Czego Thiago zazdrości Darwinowi?
Podczas drugiej połowy niedzielnego meczu Liverpoolu łatwo było przeoczyć wszystkie pozytywy. Powrót do gry Thiago Alcantary może jednak odegrać kluczową rolę w uratowaniu chociaż trochę tego okropnego sezonu.
Thiago musiał oglądać z boku jak Liverpool w rozczarowujący sposób odpadał z Ligi Mistrzów w meczu przeciwko Realowi Madryt w zeszłym miesiącu. Teraz okazało się, że zakwalifikowanie się do przyszłorocznej edycji będzie niemożliwe z powodu słabej formy w Premier League.
Hiszpan z powodu kontuzji biodra ominął 10 spotkań, a w nowym roku z powodu znaczącej obniżki formy Fabinho i Jordana Hendersona odgrywał on kluczową rolę w lini pomocy the Reds.
Po Mistrzostwach Świata rozpoczynał 10 meczów z rzędu w pierwszym składzie - to jego najdłuższa taka seria w trakcie pobytu na Anfield. Ostatecznie Thiago zagrał o jeden raz za dużo.
Teraz wraca do pomocy Liverpoolu, która cały czas miała wachania w tym sezonie, i której brakowało spokojnego wpływu i umiejętności dyktowania gry, a z tego znany był Thiago podczas swojej kariery w Barcelonie, Bayernie Monachium i reprezentacji Hiszpanii.
Mimo to Hiszpan zazdrości niektórych umiejętności swoim bardzie energetycznym kolegom z drużyny. Zazdrości nawet piłkarzowi, którego styl nie może być bardziej odległy od eleganckiego pomocnika.
- Gdy trwa mecz i nim żyjesz, po prostu reagujesz - mówi Thiago.
- Nie można myśleć zbyt dużo, ale bieganie to nie moja ulubiona rzecz. Moim zadaniem jest by drużyna grała wolniej lub szybciej, gdy trzeba - dodaje.
- Dla najlepszych zawodników na świecie celem jest zdobycie 40 goli w sezonie, mnie to nie dotyczy. Mówiłem Darwinowi, że nigdy w życiu nie poznałem tego uczucia związanego z chęcią dogonienia piłki, którą sobie wcześniej wypuściłem na 30 metrów. Czasami mu tego zazdroszczę. Takie jest jednak życie, zawsze chcemy tego, czego nie mamy - mówi Thiago.
Zarówno dla zawodnika jak i dla Liverpoolu ten sezon nie należy do udanych, ale drużyna ma znacznie większy procent zwycięstw z Thiago w składzie. W 22 meczach, w których zaczynał w pierwszym składzie the Reds wygrali połowę, a z 21, w których nie zagrał, Liverpool wygrał tylko 38 proc. W niedzielę dopiero po raz trzeci wchodził z ławki.
W rozmowie z magazynem Walk On Thiago opowiedział również trochę o swoim popisowym zagraniu - no-look pass.
- To sposób na oszukanie przeciwników, więc dzięki temu mogę zagrać lepszą piłkę do kolegów z drużyny - twierdzi.
- Musisz patrzeć najpierw na piłkę, żeby wiedzieć czy jest odpowiednio blisko byś mógł wykonać odpowiednie podanie. Musisz też przed podaniem popatrzeć i jeśli zobaczysz ruch kolegi, to wtedy możesz podać, ponieważ wiesz dokładnie gdzie jest. Następnie, jeżeli ma to być no-look pass, to musisz unikać patrzenia w stronę, w którą chcesz podać piłkę.
- Szybkość podania i dobra znajomość tego jak zachowa się kolega również pomaga ci podjąć decyzję o takim podaniu. Wolę wykonywać je do biegnących zawodników, ponieważ wtedy wychodzi to lepiej.
We wtorek Thiago skończył 32 lata i zbliża się do bycia weteranem. Czas leci, a Liverpool będzie musiał dokonać oczekiwanych i koniecznych zmian w linii pomocy w lecie, ale Hiszpan, który wciąż ma ponad rok obowiązujący kontrakt, może niedługo otrzymać kolejne zadanie, którym będzie pomoc w wyszkoleniu kolejnego pokolenia pomocników Liverpoolu.
Komentarze (3)