Henderson z uznaniem o “ikonach Liverpoolu”
Jordan Henderson na łamach ostatniego w tym sezonie programu dnia meczowego oddaje hołd Roberto Firmino, Naby’emu Keïcie, Jamesowi Milnerowi i Alexowi Oxlade’owi-Chamberlainowi.
W środę ogłoszono, że wyżej opisana czwórka zawodników opuści klub latem po wygaśnięciu wiążących ich kontraktów. Oznacza to, że dzisiejsze spotkanie z Aston Villą będzie dla nich ostatnim występem na Anfield w roli piłkarzy the Reds.
Kapitan Liverpoolu w poruszających słowach odniósł się do tej chwili.
Wśród licznych zalet, jakimi można opisać kibiców Liverpoolu, jedną z najważniejszych jest prawdziwa miłość i uznanie dla ludzi, którzy wnieśli wkład do tego klub.
Odśpiewana w poniedziałek na wyjeździe do Leicester serenada dla Bobby’ego Firmino przez fanów zebranych w sektorze gości jest momentem, którego nigdy nie zapomnę. Myślę, że widać było w reakcjach po końcowym gwizdku pozostałych zawodników, że jako skład byliśmy tym bardzo poruszeni, jak sam poruszony był nasz brazylijski nr. 9.
Dzisiaj również jest wyjątkowy dzień, sentymentalny i trudno, ponieważ dla czterech członków naszego składu będzie to prawdopodobnie ostatni występ na Anfield w koszulce Liverpoolu z Liverbirdem na piersi.
Pozwólcie mi na początku coś podkreślić. Każdy z nas, wliczając w to tę czwórkę, o której będę pisał, koncentruje się na dzisiejszym meczu. Gramy z drużyną, która w drugiej części sezonu zdecydowanie jest w formie. Osiągnięcia Aston Villi od przerwy na Mistrzostwa Świata są niewiarygodne. Wszelkie słowa uznania dla Unaia Emery’ego i jego piłkarzy.
Będzie to trudny mecz, jak pewnie możecie sobie wyobrazić, i właśnie na taki mecz się przygotowywaliśmy. Gdy zabrzmi pierwszy gwizdek, naszą jedyną myślą będzie staranie się o wygranie tej rywalizacji. Nie będziemy myśleć o niczym innym.
Mając jednak na uwadze fakt, że to moja ostatnia kolumna w tym sezonie, muszę wykorzystać te strony, by docenić i uczcić osiągnięcia zawodników, którzy bez wątpliwości będą określani przez przyszłe pokolenia mianem ikon Liverpoolu.
Naby Keïta to dla naszych fanów postać kultowa i mogę powiedzieć Wam, że tak samo wielkim uznaniem cieszy się w szatni. Jego uśmiech rozjaśnia AXA Training Centre. Jest niesamowicie skromnym i łagodnym człowiekiem. Jako piłkarz jest jednym z najlepiej uzdolnionych technicznie, z jakim kiedykolwiek trenowałem. Jego jakość to jakiś żart!
Wiem, że niektórzy spojrzą na czas spędzony przez niego w klubie i będą sfrustrowani, że kontuzje uniemożliwiły mu rozegranie większej liczby minut na boisku, która odpowiadałaby skali jego talentu, ale jego wkład był widoczny dla wszystkich: ważne momenty w ważnych meczach.
Niektóre z takich momentów decydują o całokształcie sezonu i Naby może z wielką dumą patrzeć na swoje osiągnięcia w klubie. Będzie nam go brakowało i wiem, że gdziekolwiek się nie uda kontynuować swoją karierę, tam będzie widoczny jego wpływ na grę.
Alex Oxlade-Chamberlain jest osobą, którą znam od bardzo dawna. Przebywaliśmy wspólnie na obozie reprezentacji Anglii w dniu, w którym podpisał kontrakt z Liverpoolem i istnieje nawet zdjęcie z tego wieczoru naszego mocnego uścisku zaledwie kilka godzin po tym, jak przyłożył długopis do dokumentów. Byłem tak bardzo podekscytowany tym, że przekonano go do przyjścia i po tych wszystkich latach oczywiste jest, że obie strony podjęły słuszną decyzję.
Mam świadomość, że ostatnie kilka sezonów było trudne dla Oxa, że nie rozegrał tak wielu minut, jakby chciał. Nic nie może jednak przyćmić roli, jaką odegrał odbudowywaniu i odradzaniu się klubu.
Sezon 2017/18 był tym, w którym kolektywnie odnaleźliśmy naszą wiarę.
W mojej ocenie ten sezon był trampoliną do trofeum, które wznieśliśmy w kolejnej kampanii. Dla mnie Ox był najlepszym ofensywnym pomocnikiem w Europie, gdy przechodziliśmy wtedy do półfinału Ligi Mistrzów. Nie chcę rozwodzić się tutaj nad kontuzjami, ale oczywiście był to krok wstecz, który okazał się okrutny dla niego i dla drużyny. Jednak nie odbierajcie tego źle. Ox wrócił w nieprawdopodobnej wręcz formie i miał swoje wielkie momenty w sezonach, których graliśmy na swoim najlepszym sezonie.
Chcę to dobitnie podkreślić, ponieważ uważam, że kluczowe jest, żeby ludzie spoza naszego wewnętrznego środowiska pracy mieli tego świadomość: Ox obecnie jest najlepszej formie swojego życia i ktokolwiek podpisze z nim kolejny kontrakt, trafi szóstkę w lotto. Od dwóch sezonów na treningach jest zdrowym i stale wyróżniającym się piłkarzem.
Mówiąc szczerze, jestem podekscytowany Oxem, ale nieco przybity tym, że otrzyma szansę nowego początku gdzieś indziej. To, co czułem latem 2017 w ostatnim dniu okna transferowego, jest aktualne także teraz: ten gość to dynamit. Co za piłkarz.
Co mogę powiedzieć o Bobbym Firmino poza tym, co już mówiłem? Od momentu jego pojawienia się w Melwood w 2015 r. nie robię nic, tylko go chwalę. Trudno jest znaleźć odpowiednie słowa.
Myślę, że wypowiadam się w imieniu wszystkich zawodników, gdy powiem, że możliwość gry obok tego faceta była dla mnie wielkim przywilejem. To unikat. Nie ma punktu odniesienia, do którego można porównać Bobby’ego. Nigdy nie było kogoś podobnego do niego i wątpię, czy kiedykolwiek ktoś taki się pojawi. Być tak utalentowanym, mieć tak duże umiejętności i jednocześnie pracować tak ciężko i mądrze, jak on, to coś niewiarygodnego.
W profesjonalnym futbolu pokora jest tak samo ważna, jak w codziennym życiu. Sposób gry Bobby’ego, bezinteresowność w swojej grze, to rzeczy, które czynią go właśnie tak bardzo, bardzo wyjątkowym.
Posiadanie w sobie tak wiele magii i zdolności przy jednoczesnym ciągłym poświęcaniu siebie dla zespołu… Szczerze, dla młodego piłkarza, który chce zostać napastnikiem, to on jest wzorem dla naśladowania. Nie boi się wyrażać siebie i wykonywać różne sztuczki, ale jednocześnie upewnia się, że zasłużył sobie na ich zrobienie wykonaniem także mniej spektakularnych zadań. Ma zagwarantowany status wśród zawodników wszechczasów Liverpoolu.
Jego imię będzie śpiewane na Anfield przez dekady i jestem pewien, że będzie śpiewane w taki sam sposób, w jaki fani wciąż oddają hołd Sir Kenny’emu Dalglishowi i Ianowi Rushowi. Tak bardzo będzie dziwnie, gdy w przyszłym sezonie przyjdę do pracy i jego tam nie będzie.
Prawdopodobnie największym komplementem, jaki mogę złożyć Bobb’emu, jest to, że jest on jeszcze lepszym człowiekiem, niż jest piłkarzem. Ten człowiek jest pełen miłości i radości. Gdziekolwiek nie usłyszę jego imienia, zawsze będę się uśmiechał. Taki właśnie miał wpływ na wszystkich z nas, którzy mieli to szczęście go poznać i móc nazywać swoim przyjacielem.
Przejdźmy zatem do Jamesa Milnera. Piszę te słowa wiedząc, że pochwalenie Jamesa Milnera jest jedną z najtrudniejszych rzeczy do zrobienia, jaką można sobie wyobrazić. Dlaczego? Ponieważ on tego nienawidzi. Nienawidzi bycia w centrum uwagi.
Teraz to już dobrze znana historia, ale nocą, gdy w Madrycie zostaliśmy Mistrzami Europy w 2019 r., próbowałem go przekonać, by dołączył do mnie przy wznoszeniu trofeum. Odpowiedział dwoma słowami, a długim z nich było “się!”.
Przywołuję ten moment dlatego, że ten moment tkwi mi w pamięci do dzisiaj. Próba zmuszenia go do tego była próżnym trudem, ale ten facet był, i nadal jest, bijącym sercem naszego zespołu. Wszystko, co za chwilę powiem, mówiłem już wcześniej, ale powtórzenie tych słów jest ważne.
To on wyznacza standardy. Jest niezmordowany. Sprawia, że we wszystkim chodzi o kolektyw, a nie indywidualność. Jest uosobieniem wartości, które musi posiadać każda drużyna odnosząca sukcesy. Jest w nim to wszystko i wiele więcej, ponieważ to także wyjątkowo uzdolniony piłkarz.
Być może przez takie stwierdzenia, jak powyższe, jestem trochę temu winny, bo często uwaga skupiona jest na jego profesjonalizmie, co oznacza, że brakuje uznania dla jego jakości. Ma elitarne podejście, ale takiego samego poziomu są jego umiejętności. Gdy trenujesz z nim dzień w dzień, zdajesz sobie sprawę, że jego zdolności techniczne są bliskie perfekcji.
Wspomniałem na samym początku, że kibice Liverpoolu mają wiedzę i piłkarską inteligencję, by okazywać wdzięczność osobom, które na nią zasługują. Wiem, że dotyczy to Jamesa Milnera. Uznanie tego, co zrobił dla klubu, przetrwa próbę czasu. Z pewnością przetrwa także wśród tych z nas, którzy walczyli u jego boku.
Ostatnia kwestia odnośnie Milliego: menedżer chciał go zatrzymać i to mówi Wam wszystko, co powinniście wiedzieć. W jego przypadku wiek to tylko liczba. Jego kondycja fizyczna jest absurdalna. Nie wiem, gdzie uda się dalej, ale wciąż należy do najwyższego poziomu. W jego niesamowitej historii zostało jeszcze kilka rozdziałów do napisania. Dziwne będzie dla nas patrzenie, jak są one pisane w innym miejscu.
Ostatnia sprawa, ale nie mniej ważna. W imieniu wszystkich piłkarzy chcę życzyć Arthurowi Melo szczęścia w tym, co będzie następnym krokiem w jego karierze. Użyłem słowa szczęście, ponieważ to jedyna rzecz, której potrzebuje.
Arthur to niesamowity piłkarz i w trakcie jego krótkiego pobytu w klubie stało się oczywistością. Mam nadzieję, że fundament, jaką postawił sobie po wyleczeniu kontuzji, wydatnie pomoże mu w nadchodzących latach.
Powtórzę, wszystkie pożegnania są wstrzymane do momentu zakończenia meczu. Wszyscy wymienieni wyżej zawodnicy nie chcą nic więcej, niż skupić się na wygraniu dzisiejszego spotkania. To tkwi w ich DNA. Jednak gdy usłyszymy końcowy gwizdek, będzie chodziło już tylko o uczczenie tych czterech wyjątkowych piłkarzy. Przybyli, wywarli wpływ, skradli nasze serca i wiele wygrali.
Odchodzą z wyrazami naszej miłości i wdzięczności jako piłkarze naszego składu. Koledzy z zespołu, tak, ale przyjaciele na całe życie. Życzymy im wszystkiego dobrego w przyszłości.
Jordan Henderson
Komentarze (0)