!! To już chociaż pokazaliby ambicje po tym, jak zmarnowali ostatnie okienka, gdy byliśmy na szczycie, ale nieee... gdzie taaam... liczy się ich debilny "moneyball", którym będą walczyć z prawami rynku, niczym Don Kichot z wiatrakami. To jest definitywny koniec rywalizacji Liverpool-Manchester City z ostatnich lat, bo różnica polega na tym, że konkurencja, nie tylko się rozrasta, ale rywale się wzmacniają, a ich właściciele wydają tyle, ile potrzeba. Jedynie nasza patologia z Bostonu postępuje inaczej, na czym się oczywiście przejedzie, ale wtedy będzie za późno (o ile już nie jest). Cóż... fatalne czasy przed klubem, bo obecny Liverpool przerasta swoją wielkością te bostońskie żmije, a oni skutecznie potrafią zdusić wszystko to, co w klubie najlepsze. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia, dlatego wciąż po cichu liczę, że do Liverpoolu przyjdzie WŁAŚCICIEL, który zastąpi administratorów z Bostonu.
Darwin Nunez w którym Klopp się "zakochał" mógł być sfinalizowany dopiero po odejściach Origiego, Mane, Minamino i Neco Williamsa XD
Niech oni lepiej hodowlą jedwabników się zajmą.
Taka informacja spowodowała że wszędzie mają nas za lamusów.
Nie taki LFC sobie wymarzyliśmy!
***** Fenway Sports Group!!!
OK, jeśli uznamy, że Jude jest stanowczo za drogi to z jednej strony będzie to zrobienie z siebie idioty, bo +/- o cenie za niego wiadomo było od roku, z drugiej będzie to w pewnym sensie racjonalne, jeśli faktycznie trzeba byłoby wydać powiedzmy 130 mln £ + bonusy...
Poczekajmy na rozwój wypadków, pewnie nie wiemy wszystkiego co istotne i jakie faktycznie powody stoją za tą decyzją. Zakładam, że solidna przebudowa i wzmocnienia będą, jeśli skończymy bez Jude'a, ale z kilkoma innymi topowymi graczami to nie będzie powodów do narzekania.
Czyli generalnie wielka szkoda, ale na Bellinghamie świat się nie kończy.
Już jest śpiewka, że brak LM mocno ograniczy nasz budżet transferowy... A jak była zasrana LM to gdzie były pieniędze na wzmacnianie składu?Ciekawe kto przyjdzie... pewnie będziemy szukać w końcach kontraktów. Mount, Neves i Tielemans. Wydamy możemy pod 100mln, z czego sprzedamy paru i na czysto wyjdzie z 50mln od naszych szejków z ameryki... Ewentualnie sprzedamy Salaha do Psg i bedzie mega pod 150mln...
Fsg out! Koniec mydlenia oczu! Nie dołożą od siebie za wiele. Tylko doją z Lfc.
A takie odrzucenie cen spowodowałoby zmniejszenie ceny przez właścicieli sprzedających. Problemem niestety są City i PSG, chodź wydaje mi się, że sam Bellingham nie chciałby tam iść.
To właśnie rola analityków, żeby prześwietlili piłkarza z każdej możliwej strony, aby zminimalizować to zagrożenie, a biorąc pod uwagę, że od ponad roku jesteśmy bombardowani newsami o Bellinghamie to myślę, że został dobrze sprawdzony pod kątem wpasowania w nowy zespół
Czemu w takim razie tacy wielcy specjaliści w klubie, znający się tak bardzo na futbolu i biznesie pozwolili na upadek tak wielkiego klubu i zmarnowanie całej pracy Kloppa w tyle lat? Czekam za kilka lat jak ktoś się odważy i napisze w swojej książce całą prawdę o tym co się stało i kto wydał tak naprawdę przyzwolenie na zatopienie Liverpoolu sportowo i organizacyjnie.
Na koniec jeszcze raz napiszę, że nie sam brak transferu Bellinghama jest problemem, bo racjonalnie może i lepiej kupić za 150 milionów dwóch zawodników i dołożyć jeszcze dwóch. Ale muszą to być zawodnicy pokroju De Jonga, Barelli, Caicedo. Niestety plotki o Gallagherze i Mouncie nie są optymistyczne i wydaje się, że Klopp znów będzie wciskał wszystkim bełkot o szerokiej kadrze w pomocy, bo znów idziemy w ilość, a nie jakość. Natomiast PRowo klub znów się skompromitował i na tej płaszczyźnie też zmieniło się w klubie wszystko na gorsze. Pamiętają wszyscy transfer Fabinho od razu po przegranym finale w Kijowie i takich ruchów w klubie już nie ma. Teraz porażka goni porażkę i nawet w takich małych rzeczach widać różnicę jak klub działał, gdy wdrapywał się dopiero na szczyt, a jak działał i działa teraz, gdy już wygrał te wszystkie ważne puchary i trzeba było utrzymać ten poziom. Coś, co przerosło już zwłaszcza FSG, ale chyba także i Kloppa.
Nie mają honoru przyznać, że FSG dyma LFC i ich psychofanów jak chce i kiedy chce.
Jeśli ja jestem 3 sortem to ty 33 🤣
Co za niespodzianka. Skoro i tak chcieliśmy docelowo 2-3 pomocników, to dlaczego w zeszłym letnim okienku zaniechano kupno chociaż 1, tak aby rozpoczęła się już przebudowa? Tego już się nie dowiemy, a przyszłe lato za bardzo nas nie uszczęśliwi...
Decyzja LFC ma sens, jednak PR-owo jest w tej chwili strzałem w stopę. Gdybyśmy powiedzieli pas przed całą tą sagą to wyglądałoby to na przemyślaną decyzję, teraz jesteśmy jak dziecko które chciało kupić nowego iPhonea mając w kieszeni 500 zł.
od stołu negocjacyjnego namieszało. Czas pokaże, jednak Jude chcialby do Lfc moim zdaniem. Gdyby wybrał Real, już by było pozamiatane. A tak, podpisze kontrakt z klauzula, za rok zobaczy opcje jakie ma i jak rozwinie się sytuacja w drużynie z Anfield. I wybierze między nami a Realem.
Gość nie odszedł ze względu na to by wyjść z cienia Salaha bo był bardziej uznana gwiazda w świecie futbolu niż Egipcjanin. Po złota piłkę był wyżej klasyfikowany niz Salah, tak jak on był wiodąca postacią w naszym klubie, o jakim cieniu ty mówisz? Odszedł bo nie zaproponowali mu prawdopodobnie takiego kontraktu jaki sobie życzył.
Wiek nie ma znaczenia bo kosztowałby grosze (mysle ze ok 15-20 milionów).
Wiem że była awantura z jego udziałem i Sane
Była mowa, że Mane mógłby podpisac kontrakt z Liverpoolem, gdyby dostał pieniądze podobne do Egipcjanina, ale jak wida cklub się na to zdecydował i postawił tylko na jedną gwiazdę, którą traktował priorytetowo - Salah
Jeżeli Salah był tak rozpoznawalny i uznawany za większa gwiazdę od Mane to czemu dziennikarze woleli głosować na Mane. Może dlatego ze był bardziej poważany od Egipcjanina?
A kwestia pieniędzy to była jedynie błędna decyzja klubu. Mane był nasza kluczowa gwiazda wraz z Salahem i zazwyczaj mniej irytująca.
Liczby miał gorsze od Salaha, ale piłkarsko był zawodnikiem nawet lepszym. Salah jest irytujący w wielu meczach a gdy Salah był słaby to naszym game changerem był Senegalczyk.