Dudek o Polakach w barwach The Reds
Bohater niezapomnianego finału w Stambule, w specjalnym wywiadzie dla Liverpool Echo, ocenił polskich zawodników występujących w barwach The Reds.
Udział w meczach finałowych Ligii Mistrzów tworzy bohaterów i antybohaterów. Wystarczy porównać ze sobą występy Lorisa Kariusa w Kijowie, i Jerzego Dudka w Stambule. Ten pierwszy dał prawdopodobnie jeden z najgorszych występów w historii tych rozgrywek, przyczyniając się praktycznie w pojedynkę, do bolesnej przegranej w 2018 roku, przeciwko Realowi Madryt.
Od tego nieszczęsnego wydarzenia, Niemiec stał się w oczach całego świata, synonimem pomyłki, a jego kariera na Anfield dobiegła rychłego końca. Każdy z kibiców drżał na samą myśl o ponownym oglądaniu tego bramkarza, między słupkami. Konsekwencją jednego meczu było sprowadzenie Alissona Beckera, zaledwie dwa miesiące po finale. Paradoksalnie, bolesny występ Kariusa dał nam jednego z najlepszych goalkeeperów na świecie. Chichot losu ...
Przytoczenie postawy Niemca, nie ma na celu pastwienia się nad zawodnikiem, a jedynie stanowi skrajny, negatywny przykład, w kontrze z postawą i dalszym postrzeganiem Jerzego Dudka. Niesamowita pogoń Liverpoolu w Stambule, w połączeniu z kapitalną grą Polaka, zapisały się na stałe w historii klubu.
Kibice pamiętają zarówno "Dudek dance", jak i niesamowitą obronę dwóch strzałów Schevchenko w 117 minucie dogrywki. Przyznajcie, macie teraz przed oczami ten szelmowski uśmiech naszego rodaka i skaczącego Carraghera, wymachującego ostentacyjnie rękami, przed serią jedenastek.
Niestety, że na każdego przyjdzie pora, to i Dudka niebawem zastąpiono. Tym razem wybór padł na Pepe Reinę. Nie zmienia to jednak faktu, że stał się on inspiracją dla kolejnych pokoleń zawodników, takich jak 20 - letni Marcelo Pitaluga, oraz trójki Polaków będących obecnie w Liverpoolu (występujących na pozycji bramkarza).
Najmłodszy z nich - Kornel Miściur, dołączył do zespołu w marcu, przechodząc z Hull City i debiutując na poziomie U - 16, w wygranym 3 - 2 spotkaniu z Sunderlandem. Od tego czasu trenuje z pierwszym zespołem. Pozostała dwójka graczy to Fabian Mrozek (19 lat), oraz Jakub Ojrzyński (20 lat), którzy przybyli do Akademii The Reds, w latach 2019 - 2020. Mrozek regularnie gra w zespole U - 18, natomiast Ojrzyński spędził ostatnie dwa sezony na wypożyczeniach, w Caernarfon Town, oraz Radomiaku Radom.
Wcześniej szlaki przecierał Kamil Grabara, który dwa lata temu zasilił szeregi klubu FC Kopenhaga, i zadebiutował w narodowej reprezentacji. Polacy są znani z produkcji świetnych bramkarzy, a Liverpool chętnie z tego korzysta. O tym dlaczego tak się dzieje, nie mogliśmy zapytać nikogo innego, jak Jerzego Dudka.
- Mamy świetnych trenerów i korzystamy z dobrej reputacji. Zaczęliśmy to już jakiś czas temu, a teraz wszyscy próbują wygrać los na loterii. Być może ta pozycja wymaga czegoś szczególnego.
- Słyszałem wcześniej o tych chłopakach, i wielu innych przybywających do Anglii - mówi na temat wspomnianej wcześniej trójki. W Polsce mamy dobre szkółki bramkarskie i nastawienie na sukces, na tej pozycji. W ubiegłym roku z kraju wyjechało 50 bramkarzy, w wieku 15 lat, co tylko udowadnia, że wszyscy szukają kolejnego Dudka, czy Szczęsnego.
Po drugiej stronie boiska, w koszulce The Reds, biega kolejny polski talent - Mateusz Musiałowski, pokazując niesamowite umiejętności dryblingu i techniki. 19 - latek zadebiutował w pierwszym zespole, podczas nieoficjalnego meczu ze Strasburgiem, w lipcu 2022 roku. Zawodnik wciąż czeka na poważniejsze wyzwania.
Dzierżenie przydomka "Polski Messi", z pewnością nie jest łatwe, a brak stabilizacji formy w drużynie młodzieżowej to duży problem. Rozwój Musiałowski nie idzie zgodnie z oczekiwaniami, jakie postawiono mu od czasu dołączenia do klubu w 2020 roku.
- Oglądałem kilka nagrań z jego gry na Youtube, i przyznaję, że jest bardzo utalentowany. Mały Messi. Miejmy nadzieję, że dojdzie do tego poziomu. Ma ogromny potencjał, ale musi się skupić, i oderwać od mediów. To zawsze może rozpraszać, szczególnie tak młodego piłkarza. Na szczęście ma w otoczeniu mądrych ludzi i klub, który z pewności mu pomoże.
- Wiele zależy od charakteru. Są gracze, których taki przydomek zmotywuje do stania się jeszcze lepszymi. Nie sądzę jednak, że podchodzą do tego bardzo poważnie. Powinni pracować na swoje własne nazwisko. Nie da się jednak ukryć, że miło jest być porównywanym do piłkarza takiego pokroju jak Messi. To mówi wszystko o potencjale Mateusza.
Komentarze (0)