Taki sezon nie może się już powtórzyć
Żegnaj sezonie 2022/23.
W niedzielę, po końcowym gwizdku na St Mary's Stadium, główną emocją sztabu Liverpoolu, piłkarzy i kibiców była ulga. 10-miesięczny raczej smutny okres, poprzecinany sporadycznymi triumfami dobiegł końca.
Od szalonego zwycięstwa w dwóch krajowych pucharach, walce do końca o mistrzostwa Anglii z Manchesterem City i finału Ligi Mistrzów, do sezonu bez jakiegokolwiek tytułu zakończonego poza najlepszą czwórką. To dopiero upadek.
- Były takie momenty w tym sezonie, że mieliśmy wrażenie, że trwa on cztery lata - przyznał Jürgen Klopp.
- Dzięki Bogu za ostatnie 11 spotkań. Bardzo nam to pomogło, dało zastrzyk energii, perspektywę i podstawę do tego co musimy zrobić.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani, że nie udało nam się znaleźć w najlepszej czwórce, ale w takich chwilach musimy przyznać, że były cztery lepsze od nas drużyny. Taka jest prawda.
- Rozegraliśmy słaby sezon i zakończyliśmy na piątym miejscu. To również jest wiadomość. Wyobraźcie sobie, że jesteśmy w naszej normalnej dyspozycji, a w takiej będziemy w przyszłym sezonie. Ponownie będziemy pretendentami do tytułów. Te 11 ostatnich meczów pozwoliła nam sobie to uświadomić.
Klopp z pewnością przybrał nieco bardziej buńczuczny ton niż Mohamed Salah, który po tym jak w zeszłym tygodniu Manchester United zapewnił sobie miejsce w Lidze Mistrzów, stwierdził, że jest "całkowicie załamany" tym, że Liverpool nie osiągnął "wymaganego minimum" i dodał, że "nie ma żadnej wymówki" dla zawiedzenia kibiców. To był bardzo samokrytyczny wpis.
Salah z pewnością nie jest zachwycony perspektywą gry w Lidze Europy, ale jego brutalna szczerość była czymś odświeżającym. Taka mentalność będzie potrzebna w szatni Liverpoolu, jeśli drużyna ma w sierpniu wrócić silniejsza.
Powinno boleć. Powinno doprowadzić do introspekcji na wszystkich poziomach w klubie. Trzeba wyciągnąć lekcje, jeżeli ten sezon ma być tylko wypadkiem przy pracy, a nie zapowiedzią nadchodzących czasów.
Salah jest zwycięzcą i jednym z niewielu zawodników, którzy mogą chodzić z wysoko podniesioną głową. Egipcjanin we wszystkich rozgrywkach zdobył 30 goli i 16 asyst.
Liverpool zakończył sezon z 25 punktami mniej niż w zeszłym roku. Strzelili 19 goli mniej, a stracili 21 więcej. Morale może podnosić zdobycie 25 z 33 możliwych ostatnich punktów, co daje nieco pozytywów, ale to było zbyt mało i zbyt późno.
Ostatnie mecze sezonu za czasów Kloppa były dotychczas naznaczone dramaturgią i potencjalnie bliską chwałą. W tym drużyna musiała chaotycznie odrabiać wynik 4-2, by uratować choćby punkt w starciu z drużną, która w przyszłym sezonie będzie występować w Championship. To doskonale pasuje do tego, co widzieliśmy wcześniej.
Skład Liverpoolu był zmieniony, ale problemy te same. Błędy w obronie i dziury w pomocy sprawiły, że nawet drużyna tak ograniczona jak Southampton była w stanie regularnie tworzyć zagrożenie.
Jeszcze bardziej podkreśliło to, jak ważne będzie letnie okno transferowe. Sporo zmian jest koniecznych. Nie da się już zatuszować pęknięć.
Kibice śpiewali na cześć Roberto Firmino i Jamesa Milnera, którzy machali po raz ostatni. Firmino pożegnał się w dobrym stylu, kładąc na ziemię dwóch obrońców i strzelając między nogami Alexa McCarthy'ego, dzięki czemu zdobył swoją 13 bramkę w tym sezonie.
"Milner 7 Legenda", mogliśmy przeczytać na jednym z banerów wiszących w sektorze gości. Vice kapitan ponownie pokazał, jak bardzo będzie go brakować. Po zmianach w środku pola bez problemu przeszedł na lewą obronę. Nowi liderzy będą musieli teraz zapełnić tę pustkę.
Odchodzący również Naby Keita i Alex Oxlade-Chamberlain nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych, a Artur Melo nie otrzymał szansy na debiut w Premier League, na który liczył. Brazylijczyk wróci z wypożyczenia do Juventusu, po tym jak w barwach the Reds rozegrał w sumie 13 minut w przegranym spotkaniu Ligi Mistrzów z Napoli we wrześniu.
Brak transferów w zeszłym letnim oknie transferowym odbił się na Liverpoolu. Sami są sobie winni, bo przeszacowali ilość talentu do swojej dyspozycji. Nie docenili trudów zeszłej wykańczającej kampanii.
Bardzo potrzebowali świetnego pomocnika, a skończyli na panicznym wypożyczeniu Artura w ostatni dzień. Ten błąd ujawnił swoje skutki gdy przyszły liczne kontuzje i spadek formy.
Teraz potrzebują kupić co najmniej dwóch, a najlepiej trzech środkowych pomocników. Na szczycie listy znajduje się Alexis Mac Allister z Brighton. W niedzielę widać było również jak ważne będzie ściągnięcie kolejnego ruchliwego i dynamicznego środkowego obrońcy.
Właściciele muszą sięgnąć głęboko do kieszeni. Jeśli naprawdę chcą by Liverpool wrócił do walki o trofea, to muszą wesprzeć Kloppa potężną gotówką. Mniejsze zarobki spowodowane brakiem gry w Lidze Mistrzów nie mogą być wymówką, do nie ulepszenia słabych punktów.
Są jednak powody do optymizmu. Cody Gakpo, który strzelił trzecią bramkę w meczu ze Świętymi, nabrał postury i odnalazł się po styczniowym transferze z PSV Eindhoven.
Zmiana ustawienia wróciła do życia Trenta Alexandra-Arnolda. Gdyby tylko doszło do tego wcześniej. Dumni z siebie mogą być również Curtis Jones, Stefan Bajcetić i Harvey Elliott.
Gdyby tylko Ibrahima Konaté, Luis Diaz i Diogo Jota nie byli wykluczeni z gry przez tak długi czas. Przez rok naznaczony kontuzjami Jota nie strzelił ani jednej bramki. W ostatnich dziewięciu meczach sezonu, zdobył ich siedem.
To był sezon, w którym Liverpool przeplatał występy doskonałe, niedorzecznymi. Jak wtedy gdy wygrali z Manchesterem United 7-0, by sześć dni później przegrać z Bournemouth.
Tylko raz przegrali na Anfield - z Leeds United, które spadło z ligi. Zbyt długo nie radzili sobie na wyjazdach. Zawstydzały ich Nottingham Forest, Brentford, Brighton czy Wolverhampton.
Był taki okres, w którym przychodziły kolejne porażki, a Klopp nie potrafił znaleźć na nie odpowiedzi. Gdy kolejne kluby pokonywały Liverpool, Klopp pytany o to dlaczego nadal jest u sterów, mówił coś o "słoniu w pokoju".
Niemiec ma bardzo duży kredyt zaufania, a jego pozycja nie podlega dyskusji, ale to może się zmienić, jeżeli historia powtórzy się w przyszłym sezonie. Poprzeczka musi zostać podniesiona.
- Gdybyście zapytali mnie, czy chcę sobie zrobić przerwę, 11 meczów temu, to szczerze mówiąc zastanowiłbym się nad tym. Teraz jest jednak wszystko w porządku, a ja jestem pełen energii - powiedział.
- Będę miał przerwę. Nie trenuję. Rozpoczyna się jednak bardzo intensywny okres pod innym względem i bardzo się już na to cieszę. Znajdę czas na regenerację i zaczniemy wszystko od początku w lipcu.
James Pearce
Komentarze (12)
1. wyjazd do Azji, co rozwaliło okres przygotowawczy. To jest decyzja FSG podyktowana marketingiem, a więc trudno za nią obarczać Kloppa.
2. brak klubowego lekarza przez półsezonu(!!!), a w następnie fala kontuzji - no rzeczywiście, bo to przecież Klopp "podpisuje" umowę z klubowym lekarzem, a nie Gordon i spółka (nominaci FSG) :)
3. brak kupna pomocnika. Klopp nie miał środków, za co odpowiedzialne jest tylko i wyłącznie FSG, które tych środków nie zapewniło. W związku z tym, Ward musiał sięgnąć po wypożyczenie Melo.
Tak niestety wygląda realna sytuacja, która stoi w kontrze do Twoich urojeń. Przy obecnej "polityce" FSG możemy zapomnieć o mistrzostwie w przyszłym sezonie. Mistrzostwo przyjdzie, ale wraz ze zmianą właściciela. Tyle w temacie.
Ty naprawdę jesteś na tyle mało inteligentny, że jeszcze się nie zorientowałeś, że jesteś naczelnym błaznem tej strony i tego forum? :)
Z tego co napisałeś, mi można przypisać jedynie frustracje, którą potęguje skąpstwo i głupie ruchy FSG, które blokują potencjał Liverpoolu. Jeśli frustruje mnie jawne działanie właścicieli na szkodę klubu, to chyba dobrze, nie sądzisz? :)
A na pewno lepsze to, niż bezkrytyczne patrzenie na nich przez różowe okulary, bo to co ty robisz, to jest kibicowanie FSG, a nie Liverpoolowi ;)
Ja prostu strasznie nie lubię głupoty, a ty akurat jesteś jej siewcą, więc... połącz kropki.
Jeżeli FSG teraz nie sięgnie do kieszeni, i nie wesprze Kloppa, to raczej przyszły sezon będzie jeszcze gorszy od tego. Liczę jednak po cichu że coś ruszy właścicieli i pomogą nam z budżetem.
Liczę na lepszy sezon!!!
YNWA!!!