Conor Bradley ma przed sobą świetlaną przyszłość
Nie każdy zawodnik Liverpoolu zakończy ten sezon bez trofeów.
Będący na wypożyczeniu w Bolton Wanderers Conor Bradley jeszcze w tym miesiącu pomógł swojemu zespołowi sięgnąć na Wembley po EFL Trophy (Papa John's Trophy). 19-latek, który był wyróżniającą się postacią w wygranym 4:0 meczu z Plymouth Argyle, zapewne marzy, by do tego wyczynu dorzucić medal za zwycięstwo w play-offach League One. Bolton jest obecnie piąty w tabeli i ma do rozegrania jeszcze trzy mecze (zaczynając od dzisiejszego starcia z Accrington Stanley) - o jeden więcej niż szóste Derby County i siódme Peterborough.
Jednak nawet jeśli klubowi nie uda się awansować z powrotem do Championship, pobyt Bradleya w Boltonie będzie miło wspominany przez wszystkie zainteresowane strony. Klub z hrabstwa Greater Manchester skorzystał na dobrych występach Bradleya - sztab bardzo chwalił jego agresję i zrozumienie tego, jak i kiedy pressować - a sam piłkarz zyskał bezcenne doświadczenie gry na szczycie brutalnie konkurencyjnej ligi.
Pytanie brzmi - co dalej? Reprezentant Północnej Irlandii, mający na koncie 12 występów w reprezentacji, jest wysoko ceniony w Boltonie. Szef trenerów w klubie, Ian Evatt, już w styczniu mówił, że chętnie sprowadziłby Bradleya również w następnym sezonie, jednak w krótkiej perspektywie skupienie zawodnika musi wędrować w kierunku domu.
Liverpool planuje włączyć prawego obrońcę do składu pierwszego zespołu na letni okres przygotowawczy. To, jak się zaprezentuje, wyjaśni jego najbliższą przyszłość.
Nie będzie narzekał na brak opcji. Istnieje możliwość kolejnego wypożyczenia, być może do klubu z Championship, patrząc na to, jak dobrze poradził sobie w League One. Według doniesień, Preston North End był jednym z kilku klubów z drugiego poziomu rozgrywkowego, zainteresowanych ściągnięciem go na drugą część tego sezonu. Na Anfield zdecydowano jednak, że lepsze dla rozwoju młodego zawodnika będzie pozostanie w Boltonie.
W zależności od tego, jak przebiegnie presezon w jego wykonaniu, Liverpool - który nie zamierza sprowadzać prawego obrońcy tego lata - może zacząć sezon 2023/24 z Bradleyem jako zastępstwem dla odrodzonego Trenta Alexandra-Arnolda.
Prawa strona obrony to coraz gęściej obsadzony obszar w klubie. Konkurencję na prawej obronie zapewniają już Joe Gomez i Calvin Ramsay - który trafił do klubu z Aberdeen zeszłego lata, jednak jego sezon przedwcześnie zakończyła operacja kolana w lutym.
Kolejną opcją dla Bradleya jest transfer definitywny. Tą drogą podążył zeszłego roku Neco Williams odchodząc do Nottingham Forest i, jak pokazał jego sobotni występ w barwach Nottingham Forest okraszony golem na Anfield, to też może wyjść na dobre.
Bradley będzie obchodził w czerwcu swoje 20. urodziny i nie musi się spieszyć z decyzjami po podpisaniu długoterminowego kontraktu z The Reds w 2021 roku. Jednak po sezonie pełnym energicznych i efektownych występów z boku obrony nie będzie mógł narzekać na brak zainteresowanych.
Skauci obserwowali go zresztą przez większą część jego kariery. Manchester City, Manchester United, Chelsea również, obok Liverpoolu, śledziły poczynania Bradleya - który łączył grę w piłkę z futbolem irlandzkim i biegami przełajowymi - już w czasach jego młodości w Maiden City i Dungannon Swifts.
To jednak w St Patrick's Football Club z jego ojczystego Castlederg w hrabstwie Tyrone, Bradley zaliczył swój wielki przełom. Konkretnie w 2011 roku, w turnieju zespołów do lat 11 w Enniskilen. Z powodu niedyspozycji kilku graczy Rory'emu Lynchowi, trenerowi zespołu, brakowało zawodników.
"Weźcie Conora" - krzyknął kuzyn Bradleya, Shay Gallagher. Lynch był początkowo niechętny. Bradley był jeszcze przed ukończeniem 9. roku życia, a w turnieju grali chłopcy starsi od niego niemal o trzy lata.
W końcu jednak uległ namowom Gallaghera, zachwalającego swojego młodszego kuzyna. Po telefonie do mamy Bradleya, Lindy, zespół zabrał go po drodze na turniej.
Bradley był jedynym rezerwowym i mógłby w ogóle nie zagrać, gdyby jego partner z zespołu nie złapał urazu w drugiej minucie pierwszego meczu.
- Nie wchodź w pojedynki, nie chcę, żeby coś ci się stało - ostrzegał go Lynch, gdy wbiegał na boisko.
Bradley nie posłuchał. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, był start do rywala i od tego momentu nie dało się już go zatrzymać. Strzelił najwięcej goli spośród wszystkich zawodników i został najlepszym graczem turnieju. Lynch był zdumiony.
W rozmowie z The Athletic w 2021 roku Lynch przypisywał niespodziewanemu pojawieniu się Bradleya okres późniejszych klubowych sukcesów. St Patrick's nie zdobył żadnego trofeum od 1997 roku, a nagle zaczął wygrywać wszystko, z Bradleyem w kluczowej roli.
Bradley grał w St Patrick's do 14. roku życia. Potem przeniósł się do Maiden City, a następnie do Dungannon Swifts, zanim przeniósł się do Liverpoolu, by grać w akademii The Reds po spędzeniu kilku lat w klubowym centrum rozwoju w Belfaście.
Rodzice Bradleya, Linda i Joe, musieli każdego tygodnia odbywać pięciogodzinną podróż, by ich syn mógł trenować pod czujnym okiem Cliffa Fergusona i Stefana Seatona. Jego historia to pasmo sukcesów, więc w 2020 roku podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z Liverpoolem.
I nie zapomniał o swoich korzeniach. Po tym, jak znalazł się w składzie, który wygrał w zeszłym sezonie Carabao Cup i Puchar Anglii, a także otarł się o tytuł mistrzowski oraz zwycięstwo w Lidze Mistrzów - Bradley został poproszony przez Fergusona i Seatona, by przesłać krótkie wideo chłopakom w centrum treningowym. Ku ich uciesze zgodził się. Chłopaki z Belfastu zobaczyli film, w którym Bradley pokazuje zdobyte w Liverpoolu medale. Teraz może pochwalić się kolejnym za zdobycie EFL Trophy.
Bradley, jako fan Liverpoolu od dziecka, z pięcioma występami w pierwszej drużynie The Reds, będzie miał nadzieję, że jego przyszłość leży na Anfield. Nawet jeśli tak, to bez wątpienia podejmie decyzje odnośnie swojej przyszłości wraz z rodzicami. To właśnie ich zaangażowanie i poświęcenie, obok zasług ich syna, wskazują na długą karierę pełną sukcesów, niezależnie od tego, w jakim klubie Bradley zagra.
Caoimhe O'Neill
Komentarze (8)