Klopp po meczu ze Spurs
Jürgen Klopp podzielił się swoją opinią po emocjonującym starciu między Tottenhamem, a Liverpoolem rozegranym na Anfield. Ekipa gospodarzy zwyciężyła 4:3.
The Reds zdominowali pierwsze minuty meczu, zdobywając błyskawiczne trzy bramki. Już po pierwszym kwadransie na liście strzelców widniały nazwiska Curtisa Jonesa, Luisa Diaza oraz Mohameda Salaha, który wykorzystał rzut karny.
Spurs przed końcem pierwszej części spotkania zdobyli gola po uderzeniu Harry'ego Kane'a. W drugiej połowie kolejne dwie bramki zdobyli Son Heung-min oraz Richarlison w doliczonym czasie gry.
Gdy wydawało się, że mecz na Anfield zakończy się remisem, bramkę na 4:3 zdobył Diogo Jota, podrywając całe trybuny oraz ławkę Liverpoolu.
- Tak, wszyscy to widzieliśmy – początek meczu był absolutnie wyjątkowy. Jeden z najlepszych jakie rozegraliśmy w tym sezonie – mówił Klopp w trakcie pomeczowej konferencji prasowej.
– Wyszliśmy prowadzenie 3:0 przy dość defensywnie ustawionym Tottenhamie. Sposób w jaki zdobywaliśmy bramki i to, jak graliśmy zarówno w ofensywie jak i defensywie, był naprawdę świetny.
– Później pojawił się częsty problem, gdy szybko wysuwa się na trzybramkowe prowadzenie. Nie jesteśmy pierwsza drużyna, która popełniła tego typu błąd. Nie powinno się to zdarzyć. Ale zdarzyło. Nie błyskawicznie, ale pierwsza bramka dla Tottenhamu była jednocześnie pierwszą sytuacją, w której nie zadbaliśmy o odpowiednie grę w obronie. Nie presowaliśmy w odpowiedni sposób, źle oceniliśmy przestrzeń. Właśnie dlatego skończyło się to długą piłką posłaną za nasze plecy. Nie było spalonego, Virg się poślizgnął, takie rzeczy się zdarzają ale wciąż nie powinniśmy doprowadzać do takich sytuacji.
- Wykorzystali tę sytuację, słowa uznania dla nich. Są świetni w tego typu sytuacjach. W przerwie powiedziałem chłopcom trochę ciepłych słów. Zaznaczyłem jednak, ze musimy wrócić do poprzedniego rytmu bo jeśli wrócimy do tego jak graliśmy na początku spotkania to nasi rywale nie będą mieli argumentów.
- To była skomplikowana sytuacja. Grali z tyłu pięcioma zawodnikami, nasi byli ustawieni pomiędzy. W takim momencie, będąc elastycznymi, można sprawić rywalowi sporo trudności. Niestety nie mogliśmy wrócić do odpowiedniego rytmu. Nie było tak źle, ale mecz stał się bardziej wyrównany niż powinien. Ale to jest w porządku o ile nie tracisz bramek.
- Ponownie słowa uznania dla Tottenhamu. Potrzebują naprawdę niewiele. Mieli dużo swoich okazji, to tworzy specyficzne poczucie, z którym sobie ciężko poradzić. Drużyna przegrywająca dwoma bramkami zaczyna wierzyć coraz mocniej, ekipa, która dotąd wygrywała 3:1 zaczyna nieco powątpiewać i nagle wynik meczu ponownie staje się kwestią otwartą.
- Zdobyli w końcu drugą bramkę, a w doliczonym czasie mieli rzut wolny. Tuż przed tym była sytuacja, w której sędzia zagwizdał faul na Mo. Wysuwaliśmy się na niebezpieczną pozycję, a ich obrońca się poślizgnął i nie mogliśmy kontynuować gry. Piłka wraca na nasza polowe, jest faul, rzut wolny, gol.
- Wszyscy napastnicy Tottenhamu byli w odpowiednich miejscach więc może powinniśmy byli bronić lepiej? Pewnie tak, ale to była trudna sytuacja. Piłka była w grze, był spory chaos i ciężko było podjąć właściwą decyzję.
- Wynik 3:3 nie był tym tego czego chcieliśmy i już chcieliśmy to zaakceptować. Wtedy Diogo Jota wpadł na nieco inny pomysł i zamknął mecz. Oczywiście to była najlepsza część dzisiejszego popołudnia.
Komentarze (7)