Konferencja Kloppa przed meczem z Lisami
Jürgen Klopp cieszy się z ostatnich pozytywnych występów Liverpoolu, ale ostrzega, że jego drużyna musi być "gotowa na prawdziwą walkę" w poniedziałkowym meczu z Leicester City.
The Reds pojadą w poniedziałek na King Power Stadium z nadzieją na zwiększenie liczby kolejnych z rzędu zwycięstw w lidze do sześciu, po pokonaniu w zeszłym tygodniu Brentford.
Klopp przed meczem z Lisami wziął udział w konferencji prasowej, na której m.in. poinformował o stanie zdrowia Roberto Firmino i Naby'ego Keity.
Dodatkowo menadżer opowiedział o tym, czego spodziewa się po Leicester, o swoich odczuciach związanych z odbiciem się od dna czy o docenieniu Mohameda Salaha za zdobycie 30 goli w sezonie.
Oto zapis konferencji...
O obecnej sytuacji Leicester i o tym czego się spodziewać w poniedziałek...
W moim pierwszym sezonie tu, Leicester wygrało ligę. Wyjątkowa historia, która pozostanie z nimi na zawsze. Teraz oczywiście sytuacja wygląda kompletnie inaczej. Nie potrafię i nie chcę porównywać drużyny Brendana do obecnej Deana Smitha. Oczywiste jest, że walczą o utrzymanie. Po tej konferencji prasowej będziemy mieli spotkanie analityczne, ale oglądałem na przykład mecz z Evertonem - mieli bardzo dobre momenty i wyglądali na bardzo dobrą drużynę. Jednak zawsze gdy walczysz o utrzymanie, to znaczy, że nie jesteś najlepszą wersją siebie i dlatego tak trudno jest gdy znajdujesz się w takim miejscu. Możemy oczekiwać drużyny, która chce się utrzymać i będzie o to walczyć na wszelkie możliwe sposoby. Tego musimy się spodziewać. Już na początku tygodnia powiedziałem chłopakom, że musimy się przygotować na prawdziwą walkę, ponieważ oni grają u siebie, później mają chyba mecz z Newcastle, co nie będzie łatwym spotkaniem, a potrzebują wszystkich możliwych punktów, dlatego spodziewam się bardzo trudnego i intensywnego spotkania szczerze mówiąc. Z dużą walką i świetnymi zawodnikami na boisku. To sprawia, że będzie to trudne.
O tym, czy awans do Ligi Mistrzów lub jego brak wpłynie na decyzje Liverpoolu związane z transferami...
Nie chodzi o to. Gdy rozmawiam z zawodnikiem, mogę to robić, co szczerze mówiąc nie często jest możliwe, w tym momencie sprawa jest jasna. Nie mówimy nikomu, że z pewnością zagramy w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Jeśli więc z nami rozmawia, z pewnością jest świadom sytuacji. Tak to zazwyczaj wygląda. Myślę, że jeśli dołączasz do klubu, to chcesz osiągnąć z nim coś, a nie płynąć na fali poprzednich sukcesów. To po pierwsze. Oczywiście, że musimy walczyć o udział w Lidze Mistrzów, musimy walczyć o trofea. Jeśli chcesz być tego częścią, to jesteś mile widziany.
Jest tylko jedna rzecz, której w tym roku nie możemy zagwarantować: występy w Lidze Mistrzów. Reszta pozostaje taka sama. To fantastyczny klub, mający świetną drużynę, a w przyszłym roku miejmy nadzieję jeszcze lepszą. Tyle. To nie takie trudne. Raczej nie spotykam się z taką sytuacją, że rozmawiam z zawodnikiem, wszystko jest dobrze i nagle on mówi "Ok, do zobaczenia jeśli...". Takie coś nie zdarza się często. Nadal jesteśmy Liverpoolem, co oznacza, że jesteśmy atrakcyjni dla wielu zawodników, nie zapominajmy o tym. Dlatego nie przejmuję się tym. Oczywiście, bez Ligi Mistrzów wszystko jest trudniejsze, zwłaszcza na dłuższą metę, dlatego nie powinniśmy tego zbyt często powtarzać. Poza tym wszystko jest całkowicie w porządku, zarówno z punktu widzenia rozmów, jak i z punktu widzenia przekonywania.
O tym, czy konkretny mecz lub wydarzenie zapoczątkowało poprawę formy Liverpoolu...
Rozmawialiśmy o tym dosyć często. Próbowaliśmy dać sobie szansę na nowy start różnymi piłkarskimi rozwiązaniami. Mieliśmy pewnego rodzaju nowy początek, nie pamiętam już, w którym tygodniu, ale mieliśmy wtedy osiem czy dziewięć dni przerwy pomiędzy meczami i chcieliśmy wykorzystać ten czas na nowy początek, nie wiedząc dokąd nas to zaprowadzi. Po prostu nie chcieliśmy marnować więcej czasu. To był dla nas haust świeżego powietrza. Nie tylko dla zawodników, ale też dla sztabu i od tego czasu wszystko się zmieniło.
Pracowaliśmy nad różnymi rzeczami. Podstawy takie jak intensywność, kontrpressing, generalnie intensywna gra pozostały. Chcieliśmy jednak w inny sposób kontrolować grę, inaczej zabezpieczać, grać w innej formacji, inaczej budować akcje. Tak wiele rzeczy się zmieniło i szczerze mówiąc sprawia nam to ogromną radość gdy o tym myślimy i gdy pracujemy nad stworzeniem dla nas czegoś nowego. To właśnie zrobiliśmy. Wtedy też przyszły wyniki, co z pewnością nie jest całkowitym zbiegiem okoliczności. Wiemy, że potrzebowaliśmy trochę szczęścia, którego być może w poprzednich meczach nam trochę brakowało. Teraz jesteśmy w takiej, a nie innej sytuacji. Mamy do rozegrania jeszcze trzy mecze i nic się nie zmienia. Już przygotowujemy się do następnego sezonu, ale jesteśmy świadomi, że mamy jeszcze o co grać w tym sezonie i tak do tego podchodzimy.
Czasami trzeba wprowadzić duże zmiany by się odbić. Zazwyczaj wystarczą małe, ale czasami potrzeba dużych. Zwłaszcza gdy w klubie przez siedem i pół roku jest jeden trener, co należy do rzadkości. Zazwyczaj w takim okresie kluby mają trzech, czterech, pięciu menadżerów, co oczywiście nie jest dobre, ale sprawia, że pojawia się coś nowego. Do zeszłego sezonu odnosiliśmy sukcesy w specyficzny sposób. Nie zawsze graliśmy tak samo, ale wypracowaliśmy sposób, który się dla nas sprawdzał. Nagle przestało to funkcjonować. Zawsze było jasne, że musimy coś zmienić. To co było dobre w tym sezonie, to to, że mieliśmy powód do zmian. Wyobraźcie sobie co by było, gdybyśmy zmienili wszystko po sezonie, w którym niemal wygraliśmy cztery trofea i gdybyśmy zaczęli sezon grając źle. To byłoby bardzo trudne. Dlatego czasami potrzeba takich chwil i my oczywiście też ich potrzebowaliśmy. Jak już mówiłem, gdy przez tak długi czas jest jeden trener, trzeba i tak coś zmieniać w odpowiednim momencie. Dlatego myślę, że znaleźliśmy odpowiedni moment, może trochę zbyt późno, zobaczymy, ale ogólnie myślę, że był to odpowiedni moment.
O tym, czy zdobycie przez Salaha 30 bramek w tym sezonie, może być łatwo przeoczone...
Nie przez nas, nie przez kibiców Liverpoolu, może przez was. Nie wiem. Nie po raz pierwszy słyszę to pytanie. Już wiele razy to mówiłem - my tego nie przeoczymy. Po zakończeniu kariery będzie jednym z najlepszych w historii. Jeszcze jednak gra, a gdy widzisz go codziennie, to wiesz, że jego nogi i ciało pozwolą mu na to jeszcze przez kilka dobrych lat, więc te liczby się jeszcze poprawią, co będzie absolutnie wspaniałe. Nie, my tego nie przeoczymy, ale biorąc pod uwagę to, jak często zadajecie to pytanie, być może to wy jesteście winni przeoczenia tego. Nie wiem.
O tym co najbardziej mu się podoba w posiadaniu więcej czasu na treningi...
Prawda jest taka, że gdy grasz co trzy dni masz dzień na odpoczynek, drugi dzień na odpoczynek i jedną sesję treningową mniej. Oczywiście bardziej cieszy mnie bardziej takie okresy i teraz mamy go znowu. To praca z zawodnikami, wspólna poprawa, wyjaśnianie co chcemy robić i ćwiczenie tego na treningach. Bardzo mi się to podoba. Taka jest prawda i zawsze tak było. Jeśli jednak chciałbym tego przez całą karierę, to musiałbym pójść gdzieś indziej, bo nawet Mainz od czasu do czasu gra na arenie europejskiej. Wtedy miałbym pełny tydzień na trening. Tego jednak również nie chcę.
Wszystko jest w porządku. Kocham rytm gdy są trzy mecze w tygodniu. Ale od czasu do czasu taka przerwa ma sens. Nie chcę znowu rozpoczynać tego tematu, bo już wystarczająco dużo o tym rozmawialiśmy. Zazwyczaj mamy za mało czasu na trening z chłopakami, gramy cały czas i musi dochodzić do zmian w terminarzu. Oczywiście w tym sezonie to nie miało miejsca, bo odpadliśmy ze wszystkich rozgrywek na dosyć wczesnym etapie, ale w trakcie udanego sezonu jest ciężko. Gdy więc masz taką szansę, musisz ją wykorzystać i to staramy się robić. Teraz mamy czas i staramy się to wykorzystać. Prawda jest taka, że chcę mieć cały tydzień na trening i kolejny też. Chcę widzieć drobne zmiany, chcę widzieć poprawę. Aby to osiągnąć, musimy wykonywać odpowiednie rzeczy na treningu i jestem przekonany, że w tym tygodniu udało nam się to. Nie znaczy to, że rozniesiemy Leicester. Nie, musimy być gotowi na prawdziwą walkę. W decydujących momentach musimy mieć jednak wspólne rozwiązania i nad tym pracujemy.
O tym, czy obecna forma zespołu będzie nadawać ton na przyszły sezon...
Musi. Jeśli rozgrywasz słaby sezon, a my taki rozgrywaliśmy jeszcze kilka tygodni temu, z małymi wyjątkami, jest to jeszcze trudniejsze do zrozumienia i sprawia, że jesteś jeszcze bardziej wściekły. Potrafimy grać dobrze, ale zazwyczaj gramy źle? To nie jest fajne. Ten okres jest więc bardzo ważny dla nas, ponieważ pokazuje nam jak to mogło wyglądać. Wszyscy wiemy, że jesteśmy na początkowym etapie, musimy wiele poprawić, musimy dużo trenować, dużo pracować i sprawić, że wszystko będzie bardziej naturalne i jasne dla zawodników, czego od nich oczekujemy. To prawda i dlatego tak ważne jest, że zaczęliśmy to wcześnie, a nie zagraliśmy cały sezon, skończyliśmy na 10 czy 11 miejscu i wtedy próbowali wszystko zmieniać z początkiem pre-sezonu. Później zaczyna się sezon, a my możemy wykorzystać do przygotowań grę w najtrudniejszych rozgrywkach na świecie - w Premier League i to zobaczymy. To, że wszyscy wiemy, że idziemy w dobrym kierunku jest bardzo pomocne.
O poprawie formy Liverpoolu i lepszej grze na wyjazdach...
Cóż, nasze wyniki na wyjazdach nadal nie są wspaniałe w tym sezonie. Myślę, że jeżeli brać pod uwagę spotkania u siebie to bylibyśmy na 3-4 miejscu. A jeśli brać pod uwagę mecze wyjazdowe to bylibyśmy gdzieś daleko, więc nadal nie jest świetnie. Rozmawialiśmy już o tym lata temu, chyba jeszcze na początku mojej kariery tutaj, że w domu stworzyliśmy coś w rodzaju fortecy, ale na wyjazdach nie byliśmy wtedy drużyną z najlepszej czwórki czy szóstki. Uświadomiliśmy sobie, że to nie jest takie trudne. Oczywiście jest różnica i musimy być na to gotowi, ale nie jest ona aż tak duża jak może się wydawać. To nie tajemnica, że Anfield bardzo pomaga i daje kopa w wielu momentach, ale na meczach wyjazdowych pojawia się trzy, cztery, pięć tysięcy osób i są szaleni, dopingują nas przez całe 95 minut. Być może nie oglądają nas co tydzień, przyjeżdżają z daleka albo pochodzą z miejsca, w którym akurat gramy i to sprawia, że są tacy podekscytowani i to uwielbiam. Uwielbiam atmosferę na wyjazdach, którą tworzą ci ludzie. Nie chodzi więc o to. Po prostu nie byliśmy wystarczająco konsekwentni więc potrzebowaliśmy pomocy z zewnątrz, którą i tak nie zawsze wykorzystywaliśmy. Dlatego jesteśmy w takim, a nie innym miejscu.
Gramy naprawdę fatalny sezon. Myślę, że wszyscy się z tym zgodzimy. Mamy 62 punkty, co jest trochę dziwne. Chłopcy nadal mają tą jakość i bardzo się cieszę, że pokazaliśmy trochę tego. Nie chodzi o to, niezależnie gdzie skończymy. Wiem, że wszyscy chcą Ligi Mistrzów, rozumiem to w stu procentach. Też tego chcę, ale to nie wydaje się prawdopodobne. Sami stworzyliśmy sobie taką sytuację. Cieszę się jednak, że jesteśmy w stanie ponownie pokazywać wyjątkowe momenty. Wygranie sześciu meczów z rzędu jest wyjątkowe. Gdyby to było takie proste, my i inne drużyny dokonywały by tego znacznie częściej. Dołożenie do tego siódmego meczu, ósmego i dziewiątego będzie jeszcze trudniejsze, ponieważ to jest piłka nożna i inne drużyny też się przygotowują do tych meczów, mają swoje cele, co sprawia, że jest to tak trudne. Ta część sezonu pokazała nam, że wciąż potrafimy. Nie wszystko jest złe. Teraz mamy słaby sezon i tyle. Zobaczmy co możemy z tego wynieść.
O walce o zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów i o pokonywaniu przeciwności w przeszłości...
Nie mówimy o tym na codzień, ale każdy kto był zaangażowany w te chwile, nie zapomni ich do końca życia. To część nas. Masz rację, gdy działy się cuda, my byliśmy w pobliżu, ale wtedy zawsze mieliśmy wszystko w naszych rękach. Musieliśmy strzelić gola West Bromowi w 2021, musieliśmy wygrać z Barceloną w 2019. Teraz musimy wygrać, ale to niczego nie zmieni jeśli inne drużyny też będą wygrywać. Taka jest różnica. Wiem, że kilka tygodni temu w ogóle nie mogliśmy o tym myśleć, nie znaczyło to jednak, że nie będziemy się starać zbliżyć. Tylko to mogliśmy zrobić - zbliżyć się.
Jestem pewien, że byliśmy w podobnej sytuacji lata temy, gdy po raz pierwszy kwalifikowaliśmy się do Ligi Mistrzów. Chelsea była za nami i wygrywała mecz za meczem, więc my też musieliśmy wszystko wygrywać. To nie jest zbyt przyjemne. Ostatecznie się udało i tego oczekuję. To nie jest przyjemne. Newcastle i United pewnie chcieliby byśmy nie byli zbyt blisko i by Brighton od teraz wszystko przegrywał, a Tottenham jest bezpiecznie daleko i mogą się koncentrować na innych rzeczach. Nadal jednak najprawdopodniej dokonają tego i bardzo to szanuję. Jeśli zakończą sezon przed nami, to uważam, że zasłużenie.
Komentarze (1)
- Leeds pokona Newcastle
- "MEMnited" zremisuje z Wolves
Oby się spełniło a w poniedziałek to wiadomo: tylko 3 punkty dla LFC 💪🔴😀