Liverpool znów zwycięski!
Równo o 20:22 zabrzmiał gwizdek kończący niezwykle ekscytujące spotkanie na Anfield. Podopieczni Jürgena Kloppa odnieśli zwycięstwo 1:0 nad Brentfordem po bramce Mohameda Salaha z trzynastej minuty. To szóste z rzędu ligowe zwycięstwo dla The Reds.
Liverpool w ramach 35. kolejki zmagań w Premier League podejmował na Anfield drużynę Brentford. W pierwszym starciu pomiędzy tymi zespołami padł wynik 3:1 na korzyść ekipy Thomasa Franka. The Reds chcieli zrewanżować się za styczniową porażkę.
Jürgen Klopp od jakiegoś czasu nie mógł skorzystać ze wszystkich piłkarzy. Thiago Alcântara z powodu kontuzji biodra nie będzie mógł wystąpić w żadnym z pozostałych meczów w tym sezonie. A występ Jordana Hendersona od kilku dni stał pod znakiem zapytania. Roberto Firmino, Naby Keïta, Stefan Bajčetić oraz Calvin Ramsay również nie byli dostępni do dyspozycji niemieckiego szkoleniowca.
Liverpool długo nie kazał czekać swoim kibicom na gola. Już w 13. minucie spotkania wyszedł na prowadzenie. Virgil van Dijk po wcześniejszym dograniu na pole karne odegrał głową futbolówkę do wbiegającego Mohameda Salaha. Egipcjanin na dwa razy wpakował piłkę do siatki.
Pierwsza połowa była niezwykle intensywna. Obie drużyny imponowały walką o każdy centymetr boiska. W 40. minucie meczu ekipa Pszczół wyprowadziła kontrę, po której padł gol. Bryan Mbuemo wymanewrował Virgila van Dijka i Trenta Alexandra-Arnolda w polu karnym i przepięknym uderzeniem zdołał pokonać Alissona, jednak minimalna pozycja spalona uchroniła the Reds przed uznaniem bramki.
Od początku drugiej połowy ekipa gości rzuciła się do ataku. Zepchnęli Liverpool pod własne pole karne i kilkukrotnie próbowali ukąsić drużynę Jürgena Kloppa strzałami z przed pola karnego. W 53. minucie wręcz stuprocentową sytuację zmarnował Cody Gakpo. Diogo Jota wstrzelił piłkę w pole bramkowe, a Holender będący trzy metry przed pustą bramką niefortunnie odbił futbolówkę piszczelem poza światło bramki.
Przebieg gry drugiej połowy w stosunku do pierwszej niewiele się zmienił. Jednak to zespół Brentfordu miał częściej piłkę przy nodze, usiłująv tworzyć groźne sytuacje. Poza tym mnóstwo walki, szybkości i intensywności. Nikt nie odstawiał nogi nawet blisko pola karnego.
Świetne uderzenie Trenta Alexandra-Arnolda z przed pola karnego z 78. minuty powinno zwieńczyć się przepięknym trafieniem, ale na drodze stanął David Raya. Hiszpan kapitalną paradą zatrzymał piekielne uderzenie obrońcy Liverpoolu, które zmierzało wprost okienko bramki. Kilka minut później Cody Gakpo mógł znacznie lepiej wykorzystać błąd rywala. Holender strzałem z woleja minimalnie się pomylił.
Końcówki meczu z udziałem Liverpoolu zawsze trzymały w napięciu. Nie inaczej było tym razem, lecz udało się zachować czyste konto i zgarnąć komplet punktów.
Składy:
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Konaté, van Dijk, Robertson (81' Tsimikas) - Fabinho, Jones (81' Milner) - Salah, Gakpo, Jota (73' Henderson) - Núñez (65' Díaz)
Brentford: Raya - Hickey (88' Wissa), Zanka, Pinnock, Mee, Henry (72' Schade) - Jensen (82' Baptiste), Onyeka (72' Dasilva), Janelt (82' Damsgaard) - Mbuemo, Toney
Komentarze (172)
I po angielsku: Darwin I'm counting on you
Pozdrawiam wszystkich którzy dalej wierzą w niemożliwe :)
Sędzia AT pokazał dziś ze piłka niżna to sport bezkontaktowy.
Tak zwani kibice "MEMnited" posrani na potęgę 🤣
WHU z naszym Łukaszem przynajmniej zremisuje czyli mój plan będzie dalej realizowany.
"menczyster" do budy eee LE gdzie ich miejsce a my LM gdzie nasze 💪🔴
Naprawdę myślisz że drużyny: WHU, Wolves, Bornemouth, Chelsea i Fulham są w stanie osiągnąć dwa zwycięstwa i remis?
Z 5 gier mogą zdobyć 8 pkt a to oznacza:
- 2 wygrane, 2 remisy i 1 porażkę bo bramki mają zdecydowanie gorsze
Dlatego z niczym nie będę się godził i prosiłbym o rzetelne informacje!