Zwycięstwo na London Stadium!
Liverpool wyszedł zwycięsko ze starcia z West Hamem na London Stadium. Drużyna Młotów wyszła na prowadzenie w 12. minucie po strzale Lucasa Paquety, sześć minut później wyrównał Liverpool po uderzeniu Cody'ego Gakpo. W drugiej połowie wynik spotkanka na 2:1 ustalił strzałem z główki Joël Matip.
Rozpędzony Liverpool prowadzony przez Jürgena Kloppa potrzebował kompletu punktów w starciu z West Hamem, aby podtrzymać szansę na zakończenie sezobu w TOP 4. Niemiecki szkoleniowiec dokonał tylko jednej zmiany w składzie w stosunku do poprzedniego spotkania z Nottingham Forest. Joël Matip pojawił się za Ibrahimę Konaté. Francuza zabrakło dzisiaj w kadrze meczowej.
Jednakże Liverpool źle wszedł w mecz. Już w 12. minucie Lucas Paquetá wyprowadził drużynę gospodarzy na prowadzenie. Przepiękny strzał Brazylijczyka zza pola karnego zupełnie zdezorientował defensywę the Reds i samego Alissona, do którego można mieć zastrzeżenie przy próbie intewencji.
Sześć minut później niesygnalizowane uderzenie z ponad 20 metrów Cody'ego Gakpo wywołało euforię wśród kibiców w sektorze gości. Fenomenalny strzał Holendra pozwolił doprowadzić do wyrównania. Stojący między słupkami West Hamu, Łukasz Fabiański był całkowicie bezradny przy precyzyjnym uderzeniu napastnika Liverpoolu.
W 27. minucie Diogo Jota był bardzo bliski strzelenia gola. Spore zamieszanie w polu karnym drużyny Młotów nie wykorzystał Portugalczyk, który niezbyt dobrze złożył się do uderzenia z powietrza. Piłka po strzale skrzydłowego the Reds nieznacznie minęła poprzeczkę bramki gospodarzy. Liverpool natchniony wyrównującym trafieniem nie wpuszczał rywala na swoją połowę. Zamknął ekipę Davida Moyesa na trzydziestym metrze i wysokim pressingiem zmuszał ich do popełniania błędów. Pachniało golem na 2:1 dla the Reds.
Na sześć minut przed końcem pierwszej połowy Diogo Jota ponownie stanął przed szansą na zdobycie gola. Nieco więcej szczęścia pod bramką, a dostawienie nogi przez portugalskiego skrzydłowego powinno w zupełności wystarczyć do trafienia. Jednak chwilę później zagotowało się na polu karnym strzeżonej przez Alissona. Groźna kontra West Hamu została w końcowej fazie finalizacji zatrzymana przez Virgila van Dijka, który w ostatniej chwili uprzedził Michaila Antonio.
Liverpool znowu został zaskoczony na samym początku po rozpoczęciu gry. W 55. minucie gol Jarroda Bowena został na szczęście anulowany przez VAR. Anglik był nieznacznie na pozycji spalonej. Jednak to było poważne ostrzeżenie dla podopiecznych Jürgena Kloppa. Niemiec szybko zareagował wprowadzając na boisko Thiago oraz Luisa Díaza.
West Ham miał dziś spore problemy w obronie stałych fragmentów gry. Liverpool wykorzystał błędy w kryciu w szesnatce rywali w 67. minucie. Andrew Robertson precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego do niepilnowanego Joëla Matipa, a ten atomowym uderzeniem z główki strzelił na 2:1 dla the Reds.
Po strzeleniu bramki Liverpool spuścił nieco z tonu. Zaczął grać bardziej zachowawczo, pod wynik, zachowując przy tym koncetrację. Zawodnikom Kloppa bardzo zależało na zwycięstwie.
W końcówce meczu mogło być jeszcze gorąco. Gospodarze reklamowali zagranie ręką przez Thiago, ale sędziowie w wozie VAR nie zdecydowali, aby arbiter główny mógł przyjrzeć się tej sytuacji raz jeszcze. Liverpool dowiózł jednobramkowe prowadzenie do końcowego gwizdka i mógł cieszyć się ze zwycięstwa na London Stadium.
Składy:
West Ham: Fabiański - Coufal, Zouma, Aguerd, Cresswell - Soucek, Rice, Paquetá - Bowen, Antonio (70' Ings), Benrahma (70' Cornet)
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Matip, van Dijk, Robertson - Henderson (59' Thiago), Fabinho, Jones (85' Milner) - Salah, Gakpo (77' Núñez), Jota (59' Díaz)
Komentarze (233)
Trzeci mecz w ciągu tygodnia a Jurgen dalej męczy bułę. Żebyśmy przynajmniej jeszcze o coś grali w tym sezonie. Czemu to ma służyć? Żeby sprawdzić kiedy piłkarze padną jak muchy?Uwielbiam to jego zarządzanie składem. Taki Jones czy Jota nie grają przez cały sezon, a jak już zaczną to nie schodzą z boiska, dopóki nie zniosą ich na noszach. Z Eliotem odwrotnie - Jurgenowi się odwidziało i wszelki słuch po chłopaku zaginął.
Rozumiem że długa absencja, no ale przecież trenuje już od kilku tygodni na pełnym gazie..... W innych drużynach facet wraca po kontuzji, kilka treningów, w pierwszym meczu kilka minut z koncowki, a potem już ogień. U nas będą go wprowadzac aż do sierpnia.
Przecież tym samym składem grać kilka meczów pod rząd to samobójstwo. W końcu znajdzie się drużyna, która to wszystko przeczyta. Ale my nie uczymy się na błędach. Zmiany w podstawie nastąpią w kolejnym meczu tuz po stracie punktów.
Choćby za Gakpo. Nota w środku, a Luis na swojej.
A jak pojawiały się obawy przed transferem, to było bronione, że to tylko pechowe urazy w lipsku ;)
Jürgen wierzy w swoją 11 oprócz Ibou jak zwykle ostatnio.
Tylko 3 punkty!
Come on LFC 🔴
Gość na grupie zawód Typer to nawet wysyłał.
Jones za to ma nad nim wielka przewage, ze nje boi sie miec przeciwnika na plecach i nie oddaje od razy pilki
Podoba mi się szczególnie Gapcio😊 oraz naturalnie Trent.
To spotkanie możemy i musimy wygrać!
Do boju The Reds 💪🔴⚽⚽
Niemiec podpatrzył Guardiolę.
Klątwa białych koszulek zdjęta🤣
No i wygrana w tych przeklętych białych strojach
Henderson najsłabszy na boisku, potem ten tytuł przejął od niego Thiago. Straszny zjazd Hiszpana po powrocie do gry.
Dobrze że już tylko 2 wyjazdy do końca, u siebie gramy lepiej to może do tej LE się jakoś doczołgamy. No i zdaje się był to ostatni mecz w tych pechowych koszulkach.
Mułki oczywiście są na pole position ale może dziś wejdzie porażka Londynie, AV też łatwa nie jest, później BHA. I z tych 6 pkt i dwóch spotkań w zapasie może zrobić się mała strata. Warunek konieczny po naszej stronie to wygrywać wszystko do końca co łatwe nie będzie. No nic zobaczymy.... Ale wywalenie na koniec sezonu MU z pozycji nr 4 byłoby jak takie 70% mistrzostwa :)