Liga Europy - powrót do punktu wyjścia
Sześcioletni pobyt The Reds w europejskiej elicie dobiegł końca.
Liverpool za Jürgena Kloppa przyzwyczaił się do bogactw i prestiżu wynikającego z uczestnictwa w Champions League, jednakże w następnym sezonie czeka ich powrót do Ligi Europy.
Nie ma co słodzić. Pierwszy raz do kampanii 2015/16, kiedy to Klopp przejął drużynę po Brendanie Rodgersie, Liverpool zakończy sezon poza czołową czwórką.
Sezon, rozpoczęty optymistycznymi marzeniami o uczestniczeniu w kolejnym wyścigu o tytuł, zakończy się niespełnieniem planu, słusznie określonym przez Trenta Alexandra-Arnolda jako „planem minimum”.
Klopp musiał zmierzyć się z rzeczywistością po tym, jak jego drużyna zremisowała tego emocjonalnego popołudnia mecz z Aston Villą 1:1.
– Przez cały sezon mieliśmy momenty, podczas których nie byliśmy dla siebie wystraczająco dobrzy – powiedział.
– Sprawiliśmy jednak, że było całkiem ekscytująco. Nie myślałem, żeby to było możliwe siedem tygodni temu. Ludziom się to podobało. Widać, że nie są na nas źli. Nie mogą się doczekać następnego sezonu w Premier League oraz w Lidze Europy.
Późno rozpoczęta pogoń za miejscami gwarantującymi udział w Champions League – Liverpool zdobył 23 punktów z 27 możliwych – mogła wydawać się możliwa do realizacji. The Reds zostawili sobie jednak po prostu za dużo na ostatnią chwilę.
Między sierpniem a kwietniem wydarzyło się jednak zbyt wiele mdłych, przepełnionych błędami występów, zbyt wiele kontuzji, zbyt wiele meczy, w których zostali stłamszeni w środku pola oraz takich, w których spadały morale drużyny.
Jednakże ostatnia zwyżka formy wlała nadzieje w serce kibiców przed nadchodzącym latem. Można było to wyczuć podczas tradycyjnej rundy honorowej w sobotę z okazji ostatniego meczu domowego w sezonie. To był sezon przepełniony frustracją i naznaczony regresem, jednakże zakończony wiarą w przyszłość – oraz wiarą w Kloppa.
Kluczowe zmiany nadchodzą. Roberto Firmino, który wchodząc z ławki i zdobywając bramkę wyrównującą, zafundował sobie idealne pożegnanie, podpisywał autografy nawet trzy godziny po zakończeniu meczu, kiedy to zatrzymał samochód i wysiadł na Anfield Road. Brazylijczyk, który służył wiernie klubowi przez lata, był poruszony do łez uczuciem, jakim obdarzyli go kibice.
James Milner, Alex Oxlade-Chamberlain oraz Naby Keïta zostali pożegnany w należyty sposób. Teraz uwaga skupi się na procesie ich zastąpienia, gdzie kluczową postacią ma być Alexis Mac Allister. Reprezentant Argentyny zapewniłby zastrzyk energii, jakości oraz kreatywności do silnika drużyny Kloppa.
Liverpool ucierpi finansowo z powodu braku kwalifikacji do Ligi Mistrzów, jednakże środki na przebudowę nadal mają być do dyspozycji menadżera. Sytuacja tego wymaga. Kwartet, który odchodzi tego lata zwolni około 500 tys. funtów w tygodniówkach.
Klopp jest przekonany, że aura Anfield jest znacznie mocniejsza, niż chwilowy brak Ligi Mistrzów oraz, że w dłuższym rozrachunku przeprowadzka do Liverpoolu będzie miała większą wartość.
A więc jak podejdą do Ligi Europy? „Zrobimy z niej nasze rozgrywki” – powiedział Klopp.
– Nie jestem aż tak rozpieszczony. Przez długi czas nie mogliśmy nawet słyszeć hymnu Ligi Mistrzów, tak daleko od niej byliśmy. Liga Europy jest w porządku. Zobaczymy co uda nam się zrobić z tym fantem.
Była grupa kibiców, która uważała, że Liverpool zakończywszy sezon na ósmym miejscu w tabeli zyskałby, omijając europejskie rozgrywki.
Mniej podróży, mniej spotkań, więcej czasu spędzonego na boiskach treningowych, wszystko, co mogłoby wspomóc proces asymilacji nowych twarzy w zespole. Chelsea prowadzona przez Antonio Conte wygrała tytuł Premier League w sezonie 2016/17, kiedy byli rozpraszani przez europejskie wojaże.
Jednakże Klopp nigdy nie postrzegał tego w ten sposób. Po pierwsze, nie brał pod uwagę niechlujnego dokończenia tego sezonu, wiedział, jakie znaczenie ma poprawa nastrojów i nastawienia po niewątpliwie miernym okresie.
Gra w Lidze Konferencji Europy byłaby ciężka do przełknięcia, jednakże gra w Lidze Europy oferuje Liverpoolowi inną drogę do Champions League w następnym sezonie.
Gra w systemie czwartek-niedziela nie jest idealna, ponieważ często musisz nadrabiać mecze ligowe, ale oznacza to także, że Liverpool uniknie wielu wczesnych sobotnich spotkań, które były istną zmorą Kloppa.
Faza grupowa tych rozgrywek prawdopodobnie da szansę ekscytującym młodym graczom takim jak Stefan Bajčetic czy Ben Doak, jako że Klopp będzie miał szansę rotować składem i korzystać z jego głębi. Warto wspomnieć także o finale w 2024 roku, który odbędzie się w Dublinie, co z pewnością jest wspaniałą wiadomością dla tamtejszych kibiców klubu, którzy tworzą tam pełen pasji fanbase.
Europejski futbol jest istotny na Anfield. Bill Shankly, Bob Paisley oraz Gérard Houllier wznosili trofeum Ligi Europy, a każdy z tamtych triumfów był doceniany i jest wspominany przez kibiców.
To właśnie w tych rozgrywkach grał Liverpool, kiedy to Jürgen Klopp zaczynał swoje rządy na Anfield, docierając do finału 2016 rozgrywanego w Bazylei, po drodze zaliczając legendarny comeback w ćwierćfinale przeciwko Borussi Dortmund, a także pamiętny triumf w półfinale nad Villareal.
Liverpool szybko przeszedł do większych i wspanialszych wyzwań. Zostali królami Europy w 2019, a także doszli do trzech finałów Ligi Mistrzów na przestrzeni pięciu sezonów, zanim zostali wyeliminowani przez Real Madryt w 1/8 tych rozgrywek w Lutym.
Teraz powracają do punktu wyjścia. To nienajlepsza sytuacja, jednakże Klopp widzi szklankę do połowy pełną i zamierza wyciągnąć z tej sytuacji jak najwięcej.
Nie zasłużyli na grę w Lidze Mistrzów i mogą winić za to tylko siebie. Lekcję muszą zostać wyciągnięte.
Porządna letnia przerwa a następnie przygotowania przedsezonowe, dokładnie przygotowane przez Kloppa powinny pomóc. Tak samo jak zastrzyk świeżej krwi. Główną misją jest upewnienie się, że Liverpool wypadł z europejskiej czołówki tylko na chwilę.
James Pearce
Komentarze (19)
Dopóki to możliwe ja wierzę bo nie takie cuda w piłce widziałem🙂
Są szklani: Thiago, Matip, wszyscy w ataku oprócz Salaha
Grają od deski do deski i tracą jakość w kluczowych momentach w lidze ze zmęczenia: Trent, Salah.
Tych parę spotkań więcej może dać kluczowe punkty w walce o tytuł z City.
Jednak artykuł przypomniał mi o chyba najlepszym meczu za Kloppa (ten z Borussią), że bardzo chętnie bym zobaczył powtórkę i tym razem dokopanie Sevilli w finale.
Była mowa, że jeden Bellingham nas nie zbawi, że potrzebne jest kompleksowe przebudowanie linii pomocy. Niestety patrząc na doniesienia medialne to wygląda tak jakby miał nas zbawić jeden MacAllister...